W bułgarskim futbolu doszło do trzęsienia ziemi po meczu z Anglią (0:6) w eliminacjach Euro 2020. Prezes piłkarskiej federacji podał się do dymisji, do siedziby związku wkroczyła prokuratura, a policja ściga kibiców. To efekt rasistowskich zachowań na trybunach.
Eliminacje Euro 2020. Bułgaria - Anglia. UEFA wszczęła śledztwo. Bułgarom grozi zamknięcie stadionu >>
W telewizji TUDN pojawił się Christo Stoiczkow, który komentował wydarzenia w ojczyźnie. Legendarny piłkarz przyznał, że jest zasmucony tym, co wydarzyło się na trybunach w Sofii. Następnie apelował o surowe kary dla rasistów.
- Trzeba wprowadzić zakazy stadionowe lub nawet cięższe kary. Tak jak jest to w Anglii od lat. Powinno być co najmniej 5 lat zakazu wejścia na stadiony i to nie tylko na mecze reprezentacji, ale także ligowe. Normalni kibice nie zasługują na cierpienie. Myślicie, że czuję się z tym dobrze? - mówił Stoiczkow.
W trakcie tej wypowiedzi 53-latek nie wytrzymał. Spuścił głowę i zaczął płakać na wizji.
Eliminacje Euro 2020. Zamieszania w Bułgarii ciąg dalszy. Prokuratura wkroczyła do związku >>
Czarnoskórzy reprezentanci Anglii w trakcie meczu nasłuchali się rasistowskich przyśpiewek oraz odgłosów małp. Były także nazistowskie gesty. Sędzia dwukrotnie przerywał spotkanie. Sprawą już zajmuje się UEFA.
ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020: Polska - Macedonia Północna. Fatalna nawierzchnia na Stadionie Narodowym. Glik unikał odpowiedzi. "Już raz pan od murawy mnie zrugał"