21 goli w 12 meczach - to jest jakiś kosmos. Wynik absolutnie nie do pobicia, nie do powtórzenia. Przez dziesięciolecia nikt może nie zbliżyć się nawet do osiągnięć Roberta Lewandowskiego. PGE Narodowy jest jego domem, jego królestwem, gdzie dzieli i rządzi.
Lewandowski w Warszawie strzela zawsze. Nie prawie, ale zawsze. Dwanaście meczów w reprezentacji to ogrom czasu. Przecież, kiedy ostatni raz kapitan naszej kadry nie zdobywał gola na PGE Narodowym, był październik 2014 roku. On sam był wówczas jeszcze zawodnikiem Borussii Dortmund, a nie udało mu się pokonać bramkarza Szkotów. Mecz zakończył się remisem 2:2, ale na Euro 2016 i tak pojechaliśmy.
Oczywiście głównie dzięki Lewandowskiemu, który później strzelał całymi seriami. Jego passa rozpoczęła się we wspomnianych eliminacjach do mistrzostw Europy. Z Gruzją ustrzelił hat-tricka. Trzy gole w jednym meczu wbijał także Duńczykom i Rumunom. Po dwa wpakował Gibraltarowi oraz Islandii. Po razie pokonał bramkarzy: Irlandii, Armenii, Kazachstanu, Czarnogóry, Łotwy i w poniedziałek właśnie Izraela.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski zdradził przepis na wygraną z Izraelem. "Nie szukaliśmy kwadratowych jaj. Wróciliśmy do podstaw"
Doskonała seria Lewandowskiego wciąż trwa. Z Izraelem, gdzie często grał za plecami Krzysztofa Piątka, i tak zdobył gola. Wykorzystał rzut karny, który wywalczył Kamil Grosicki. Pewnie uderzył obok bramkarza rywali i w 106 meczu reprezentacji zdobył 57 gola.
Nachwalić się go nie może Jan Tomaszewski. Bohater z Wembley z 1973 roku mówi, że Lewandowski to nie tylko maszyna do strzelania bramek, ale także ma inne walory - rozgrywanie piłki. To było widać zwłaszcza przeciwko Izraelowi, gdy bardzo głęboko cofał się do podań. Często z linii środkowej rozpoczynał akcje Biało-Czerwonych. Ze swojej roli wywiązał się doskonale.
- Piłkarz meczu? Wyróżniłbym Roberta Lewandowskiego, który pokazał, że nie tylko potrafi strzelać bramki, ale przede wszystkim potrafi rozgrywać piłkę. Jego fenomenalne podanie przy pierwszym golu wystawia mu świetne świadectwo - powiedział Tomaszewski.
Grafika za SofaScore.com:
Sam Lewandowski także podkreślał, że chociaż Polacy zagrali dwójką napastników, to on był bardziej cofnięty. - Na pewno zawsze jest łatwiej, gdy gra się dwoma napastnikami. Przeciwko jednemu przeciwnik ma łatwiej, szczególnie taki jak Izrael, który gra trójką obrońców w środku. Wtedy jeden ze stoperów zawsze może iść "na raz", a dwóch i tak go asekuruje, jest trudniej. Ja dzisiaj grałem bardziej na "dziesiątce", na rozegraniu, gdzie skupiałem się na dogrywaniu piłek z drugiej linii. Wiedziałem, że zawsze ktoś jest z przodu, co ułatwiało grę mi, a utrudniało obrońcom rywali - powiedział.
Co dalej? 6 września zagramy w 5. kolejce eliminacji do Euro 2020 ze Słowenią w Lublanie. Trzy dni później do Warszawy przyjedzie Austria. I to będzie kolejna szansa dla Lewandowskiego, aby jeszcze bardziej poprawić swój niesamowity bilans na PGE Narodowy. W stolicy w tych eliminacjach zagramy jeszcze z Macedonią Północną (13 października) oraz ze Słowenią (19 listopada). Tym meczem zakończymy zmagania w grupie.
Zobacz także: Eliminacje Euro 2020. Polska - Izrael. Michał Kołodziejczyk: Piątek, Lewandowski i koń (komentarz)
Zobacz także: Eliminacje Euro 2020. Polska - Izrael. Urodzeni, żeby wygrywać! Cudowne oczyszczenie Biało-Czerwonych
Zobacz wideo: oto wszystkie gole Roberta Lewandowskiego w Bundeslidze w tym sezonie