W 2. kolejce PKO Ekstraklasy krakowianie przegrali przy Kałuży 1 z Łódzkim Klubem Sportowym (0:1), ale potem w dobrym stylu pokonali przed własną publicznością Koronę Kielce (1:0) i Arkę Gdynia (3:1).
- Pokazujemy, że na swoim boisku jesteśmy szefami. To było ważne, że po porażce ze Śląskiem wygraliśmy u siebie. Nasz stadion to nasza twierdza - to wiadomość, którą chcemy przekazać innym drużynom - mówi Rafael Lopes, który w meczu z Arką zdobył bramkę na 1:0.
To już trzecie ligowe, a czwarte w ogóle, trafienie Portugalczyka w tym sezonie. 28-latek udanie wprowadził się do Cracovii, ale... tego się spodziewał.
ZOBACZ WIDEO Serie A. Juventus nie zachwycił, ale zwyciężył. Czyste konto Wojciecha Szczęsnego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Cracovia w minionym sezonie stwarzała wiele sytuacji i to był jeden z powodów, dla których tu przyszedłem. Wiedziałem, że będę miał wiele okazji i to się sprawdza. Dla mnie jako napastnika to fantastyczne. A liga polska wygląda dokładnie tak, jak spodziewałem się po rozmowach z kolegami. Nic mnie nie zaskoczyło - przyznaje Lopes.
Czytaj również -> Michał Probierz rekordzistą Cracovii
Nie byłoby jednak gola Portugalczyka, gdyby nie świetne zachowanie Milana Dimuna u zarania bramkowej akcji. Michal Pesković zagrał piłkę spod swojej bramki do Cornela Rapy. W pierwszej chwili wydawało się, że rywale osaczą Rumuna i przerwą atak Pasów, ale podczas gdy inni zawodnicy Cracovii uciekli od Rapy, Dimun sprintem wbiegł w wolną strefę, umożliwiając Rapie uwalniające podanie.
Potem Słowak podał bez przyjęcia na prawe skrzydło do Pellego van Amersfoorta, Holender zagrał na jeden kontakt z Sergiu Hancą i po chwili znalazł się z piłką na wysokości pola karnego Arki. Dośrodkował płasko do Lopesa, a ten w dobrym stylu opanował piłkę i strzałem z półobrotu pokonał Pavelsa Steinborsa.
- To wynikło z tego, że wcześniej grałem raczej wyżej i jestem przyzwyczajony do tego, żeby pokazywać się kolegom do gry, więc wbiegłem w wolną przestrzeń. Trochę zaryzykowałem, wyszedłem ze schematu, bo odkryłem środek, ale fajnie, że skończyło się taką akcją i bramką - mówi Dimun.
Czytaj również -> Jacek Zieliński nie traci nadziei
Słowak sprawdził się w roli zastępcy pauzującego za kartki Janusza Gola. 23-latek sprawił, że brak kapitana Pasów nie raził po oczach: - Cały tydzień to trenowaliśmy. Wcześniej też grałem na tej pozycji i wiedziałem, jak się zachować. Nie była to dla mnie nowość. Nie mogłem tak bardzo atakować, bo musiałem zabezpieczyć środek.
W 7. kolejce, ostatniej przed przerwą reprezentacyjną, Cracovia zagra na wyjeździe z Lechem Poznań. - Lech gra nieźle, ale w tej lidze da się pokonać każdego przeciwnika - kończy Dimun.