Mogło się wydać, że przejście Krzysztofa Piątka z Genoi do Milanu sprawi, że mocno na tym zyska reprezentant Polski. Miał dostawać więcej podań, częściej uderzać na bramkę i w efekcie zdobywać jeszcze więcej goli. Wydawało się to logiczne: przecież obok niego będą biegać lepsi piłkarze, lepiej wyszkoleni i bardziej kreatywni.
Tymczasem okazało się zupełnie inaczej. Nawet nie trzeba było sięgać do statystyk, żeby już gołym okiem zobaczyć, że Piątek nie ma wsparcia kolegów. Nie dostaje podań, nie ma tylu sytuacji strzeleckich, a sam zaczyna popadać w przeciętność.
Wzięliśmy pod uwagę mecze w Milanie i Genoi w Serie A. I już na pierwszy rzut oka widać, że po pierwsze: Piątek strzelił więcej goli dla Genoi w mniejszej liczbie meczów. Po drugie: to tam też częściej oddawał uderzenia na bramkę. Różnica to 1,5 strzału na jedno spotkanie.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Problemy Brzęczka z piłkarzami reprezentacji. "Wygląda na to, że konflikty są głębokie"
W Milanie, chociaż teoretycznie grającym bardziej ofensywnie, rzadziej jest przy piłce. To blisko o sześć kontaktów mniej. Znacząco zmieniła się natomiast jedna statystyka: niewykorzystanych okazji. Być może tutaj jest klucz do oceny całokształtu Piątka w Milanie.
Będąc piłkarzem Genoi praktycznie nie pudłował. Każdą okazję zamieniał na bramkę i statystycy policzyli, że zmarnował zaledwie trzy sytuacje. W Milanie to już jedenaście, czyli dokładnie tyle, ile zdobył goli.
W sobotę Genoa podejmie AC Milan, ale Piątek może usiąść tylko na ławce rezerwowych. Początek spotkania o godz. 20:45.
Grafika za SofaScore.com:
Zobacz także: Serie A. Krzysztof Piątek - od bohatera do zdrajcy
Zobacz także: Serie A. Genoa - AC Milan. Stanowcza reakcja Marco Giampaolo na pytanie o rezygnację