W zimowym okienku transferowym PKO Ekstraklasę opuścili m.in. Jarosław Niezgoda, Patryk Klimala, Darko Jevtić, Lukas Haraslin, Artur Sobiech, Daniel Łukasik czy Adam Buksa. Każdy z nich był ważnym ogniwem swoich drużyn, a Niezgoda jest liderem klasyfikacji strzelców PKO Ekstraklasy. Kluby nie miały jednak możliwości ich zatrzymać. Przegrywały z zagranicznymi drużynami pod względem finansowym czy możliwości rozwoju.
Taki model prowadzenia klubów przez polskich działaczy krytykuje Zbigniew Boniek. - Dla tych, którzy zostali, chyba nie było ofert. To niepokojąca tendencja, ale rozumiem piłkarzy - każdy chciałby spróbować sił w lepszej lidze i zarabiać więcej - powiedział prezes PZPN w rozmowie dla "Przeglądu Sportowego" i dodał, że kluby decydują się na sprzedaż piłkarzy po to, by zasypać dziurę w budżecie.
Boniek uważa, że polskiemu futbolowi brakuje flagowego klubu, który co roku grałby co najmniej w fazie grupowej Ligi Europy. Przed kilkoma laty wydawało się, że takimi drużynami będą Legia Warszawa i Lech Poznań. W ostatnich latach oba te zespoły kompromitują się jednak w europejskich pucharach. Mecze Legii w Lidze Mistrzów w 2016 roku to już tylko wspomnienie. Od tego czasu zespół ze stolicy przegrywał w pucharach z drużynami z Luksemburga czy Mołdawii.
ZOBACZ WIDEO: Michał Pol ostro o Ekstraklasie. "Zawalają nas wątpliwej jakości Hiszpanie. Nie potrafimy nikogo zatrzymać"
- Każdy płacze nad poziomem ligi, a on jest adekwatny do umiejętności zawodników. Liga słowacka, luksemburska czy bułgarska nie jest lepsza, ale tam są kluby dominujące, flagowe. U nas takich brakuje. Tamte jesienią grają w pucharach, nasze nie. Dla mnie Legia - patrząc na budżet i możliwości - powinna co roku wygrywać ligę z przewagą kilkunastu punktów. A u nas zdarza się mistrz klasy Piasta - dodał Boniek.
Prezes PZPN krytykuje polskie kluby za politykę transferową. Jego zdaniem coroczny odpływ zawodników z ligi jest zbyt duży. Spowodowane jest to tym, że każdy piłkarz jest na sprzedaż, a zawodnicy grają po to, by się wypromować i wyjechać.
- Dziś flagowość klubów polega na nazwie, a nie umiejętności piłkarzy. Ekstraklasie potrzeba dominatorów, jak gdzie indziej. U nas nie ma dużej różnicy między dobrymi, średnimi i słabymi. W lidze wszyscy myślą o pieniądzach tu i teraz, a nie o tym, co w szerszej perspektywie. Narzekanie na poziom mnie śmieszy - stwierdził Boniek.
Czytaj także:
Dawid Kownacki prawdopodobnie doznał poważnej kontuzji. Możliwe, że ma sezon z głowy
Złoty But. Wybitna forma rywala Roberta Lewandowskiego