Jeden z najciekawszych transferów polskiej ligi w ostatnich latach stał się faktem - Arvydas Novikovas dołączył do Legii Warszawa. Tym samym Jagiellonii Białystok wyrwano największą gwiazdę. Dla klubu to spora strata, ale jeszcze większa dla jej trenera Ireneusza Mamrota.
Dla całej Jagi to przede wszystkim ubytek wizualny. O Litwinie dużo mówiło się w mediach, ponadto był piłkarzem, który potrafił pokazać coś więcej niż 99 proc. PKO Ekstraklasy. To jego gra przyciągała ludzi na trybuny, wzmagała ich wiarę w końcówkach spotkań przy niekorzystnym wyniku. Ale kibice nie panikują, bo już wielokrotnie widzieli, że radzenie sobie z odejściami takich graczy jest możliwe. Wystarczy przypomnieć przypadki Daniego Quintany czy Konstantina Vassiljeva - po ich transferach gra miała diametralnie się pogorszyć, a frekwencja spaść. Za każdym razem kończyło się najlepszymi wynikami w historii.
Wtedy wiele zależało od trenera i teraz też załatanie wyrwy jest głównie w jego rękach. Zresztą to doskonała okazja dla Mamrota, by pokazać, że potrafi sobie poradzić nawet w najtrudniejszych warunkach. Bo to przecież dla niego Novikovas był kimś szczególnym, niemal niezastąpionym od samego początku pracy na Podlasiu. To u niego stał się centralnym punktem ofensywy, a nie jedynie skrzydłowym balansującym między pierwszą jedenastką a ławką rezerwowych jak wcześniej u Michała Probierza.
ZOBACZ WIDEO Wielkie nadzieje przed Wimbledonem. Mariusz Fyrstenberg wierzy w Polaków [cała rozmowa]
Gdy 28-latek przechodził do Jagiellonii, to było wiadomo, że potrafi wiele. Ale Probierz przez pół roku nie znalazł na niego pomysłu. Tego pomysłu, który od początku miał Mamrot. To on pozwolił mu bowiem w pełni rozwinąć skrzydła, wyzwolił z niego cały potencjał. Dał dużą swobodę w działaniach, zachęcał do niekonwencjonalnych zagrań i szalonych dryblingów, a zarazem przymykał oko na czasowy brak realizacji założeń taktycznych czy odpuszczenie defensywy. Może denerwowało to niektórych fanów, ale zarazem okazało się kluczem do pokazania całkowitych możliwości przez zawodnika. Właśnie dzięki temu osiągnął on status gwiazdy naszej ligi, dwukrotnie został najlepszym strzelcem swojego zespołu (odpowiednio 10 i 9 goli - przyp. red.) i miał sporo asyst (łącznie 17 przez dwa sezony - przyp. red.).
Czytaj także: Arvydas Novikovas i Legia Warszawa - małżeństwo nieuniknione
W tym przypadku liczby nie kłamią - przez ostatnie dwa sezony drużyna bez Novikovasa cierpiała, zupełnie nie miała pomysłu na atak. Nie będzie więc na wzrost powiedzieć, że w pewnym stopniu Jagę uzależniono od jego postawy. I to może mieć teraz ogromne koszta. Mamrot ma bowiem tylko kilka tygodni, by całkowicie zmienić grę ofensywy. Jeśli się uda, to tylko utwierdzi wszystkich w przekonaniu, że przedłużenie z nim umowy było słuszną decyzją. Ale jeśli nie, to ten transfer może być początkiem jego końca.
Kuba Cimoszko