Trzy mecze, siedem punktów i osiem strzelonych bramek. Nastroje w reprezentacji Izraela przed meczem z Polską były bardzo dobre. Drużyna Andreasa Herzoga wierzyła, że zdobycie choćby punktu na PGE Narodowym jest całkowicie prawdopodobne. Zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę ostatnie mecze Biało-Czerwonych.
W poniedziałkowy wieczór w Warszawie Izraelczycy przeżyli jednak szok i jak pisze tamtejsza prasa, zostali w brutalny sposób sprowadzeni na ziemię. Drużyna Jerzego Brzęczka rozbiła gości aż 4:0, będąc zespołem zdecydowanie lepszym.
Dziennikarze z kraju naszych rywali piszą, że Polacy mogą być już pewni awansu na mistrzostwa Europy i zajęcia pierwszego miejsca w grupie G (więcej TUTAJ). Ujawniają także, co działo się w szatni Izraela po spotkaniu.
[color=black]ZOBACZ WIDEO: Marcin Kaczkan: Śmierć Artura Hajzera to zagadka. Przez dwa dni to ja byłem uznany za zmarłego
[/color]
"W szatni panowało wielkie rozczarowanie. Pojawiło się wiele frustracji, ponieważ dwa decydujące gole padły po bardzo dużych błędach własnych" - ujawnia serwis "sport1.maariv.co.il".
"Piłkarze byli źli i smutni, jednak nie zrzucali na siebie winy. Postanowiono, że nikt nie będzie krytykował tych, którzy grali w tym spotkaniu" - czytamy.
Według dziennikarzy w zespole rywali dochodzi się do przekonania, że w ostatnich miesiącach zespół Andreasa Herzoga ani razu nie mierzył się z drużyną klasy Polski.
Jan Tomaszewski ocenił grę Polaków z Izraelem. Czytaj więcej--->>>
"Obrona miała ogromne problemy z powstrzymaniem napastnika tej klasy co Robert Lewandowski a także jego kolegów. Ponadto ich obrona była na innym poziomie niż to, do czego przyzwyczaili się nasi ofensywni piłkarze" - mieli mówić po meczu reprezentanci Izraela.
Mimo porażki nasi poniedziałkowi rywale wciąż mają szanse na awans do EURO 2020. Zajmują drugie miejsce w tabeli z siedmioma punktami na koncie. W najbliższych dwóch kolejkach we wrześniu Izrael zagra u siebie z Macedonią Północną i na wyjeździe ze Słowenią.