- Grając z takim przeciwnikiem, trzeba być skutecznym. Dlatego szkoda, że w dobrej pierwszej części nie udało nam się strzelić więcej niż jednego gola. Kluczowym momentem była bramka Kamila Jóźwiaka na 2:1. Przy remisie wszystko było jeszcze otwarte. Tymczasem musieliśmy się odkryć. Zaryzykowaliśmy, bo liczyliśmy, że uda się to jeszcze odwrócić. Niestety odbyło się to kosztem środka pola i stąd dwa kolejne gole dla Lecha - powiedział trener zabrzan, Marcin Brosz.
"Kolejorz" miał bardzo mocny początek, czego efektem było trafienie Daniego Ramireza, ale potem spuścił z tonu i to zdaniem Dariusza Żurawia największy minus występu jego drużyny.
- Szybka bramka za bardzo uspokoiła. Byliśmy zbyt daleko od przeciwnika i ten stwarzał okazje. Na szczęście strzelił tylko jednego gola. Gdyby padło ich więcej, mielibyśmy spore problemy. Po przerwie udało nam się wrócić do dobrej gry. Poprawiliśmy się pod każdym względem. Lepiej było z przodu, w obronie, zbieraliśmy też więcej piłek. Dlatego mecz zakończył się dla nas udanie - podsumował opiekun "Kolejorza".
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: dopiero marzec, a bramkę roku już znamy? Fenomenalny wolej!
Z punktu widzenia gospodarzy najistotniejsze jest przełamanie Christiana Gytkjaera. Duńczyk skompletował dublet i zdobył pierwsze wiosenne bramki w PKO Ekstraklasie. - Mam nadzieję, że to będzie dla niego początek powrotu do skuteczności i poważnej walki o koronę króla strzelców - przyznał Żuraw.
Na razie snajper Lecha ma 14 trafień - tyle samo co liderujący w klasyfikacji najskuteczniejszych Jarosław Niezgoda.
Czytaj także:
->Fortuna I liga: Warta - Radomiak. Znakomity start lidera i wygrana w meczu na szczycie
->PKO Ekstraklasa. Wisła Płock - Raków. Beniaminek coraz bliżej grupy mistrzowskiej