Tygodniowy obóz! Tak zadecydował Aurelio De Laurentiis, prezydent SSC Napoli. Wydawało się, że jako szef klubu może wszystko i każdy mu się przyporządkuje. Tak się tylko wydawało, ponieważ piłkarze zrobili po swojemu. Włoska prasa pisze wprost: "To bunt!".
- Drużyna będzie na zgrupowaniu aż do niedzieli. Ancelotti jest świetnym trenerem i nie mam powodu, aby prosić go o lepsze wyniki. Problemem jest praca drużyny i to sami zawodnicy muszą odzyskać do niej motywację - oznajmił w radiu Kiss Kiss Aurelio De Laurentiis przed meczem z Red Bull Salzburg w Lidze Mistrzów.
Bunt
Piłkarze zrobili jednak po swojemu. Zremisowali z Austriakami 1:1 i nie wygrali czwartego z rzędu meczu. To dlatego dwa dni wcześniej De Laurentiis zapowiedział tygodniowy obóz.
Zobacz wideo: magiczny rzut wolny Milika
Po spotkaniu na zawodników czekał klubowy autokar, który miał ich zawieźć do ośrodka treningowego. Ale kierowca nie doczekał się piłkarzy. Ci wsiedli do samochodów i pojechali do domu, wbrew temu co zadecydował szef klubu.
Ale to nie wszystko. Obowiązkowego wywiadu nie udzielił Carlo Ancelotti. UEFA za takie incydenty karze surowymi karami finansowymi. Napoli, a konkretnie De Laurentiis, może spodziewać się, że dostanie po kieszeni.
Oczywiście nie wiadomo, dlaczego Ancelotti nie zdecydował się rozmawiać z mediami. Można jednak domyślić się, że solidaryzuje się z piłkarzami i także nie zgadza się z decyzją prezydenta klubu. Nie od dzisiaj wiadomo, że Ancelotti dobrze żyje z zawodnikami i raczej nie tutaj jest problem.
Prezydent pod ścianą
Piłkarze poinformowali o swojej decyzji osoby zarządzające Napoli. De Laurentiis ma olbrzymi problem, ponieważ największe gwiazdy stanęły przeciwko niemu: Kalidou Koulibaly, Dries Mertens, Allan, Jose Callejon czy Lorenzo Insigne. Włoskie media nic nie piszą o dwójce Polaków - Arkadiuszu Miliku oraz Piotrze Zielińskim, ale do buntu przystąpili wszyscy, więc i Biało-Czerwoni podpisali się pod nim.
Prezydent nie może zatem ukarać pojedynczych zawodników, bo to zupełnie mija się z celem. Tylko zaogniłoby sytuację, która i tak - jak to piszą włoskie media - wygląda na "wojnę domową". Dodatkowo "ucieczka" (także cytat za włoskimi dziennikarzami) nie pomaga de Laurentiisowi. Zamiast kary dla piłkarzy w postaci tygodniowego zgrupowania ma temperaturę wrzenia.
Prezydent nie pomagał sobie od dawna. Krytykował np. Mertensa czy Callejona, którzy jego zdaniem chcą zbyt wysokich podwyżek. Ich kontrakty wygasają po zakończeniu sezonu, a de Lautentiis powiedział nawet, że jak nie chcą jego warunków, to mogą jechać za pieniędzmi do Chin. Tylko, że Mertens i Callejon to jedni z najbardziej lubianych piłkarzy w szatni. Ta stoi za nimi, a nie za prezydentem.
Co dalej? "La Gazzetta dello Sport" pisze, że sytuacja może się jeszcze bardziej skomplikować, ponieważ Ancelotti "może wykonać sensacyjny gest", czyli podać się do dymisji. To ostatnia rzecz, którą chciałby teraz de Laurentiis, chociaż coraz więcej fanów Napoli domaga się odejścia Ancelottiego.
Napoli kolejny mecz rozegra w sobotę z Genoą w Serie A (godz. 20:45).
Zobacz także: Liga Mistrzów. Napoli - Salzburg. Wichniarek nie dziwi się De Laurentiisowi. Zgrupowanie pomoże Napoli
Zobacz także: Liga Mistrzów: SSC Napoli - Red Bull Salzburg. 43 strzały i remis. Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik zagrali