[tag=7900]
FC Kopenhaga[/tag] miała olbrzymią przewagę w posiadaniu piłki. Była przy niej aż przez 72 proc. czasu. Oddała też przez 120 minut 27 strzałów (przy 12 rywalach) i miała 12 rzutów rożnych (przy zaledwie jednym Crveny). Mimo to nie udało jej się pokonać rywali ani w regulaminowym czasie gry, ani też w dogrywce.
Wobec remisu 1:1 w pierwszym meczu sędzia musiał zarządzić serię "jedenastek". Miejscowe media nazwały ją "szaloną", ponieważ piłkarze pudłowali na potęgę. Część z nich winę zwalała na fatalny stan murawy, gdzie musieli układać piłkę przed strzałem.
Wśród gospodarzy aż pięciu z nich nie potrafiło zdobyć gola (Viktor Fischer, Pierre Bengtsson, Dame N'Doye, Karlo Bartolec, Jonas Older).
ZOBACZ WIDEO Polacy za granicą świetnie rozpoczęli sezon. "Krychowiak odrodził się w Rosji"
Crvena Zvezda Belgrad wcale nie była lepsza, bo czterech z nich pomyliło się (Marko Marin, Milan Jevtovic, Dusan Jovancic, Veljka Simic). Doszło do tego, że nawet bramkarze podeszli do serii "jedenastek" i obaj wykorzystali je.
Ostatecznie to Crvena wygrała w rzutach karnych 7:6 i chociaż przez cały mecz broniła się, to utrzymuje się w grze o fazę grupową Ligi Mistrzów.
Zobacz także: Liga Mistrzów. Dynamo Kijów - Club Brugge. Chackiewicz: Może to moja wina, ale piłkarze powinni spisać się lepiej
Zobacz także: Liga Mistrzów: Dinamo Zagrzeb rozgromiło Ferencvarosi TC. Damian Kądzior nie zagrał