Jerzy Pilch bez pardonu komentuje skandal na stadionie Cracovii. "Sezon na rzucanie przedmiotami się nie skończył"

PAP / Marcin Obara / Na zdjęciu: Jerzy Pilch
PAP / Marcin Obara / Na zdjęciu: Jerzy Pilch

- Trzeba reagować. I to coraz brutalniej. Nie ma innego rozwiązania - zaznacza pisarz, laureat niezliczonych nagród literackich, zdeklarowany kibic Cracovii. Aby osiągnąć oczekiwany efekt potrzeba nam jednak kogoś pokroju Margaret Thatcher.

Podczas wtorkowych derbów Krakowa w piłkarzy Wisły, cieszących się po zdobyciu bramki, z trybun poleciała butelka. Jeden z kiboli trafił w plecy Kuby Błaszczykowskiego. Były kapitan reprezentacji Polski miał duże szczęście, że nic mu się nie stało.

Wisła upubliczniła nagranie w czwartek. W jej ślad poszedł kibic, który zaprezentował własne nagranie zdarzenia. Cracovia potępiła zachowanie kibola i zapewniła, że nagrania z monitoringu przekaże odpowiednim służbom.

Po wydarzeniu kategorycznych działań domaga się Jerzy Pilch. - Tak rozwiązano sytuację w Wielkiej Brytanii. Urząd premiera objęła Margaret Thatcher i poprzez cały szereg rozwiązań zrobiła porządek. Pokazała, że to możliwe. Obecnie w Wielkiej Brytanii są jedne z najspokojniejszych stadionów w Europie. Taki ruch jest przed nami. I wcale nie mam na myśli zamykania obiektów - twierdzi laureat nagrody Nike w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: dopiero marzec, a bramkę roku już znamy? Fenomenalny wolej!

Pilchowi chodzi o odczuwalne dla karanego konsekwencje. Ponadto takie same w podobnych sytuacjach.

- Muszą być konkretne rezultaty działań. To samo zdarzenie, podobne miejsce, a więc kara powinna być zawsze taka sama. Oczywiście łatwo mi mówić. Do tego potrzeba ludzi, większej liczby policjantów. A tych nie ma. Kiedy oddeleguje się ich na stadiony, będzie ich za mało w pozostałych częściach miasta. Praca do wykonania jest gigantyczna, już od samego początku. Powiedzmy sobie szczerze - policjant, ani w Polsce, ani w reszcie Europy, nie jest dobrze widziany - przyznaje literat.

Co najgorsze, zachowania pseudokibiców i ich natężenie nie zmieniają się. - Kiedyś zrealizowano przedstawienie telewizyjne pod tytułem "Nóż w głowie Dino Baggio". Wiadomo po jakim wydarzeniu. A przecież to było lata temu. Jak widać sezon na rzucanie przedmiotami z trybun się nie skończył - ironizuje Pilch.

Pisarz ma na myśli skandal z 20 października 1998 roku, kiedy w drugiej połowie meczu Pucharu UEFA Wisły Kraków z Parmą z trybun poleciał nóż. Rzucił go kibol Wisły "Misiek". Trafił wprost w głowę włoskiego gwiazdora Dino Baggio. Wisłę, która grała wtedy znakomicie, wykluczono z europejskich pucharów na rok.

- Wydaje mi się, że decyzje ws. walki z kibolami powinien podejmować rząd. Potrzeba jednak kogoś o żelaznym charakterze. Jak Margaret Thatcher - podsumowuje Pilch.

Cracovia potępia i kontratakuje. Kibice Wisły też obrzucili piłkarzy Pasów butelkami >>

Wawrzynowski: Rzut butelką w piłkarzy Wisły to nie przypadek >>

Komentarze (2)
avatar
Jarek Witkowski
5.03.2020
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
nie policjantów trzeba ale tak wychowanych kibiców, że złapią drania zanim rzuci, jeśli klub nie umie lub nie chce wychowywać to powinien płaci takie kary, żeby mu się zechciało Czytaj całość