Mistrzostwa świata U-20: włoski czar prysł, Ukraina w finale. Znów rozstrzygnął VAR

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Andrea Pinamonti (z lewej) i Denys Popow (z prawej)
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Andrea Pinamonti (z lewej) i Denys Popow (z prawej)

Reprezentacja Ukrainy awansowała do finału mistrzostw świata do lat 20. W półfinale rozegranym w Gdyni ekipa trenera Oleksandra Petrakowa pokonała Włochów 1:0.

O tym, jak wielkiej wagi było zarówno to spotkanie, jak i cały turniej, przekonywał na poniedziałkowej konferencji prasowej trener Ołeksandr Petrakow.

- Podczas tego turnieju czujemy się, jakbyśmy grali go u siebie. Znajdujemy się blisko naszego kraju i wspiera nas sporo kibiców. Wygrana z Włochami dałoby zwykłym ludziom na Ukrainie bardzo dużo radości. Chcemy awansować do finału i sprawić, żeby nasi rodacy poczuli się szczęśliwi. Wiemy przecież, jaka jest sytuacja w naszym kraju - zaznaczył.

Co istotne, selekcjoner Ukraińców miał już do dyspozycji Andrija Łunina, który otrzymał powołanie do seniorskiej drużyny i do Trójmiasta przyleciał w dniu meczu prosto z Lwowa, a także Denysa Popowa, który w ćwierćfinale został brutalnie potraktowany przez jednego z Kolumbijczyków i do ostatniej chwili trwała walka o to, by wystąpił w podstawowej jedenastce.

ZOBACZ WIDEO Mateusz Klich odpowiada na krytykę dziennikarzy. "Mamy komplet zwycięstw i 12 punktów. Trudno na cokolwiek narzekać"

- To jest półfinał, a z założenia na tym etapie nie ma łatwych meczów. Poza tym bardzo dobrze znamy Ukrainę i wiemy, że ten zespół prezentuje podobny styl jak my. Nasi rywale lubią grać szybko i są świetnie zorganizowani. Spodziewam się znakomitego pod każdym względem spotkania - to już z kolei słowa trenera Paolo Nicolato, zdeterminowanego do walki po tym, jak jego zespół pokonał Mali w 1/4 finału.

Czytaj też: Mistrzostwa Europy U-21. Świetne informacje ws. Dawida Kownackiego. Polak będzie gotowy na turniej

Samo spotkanie nie miało szalonego tempa. Z pewnością swoje zrobiła pogoda, bo z nieba na początku lał się żar. Delikatny wiatr od morza go nieco ostudził (do 26 stopni), lecz nadal pół boiska znajdowało się w części nasłonecznionej. O pierwszej połowie wystarczy więc napisać, że Ukraińcy atakowali częściej, a Włosi usiłowali kontrować.

Ci pierwsi mieli dwie szanse z rzutu wolnego. Na bezpośrednie uderzenie z dwudziestu kilku metrów zdecydowali się Serhij Buleca oraz Wiktor Kornijenko, lecz piłka nawet nie poleciała w światło bramki. Pierwszy z nich miał najlepszą sytuację w 37. minucie, gdy jego strzał z trudem obronił Alessandro Plizzari. Z kolei z drugiej strony sytuacje warte odnotowania to zagranie z prawej strony do Gianluci Scamacci, ale włoski napastnik niedobrze opanował piłkę.

Dopiero siedem minut po rozpoczęciu drugiej połowy Azzuri stworzyli sobie naprawdę dobrą okazję. Wprowadzony w przerwie Roberto Alberico odegrał do uciekającego od obrońcy Andrei Pinamontiego, ale oodał nie najlepszy strzał. Efektowny był tylko szpagat włoskiego piłkarza po całej akcji.

Dziesięć minut później Pinamonti miał jeszcze jedną świetną okazję, gdy jego partnerzy rozpoczęli akcję kilkoma podaniami z "klepki", lecz napastnik Frosinone Calcio był na spalonym. A po kolejnych 180 sekundach Ukraina prowadziła 1:0. Konoplia centrował po ziemi z prawej strony, piłkę przepuścił Supriaha, a do siatki trafił Bułeca. Włoscy obrońcy nie wiedzieli, czy biec do niego, czy do Wiktora Kornienki, który był na pozycji spalonej, ale nie uczestniczył w akcji.

W 72. minucie mogło i powinno być 2:0. Supriaha uciekł ukraińskim defensorom, dostał piłkę ze środka pola, wyciągnął nawet z pola bramkowego Plizzariego, ale uderzył tuż obok słupka. Italia usiłowała doprowadzić do dogrywki, lecz - podobnie jak przez większość meczu - ostatnie podanie zawodziło lub łapał je Łunin.

Nie oznacza to, że nic się do końca już nie działo. W 80. minucie drugą żółtą kartkę za faul ujrzał Denis Popow, ale grający w dziesiątkę jego koledzy mieli jeszcze doskonałą szansę chwilę później, gdy Oleksij Kaszczuk przymierzył z dystansu i trafił w poprzeczkę.

W 91. minucie Włosi spróbowali jeszcze raz i udało się. Gianluca Scamacca przyjął sobie piłkę w polu karnym tyłem do bramki, po czym trafił do siatki strzałem z półwoleja. Arbiter Raphael Claus wolał się jednak skonsultować na wideo, bo dostał sygnał, że Włoch mógł faulować rywala ręką przy przyjęciu tej piłki. Walerij Bondar bowiem upadł dość teatralnie. Ostatecznie sędzia bramki nie uznał, co zdecydowanie należy uznać za kontrowersję.

Czytaj też: ME U-21: Chiesa, Cutrone, Kean. Gwiazdy w kadrze Włoch

W wielkim finale Ukraina zmierzy się z Koreą Południową bądź Ekwadorem w sobotę o 18:00 na Stadionie Miejskim w Łodzi. Dzień wcześniej o 20:30 w Gdyni Włosi powalczą o brązowy medal z przegranym z wymienionej pary.

Ukraina - Włochy 1:0 (1:0)
1:0 - Serhij Bułeca 65'

Ukraina U-20: Andrij Łunin - Jukim Konoplia, Denis Popow, Walerij Bondar, Daniło Beskorowanij, Wiktor Kornijenko - Oleksij Kaszczuk, Maksym Czech (69' Oleksij Kakłow), Kyryło Dryszljuk, Serhij Bułeca (83' Oleksandr Safronow) - Daniło Sikan (63' Władysław Supriaha).

Włochy U-20: Alessandro Plizzari - Matteo Gabbia, Enrico del Prato, Luca Ranieri - Raoul Bellanova, Davide Frattesi (46' Roberto Alberico), Salvatore Esposito (73' Christian Capone), Luca Pellegrini, Alessandro Tripaldelli (84' Marco Olivieri) - Andrea Pinamonti, Gianlucca Scamacca.

Sędziował: Raphael Claus (Brazylia).

Żółte kartki: Sikan, Popow (Ukraina) - Ranieri (Włochy).

Czerwona kartka: Popow (Ukraina) 80' - za drugą żółtą.

Widzów: 7776.

Komentarze (1)
avatar
Irek Górniak
12.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Krzysztofie dobra rada czytać tekst przed publikacją. "W 72. minucie mogło i powinno być 2:0. Supriaha uciekł ukraińskim defensorom, dostał piłkę ze środka pola, wyciągnął nawet z pola br Czytaj całość