UEFA podjęła decyzję o przeniesieniu najbliższego turnieju na następny rok. Euro ma odbyć się latem, od 11 czerwca do 11 lipca 2021 roku. Na dziś formuła zostaje bez zmian, czyli zgodnie z początkowym założeniem mistrzostwa zostaną rozegrane w dwunastu różnych krajach.
- Czy to słuszna decyzja? Patrząc na to, jakie zależności panują w europejskiej piłce, jakie zrobiło się zamieszanie - to jedyna logiczna decyzja - mówi nam Jakub Kwiatkowski. Sztab szkoleniowy reprezentacji Polski odwołał wszystkie przygotowania do turnieju. - Mamy umowy ze sponsorami, z bazami pobytowymi, hotelowymi, ale spodziewaliśmy się takich decyzji, teraz musimy załatwić kilka formalności. Jeżeli chodzi o bazę pobytową na Euro w Portmarnock, to renegocjacja umowy leży już po stronie organizatora. Ośrodek pod Dublinem pochodzi z katalogu UEFA - tłumaczy rzecznik reprezentacji.
UEFA podała w komunikacie, że najbliższe mecze towarzyskie zostały przełożone na czerwiec. W marcu nasza kadra miała zagrać z Finlandią i Ukrainą. - W dalszej fazie sezonu będzie można określić z kim później się zmierzymy - mówi Kwiatkowski.
Jeżeli rozgrywki ligowe i europejskie zostaną dokończone zgodnie z nowymi założeniami, czyli do końca czerwca, jesienią tego roku, tak jak zakładano, wystartuje Liga Narodów. - W takim przypadku eliminacje mistrzostw świata rozpoczną się w marcu 2021, czyli terminowo. Jedynie należałoby poszukać nowych dat na spotkania kwalifikacyjne w czerwcu przyszłego roku, ale UEFA przewiduje też termin sierpniowy - komentuje Kwiatkowski.
Rzecznika zapytaliśmy też o rzekomą rekompensatę dla UEFA od wszystkich federacji za przełożenie Euro. Brytyjskim "The Athletic" informował o łącznej kwocie 300 milionów euro. - To bzdura - krótko skomentował Kwiatkowski.
Paweł Kapusta: Euro za rok, czyli jedyna możliwa decyzja (komentarz)
Koronawirus. Oficjalnie: UEFA przeorganizowała terminarz sezonów 2019/2020 i 2020/2021
ZOBACZ WIDEO Koronawirus. Ciężka sytuacja klubów sportowych. "Ratunkiem może być wprowadzenie odpowiednich przepisów"