Jako pierwszy temat zajawił hiszpański dziennik "El Mundo Deportivo". Początkowo Miralem Pjanić miał trafić na Camp Nou w miejsce Arthura Melo, który z kolei miał powędrować do Turynu. FC Barcelona miała nawet zezwolić Brazylijczykowi na negocjacje z liderem Serie A.
Informacje te zdementował sam Arthur, który wydał specjalne oświadczenie. Poinformował w nim, że nie zamierza opuszczać stolicy Katalonii. To - wydawało się - zamknęło całą dyskusję na temat transferu Pjanicia do Barcelony. Temat jednak powrócił.
Tymczasem włoska "La Gazzetta dello Sport" donosi, że władze lidera Primera Division nadal są zdeterminowane, by pozyskać Bośniaka. Tym razem kartą przetargową mieli okazać się Ivan Rakitić oraz Arturo Vidal. Okazuje się jednak, że nie jest to warunek konieczny, bo wartość transferu przeliczono na pieniądze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarz Barcelony po raz drugi zostanie ojcem
Jeśli Juventus Turyn nie będzie chciał żadnego z proponowanych zawodników, ma otrzymać 60 milionów euro za 30-latka. Na podobną cenę wyceniany jest Arthur, więc miałyby zyskać na tym obie strony. Na jedną z tych propozycji Stara Dama ma już przystać.
Pjanić w tym sezonie rozegrał 32 mecze. Zdobył trzy gole i zaliczył cztery asysty. W Turynie występuje od początku sezonu 2016/2017. Trafił tam z Olympique'u Lyon. Już w przeszłości Barcelona była zainteresowana pozyskaniem urodzonego w Tuzli piłkarza. Konkrety jednak wówczas nie padły.
Po 27 kolejkach FC Barcelona prowadzi w tabeli La Liga z dwoma punktami przewagi nad Realem Madryt. Jeden mecz mniej w Serie A ma na koncie liderujący w niej Juventus. Ekipa Maurizzio Sarriego jest o punkt lepsza od Lazio.
Czytaj także:
La Liga. Pierwsza ofiara treningów w Barcelonie. Samuel Umititi wypada z gry
Transfery. Arda Turan o kulisach przejścia do Barcelony. "Myślałem, że trafię do Bayernu"