18 grudnia 2018 roku oficjalnie zakończyła się era Jose Mourinho w Manchesterze United. Początek miał obiecujący, jednak im dalej w las, tym mit Portugalczyka upadał coraz niżej. Toksyczny związek prędzej czy później musiał rozpaść się z wielkim hukiem. Po odejściu "The Special One", wszystkim spadł duży kamień z serca.
Kasa, misiu kasa
Mourinho w Manchesterze United szastał kasą na lewo i prawo. Gdy działacze Czerwonych Diabłów zakręcili kurek z pieniędzmi, żalił się na łamach mediów na złe traktowanie. - Czeka nas trudny sezon. A miałem w głowie wielkie plany przez wiele miesięcy - mówił Portugalczyk.
Łącznie na nowych graczy przeznaczył prawie pół miliarda euro. Nie wszystkie transfery były przemyślane. W 2016 roku wydał aż 105 mln euro na defensywnego pomocnika Paula Pogbę. Co ciekawe, Francuz był wtedy o krok od Realu Madryt, jednak Królewscy w pewnym momencie powiedzieli pas. - Nie będziemy płacić tak chorych pieniędzy - mówili na Santiago Bernabeu.
Zobacz wideo. Jose Mourinho: Praca w Tottenhamie to dla mnie zaszczyt:
Sezon później lawina transferowa ruszyła również z wielką siłą. Na Old Trafford zawitali: Romelu Lukaku (85 mln euro), Nemanja Matić (44 mln), Victor Lindelof (35 mln) oraz Alexis Sanchez. Chilijczyk kosztował tylko 34 mln, jednak zagwarantował sobie tygodniówkę w wysokości ponad 500 tysięcy euro. To było zdecydowanie najwięcej w całej Premier League.
Wielkie pieniądze nie spowodowały, że Manchester nagle zaczął grać atrakcyjną piłkę. Był to raczej toporny futbol, który nie sprawiał radości nikomu.
Za kadencji Mourinho, Czerwone Diabły zanotowały najgorszy start w Premier League od 52 lat. Działacze United powiedzieli dość. Zwolnili Portugalczyka i... zapłacili mu ogromne odszkodowanie. Anglicy donosili, że otrzymał na pożegnanie prawie 30 mln euro rekompensaty.
Konflikt z gwiazdami
Największym echem odbił się konflikt Mourinho z Paulem Pogbą. "Nie grasz. Nie szanujesz swoich kolegów i kibiców. Zabijasz mentalność dobrych i uczciwych ludzi, którzy znajdują się wokół ciebie" - cytowały Portugalczyka angielskie media. Przy całym zespole miał określić Pogbę mianem "wirusa". To nie spodobało się pomocnikowi, który miał dość zachowania swojego menedżera.
Atmosfera była gorąca. 27-latek stracił opaskę wicekapitana oraz miejsce w składzie. Było pewne, że prędzej czy później z klubem pożegna się albo on albo 56-latek. Ostatecznie padło na Mourinho.
Zobacz także: Sebastian Mila: Wygrywanie uzależnia
Po zwolnieniu Portugalczyka, Pogba wyraźnie odżył. W euforii w krytycznych słowach wypowiedział się o Mourinho. "He f***ed with wrong baller" - powiedział francuski piłkarz, co w wolnym tłumaczeniu oznacza "zadarł z niewłaściwym gościem". - Myślał, że mógł oszukać mnie i zwrócić fanów przeciwko mnie - dodał.
Portugalczyk miał przeciwko sobie szatnię, część trybun oraz byłych piłkarzy Manchesteru United. Z jego metodami pracy nie zgadzał się choćby Paul Scholes.
- Na konferencjach ciągle atakuje piłkarzy. Atakuje też przełożonych, bo nie dostaje tego, co chce. Nikt nie ma kontroli nad tym, co mówi. Moim zdaniem zawstydza klub - stwierdził Scholes.
Koguty pną się w górę
Jose Mourinho w listopadzie zastąpił Mauricio Pochettino w roli pierwszego trenera Tottenhamu Hotspur. W trzech meczach pod jego wodzą, Koguty odniosły komplet zwycięstw. Ekipa z Londynu awansowała już na piąte miejsce w Premier League. Znów zaczyna walczyć o grę w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów.
W środę Mourinho czeka jednak wyjątkowy mecz. Wróci na Old Trafford i będzie po drugiej stronie barykady. - Szczerze mówiąc, to Manchester United jest dla mnie księgą pełną doświadczenia, moją historią. Trochę tak jak mówił Nelson Mandela: "Nigdy nie przegrywasz. Albo wygrywasz, albo się czegoś uczysz" - barwnie opisuje Mourinho (za The Sun).
- Spodziewam się szacunku, który kibice wobec mnie pokazali. Rozumiem natomiast, że chcą czegoś zupełnie przeciwnego, niż ja. Ja chcę, aby to Tottenham wygrał - dodaje.
Mecz Manchesteru United z Tottenhamem odbędzie się w środę, 4 grudnia, o godzinie 20:30. Transmisja w CANAL + Sport 2.
Zobacz także: Serbski dziennikarz zachwycony Robertem Lewandowskim