Po niezłym początku sezonu i grze, która na hitową potyczkę ze Śląskiem Wrocław (1:3) ściągnęła na trybuny aż 32 tys. osób, ostatnio drużyna ze stolicy Wielkopolski mocno spuściła z tonu i w marnym stylu przegrała z Cracovią (1:2), a potem z Lechią Gdańsk (1:2).
Efekt? Spadek do środka tabeli i kiepski bilans trzech zwycięstw, dwóch remisów i trzech porażek po ośmiu seriach. Fani Lecha obawiają się, że jeśli tendencja się nie odwróci, to szybko wrócą demony z poprzedniego sezonu, a ich klub na dłużej utkwi z dala od czołówki.
Dariusz Żuraw rozmawiał z kibicami
Kibice zażądali spotkania ze sztabem szkoleniowym i do takiego w środku tygodnia doszło. Różnie tę sprawę przedstawiano, lecz trener Dariusz Żuraw podkreśla, że o nerwowej atmosferze nie było mowy.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Druga młodość Peszki i Brożka. Weterani podbijają PKO Ekstraklasę
- To była pozytywna rozmowa. Dostaliśmy zapewnienie, że trybuny są z nami. My będziemy pracować, by gra wyglądała lepiej. Wszyscy chcemy dobrze dla klubu, choć trzeba przyznać, że dwa ostatnie mecze były słabsze. Nie działo się jednak tak, jak przedstawiała to część mediów, że zostaliśmy wezwani - podkreślił Dariusz Żuraw.
Szkoleniowiec "Kolejorza" przyznał, że to nie było dla niego pierwsze takie spotkanie. - Gdy grałem w Niemczech, nie miałem takiego przypadku, bo nie ma tam podobnych praktyk. W Polsce jednak spotykałem się z fanami, gdy byłem w innych klubach. Teraz odbyliśmy normalną, fajną rozmowę w przyjacielskiej atmosferze.
Widmo przykrej powtórki z rozrywki
Kibice "Kolejorza" nie kryją obaw, że sezon 2019/2020 znów zakończy się klapą i przebudowany zespół zawiedzie oczekiwania, zwłaszcza że w dwóch ostatnich meczach poznaniacy spisali się bardzo słabo. - Musimy w piątek za wszelką cenę wygrać. Jeśli nie zaczniemy punktować, możemy osiąść na mieliźnie, a wtedy ciężko się będzie z niej wydostać. Póki co tabela jest na tyle spłaszczona, że jeden czy dwa udane mecze mogą całkowicie odwrócić sytuację. Trzeba to jednak zrobić - dodał Żuraw.
->PKO Ekstraklasa. Darko Jevtić udawał psa i wywołał burzę
Jak doprowadzić do przełamania, jeśli dwa poprzednie występy poznaniaków wyglądały słabo? - Analizowaliśmy grę Jagiellonii i jeżeli będziemy szybciej operować piłką, rywal może nie nadążać, a wtedy znajdziemy miejsce. Nie chcemy jednak zmieniać stylu. Lech nie ma być drużyną, która się wycofa i poczeka na jedną okazję. To, czego potrzebujemy najbardziej, to wyeliminowanie prostych błędów indywidualnych. Dużo nad tym pracujemy i pokazujemy zawodnikom momenty, w których powinni się zachować lepiej. Nie jest też tak, że myślimy tylko o atakowaniu. Doskonale wiemy, jak ważny jest odpowiedni balans i dlatego dużo uwagi poświęcamy fazom przejściowym oraz grze defensywnej - podkreślił szkoleniowiec.
Sporo kibiców oczekuje gry dwójką napastników, co byłoby dość diametralną zmianą w taktyce poznaniaków. Żuraw uważa, że taka roszada niosłaby ze sobą ogromne ryzyko. - W ostatnich spotkaniach mieliśmy problem z odbiorem piłki w środkowej strefie i gdybyśmy teraz trafili na rywala dobrze zorganizowanego w obronie, taka zmiana ustawienia mogłaby przynieść kłopoty. Mimo to rozważam to rozwiązanie, zwłaszcza że Paweł Tomczyk jest ostatnio w dobrej dyspozycji.
Mecz Lech Poznań - Jagiellonia Białystok rozpocznie się w piątek o godz. 20.30.