Liga Mistrzów. Kontrowersyjna decyzja Szymona Marciniaka. Austriacy wściekli na polskiego sędziego

Getty Images / Matthias Hangst / Na zdjęciu: Szymon Marciniak
Getty Images / Matthias Hangst / Na zdjęciu: Szymon Marciniak

"Zabójczy gwizdek" - tak o decyzji Szymona Marciniaka w meczu Ligi Mistrzów LASK Linz - Club Brugge (0:1) piszą austriaccy dziennikarze. Polski sędzia jest mocno krytykowany w tamtejszych mediach.

Polski arbiter już w 7. minucie podyktował rzut karny dla zespołu z Belgii. Szymon Marciniak wskazał na 11. metr, a po obejrzeniu powtórek podtrzymał decyzję. Polak ocenił kilkakrotnie starcie z udziałem Loisa Opendy, którego przeciwnik dla jednych pechowo, a dla drugich szczęśliwie kopnął w plecy.

Według telewizyjnych grafik Openda był wcześniej na spalonym. Szansę na gola wykorzystał Hans Vanaken i drużyna z Brugii cieszyła się z gola na wyjeździe.

Zobacz linię spalonego przy bramce dla Brugge:

O decyzji Marciniaka szybko głośno zrobiło się za pomocą mediów społecznościowych. "Po co on używa VAR, skoro nie umie tego robić?" - to jeden z delikatniejszych komentarzy ze strony kibiców LASK Linz, którzy czuli się mocno pokrzywdzeni decyzją Marciniaka.

ZOBACZ WIDEO Sandro Kulenović wygwizdywany przez kibiców Legii. "Powstała już teoria spiskowa, dlaczego gra"

Polak został mocno skrytykowany w austriackich mediach. Nie zabrakło ostrych sformułowań. "Der Standard" pisze o "zabójczym gwizdku" i fatalnej decyzji, która uratowała Club Brugge. Austriacki "Sky Sport" twierdzi z kolei, że Marciniak zrobił wielki błąd, a VAR nie był po stronie LASK. To była zresztą pierwsza sytuacja na austriackich boiskach, w której został użyty system VAR.

Austriackie media nie ukrywają swojej złości po decyzji Marciniaka. W podobnym tonie wypowiadają się także tamtejsi oficjele. Christian Ebenbauer, członek zarządu austriackiej Bundesligi, mówi wprost: Najpierw był spalony, a później nie było przewinienia. Jak tak można się pomylić?

Krytykowany jest także Lois Openda. Austriacy twierdzą, że ten padł w polu karnym jak rażony piorunem. Belg broni się i mówi, że był faulowany. - Od razu wiedziałem, że będzie rzut karny - odpowiada.

LASK, który strzelił pięć goli FC Basel, miał tym razem problem w ataku i do Belgii poleci odrabiać stratę.

Zobacz także: Premier League. Pep Guardiola krytykuje VAR. "Może sędziowie wyszli na kawie?"

Zobacz także: Transfery. Znane szczegóły wypożyczenia Coutinho. Bayern zapłaci znacznie mniej

Źródło artykułu: