Dokładnie o godz. 10:31 w siedzibie Bayernu Monachium uruchomił się alarm przeciwpożarowy. Po kilku chwilach na Sabener Strasse zrobiło się niebiesko od świateł przybyłych na miejsce wozów straży pożarnej i policji.
Służby otrzymały informację, że z kotłowni wydobywa się dym. Zgłoszenie potraktowano bardzo poważnie. Na szczęście skończyło się tylko na strachu.
"Prawdopodobną przyczyną wydobywającego się dymu w kotłowni była awaria wymiennika ciepła. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Problemem powinna zająć się firma grzewcza" - opisuje tz.de.
FC Bayern: Fire service on the club premises – Bundesliga https://t.co/xcVdPOopft
— En24 News (@En24_News) January 5, 2020
W siedzibie mistrzów Niemiec w momencie akcji nie było piłkarzy i sztabu szkoleniowego. Drużyna przebywa bowiem na zgrupowaniu w Katarze, gdzie przygotowuje się do kolejnej fazy sezonu.
Na Sabener Strasse nie było też tych zawodników, którzy nie trenują z zespołem w Dosze. Jednym z nich jest Robert Lewandowski, który w nocy z soboty na niedzielę bawił się na gali w Warszawie.
Bayern wróci do ligowej rywalizacji 11 stycznia, gdy zmierzy się na wyjeździe z 1.FC Nuernberg.
Zobacz też:
Bundesliga. Kolejny kłopot Bayernu Monachium. Serge Gnabry musiał przerwać trening
Transfery. David Alaba na celowniku Chelsea. Jasne stanowisko trenera Bayernu
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski: Przyszedłem z uśmiechem na twarzy, nie myśląc, które miejsce zajmę