Marcin Bojarski: W październiku będę gotowy do gry

Marcin Bojarski wraca do zdrowia po kontuzji, której doznał 11. kwietnia w meczu ligowym przeciwko Lechowi Poznań. Ofensywny pomocnik Piasta Gliwice złamał wówczas kość strzałkową i zerwał staw skokowy. Uraz okazał się bardzo poważny i konieczne było przeprowadzenie operacji. Aktualnie 32-letni zawodnik przechodzi rehabilitację.

Dokładnie w Wielką Sobotę, podczas jednej z akcji w meczu z poznańskim Lechem Marcin Bojarski próbował utrzymać piłkę w boisku. Zawodnik poślizgnął się na leżącym w pobliżu murawy gumolicie i upadł. Uczynił to tak niefortunnie, że ze złamaną nogą i rozwalonym stawem skokowym został przewieziony do szpitala. Tydzień później w klinice w Piekarach Śląskich poddał się operacji.

W pierwszych dniach czerwca pomocnik Piasta rozpoczął rehabilitację pod okiem specjalistów z Krakowa. - Rehabilitacja przebiega bardzo dobrze. Za jakieś dwa tygodnie wejdę w trening - cieszy się zawodnik.

Wszystko wskazuje na to, że za nieco ponad dwa miesiące piłkarz wróci na ligowe boiska. - Mamy teraz lipiec. Myślę, że w październiku będę już do dyspozycji trenera . Możliwe, że nastąpi to szybciej, bo wszystko wygląda naprawdę bardzo dobrze - powiedział Bojarski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

32-letni pomocnik Piasta naprawdę ciężko pracuje. Cały dzień poświęca na różnego rodzaju zajęcia, które mają za zadanie przywrócić mu pełną sprawność. -Rano idę do rehabilitanta na godzinny masaż. Później przez ok. 60 minut ćwiczę na różnych przyrządach: piłkach lekarskich, gumach. Popołudniu pracuję na siłowni przez 40 minut, następnie spędzam 30 minut w jacuzzi na wodnych masażach. Na koniec pływam jeszcze przez pół godziny - wylicza Bojar.

Były zawodnik Cracovii nie kryje, że indywidualne zajęcia nie najlepiej wpływają na jego samopoczucie. - Wolałbym być na pewno zdrowy i przygotowywać się z zespołem do sezonu. Gdybym mógł cofnąć czas, to bym to uczynił, bo naprawdę ciężko pracuję, żeby jak najszybciej wrócić. Wolałbym być 1,5 godziny na treningu z chłopakami, niż przechodzić to, co teraz przechodzę. Jest to ciężka, mozolna praca. Jestem sam i to też wpływa na psychikę. Ćwiczenia się cały czas powtarzają i to się robi monotonne. Jest ciężko, ale jakoś trzeba to znieść - wyjaśnił.

Bojarski nie może się doczekać dnia, w którym na nowo będzie ćwiczył z drużyną. - Za dwa tygodnie wejdę w bieganie i w trucht. Będą to treningi indywidualne. Najważniejsze jednak, że będę już z zespołem, co dobrze wpłynie na moją psychikę. Myślę, że rozpoczęcie biegania przyspieszy moje leczenie - cieszy się zawodnik.

32-latek nie trenuje z Piastem, ale w miarę możliwości odwiedza kolegów z Gliwic. Nie zabrakło go na trybunach stadionu przy ulicy Okrzei podczas towarzyskiej potyczki z SFC Opava. Bojar skomentował postawę niebiesko-czerwonych w tamtym spotkaniu. - Gram w piłkę nie od dziś. Dla chłopaków był to ostatni dzień zgrupowania, a na obozie ciężko się pracuje, dziennie odbywają się po dwa treningi. Pod koniec każdy już myśli tylko o tym, by jak najszybciej być w domu. W meczu z Opavą było jednak kilka naprawdę ciekawych akcji. Myślę, że momentami gra mogła się podobać, a to dobry prognostyk. Wynik jest sprawą drugorzędną - wyjaśnił.

Komentarze (0)