"Sukces rodzi się w bólach, o stylu nikt nie będzie pamiętał". To Jan Bednarek. Teoretycznie ma rację. Tyle tylko, że to nie był finał mistrzostw świata a mecz z Macedonią Północną, więc ze słabym rywalem. Styl, dyplomatycznie mówiąc "kiepski", mówi nam, że przy pojawieniu się poważniejszego rywala, reprezentacja Polski może mieć naprawdę duży problem. A przecież nie jest ambicją polskiego kibica rywalizowanie z Macedonią i Łotwą. Drużyna Adama Nawałki, ćwierćfinalista EURO 2016, rozbudził nadzieje i dał sygnał, że obecne pokolenie stać na więcej, niż męczenie się w meczu z europejskimi słabeuszami.
Na papierze dorobek ekipy Jerzego Brzęczka wygląda całkiem solidnie. 3 mecze, 9 punktów, bez straconej bramki. Więc o co chodzi? Może o to, że w dwóch z tych meczów - z Austrią i Macedonią - nie byliśmy drużyną lepszą, a może nawet byliśmy słabszą. To oczywiście dyskusyjne, ale fakty są takie, że w obu tych meczach oddaliśmy mniej strzałów na bramkę rywali, mieliśmy mniejsze posiadanie.
Co do tego ostatniego, to sprawa dyskusyjna. Polska nigdy nie będzie grała ładnej piłki "z posiadaniem" oraz atakiem pozycyjnym, gdyż nie ma piłkarzy, którzy potrafią w ten sposób grać. Nie mamy zawodnika, którego można nazwać liderem środka pola, i który by taką grę wymusił. Polski piłkarz jest raczej dość prosty. Rozumiał to Adam Nawałka i potrafił wykorzystać. Dlatego Polska grała efektownie i miała wyniki. Przecież w eliminacjach EURO 2016 nasz zespół strzelił 33 bramki, najwięcej ze wszystkich drużyn. Oczywiście 15 z nich Gibraltarowi, ale inni też mieli w grupach chłopców do bicia.
ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Kamil Glik krytycznie o grze reprezentacji. "Kolejne spotkanie zaczynamy bardzo słabo"
Już podczas turnieju, gdzie nie było marginesu błędu, Nawałka zagrał bardzo defensywnie. Ale swoje ugrał. Ćwierćfinał był granicą sukcesu i taki wynik został zrobiony. W kolejnych eliminacjach, do mundialu w Rosji, Polska strzeliła 28 goli, biorąc pod uwagę, że tym razem wyraźnych chłopców do bicia nie było, wynik więcej niż przyzwoity.
A jak jest obecnie? Mamy cztery gole w trzech meczach. Trzy z nich strzelone ze stałych fragmentów gry, czwarty głową po dośrodkowaniu. Ma to jakąś wartość, ale jest działaniem na krótką metę.
W meczu z Macedonią nasi zawodnicy oddali sześć strzałów na bramkę rywala, Macedończycy (północni) jedenaście. W strzałach celnych 1:3. Dla rywali. Mimo posiadania Lewandowskiego, Piątka, Zielińskiego i kilku innych.
Jest to o tyle dziwne, że nasi grupowi rywale nawet nie mogą pomarzyć o zawodnikach podobnej klasy. Do tego większość z nich jest w świetnym momencie swoich karier. Mamy ogromy potencjał, ale nie potrafimy go wykorzystać. A pamiętajmy o tym, że 31 lat ma już Robert Lewandowski. Po nim długo będziemy czekali na zawodnika klasy światowej. Tak mówi logika. W końcu na "Lewego" czekaliśmy 30 lat. Zmarnowanie najlepszego pokolenia piłkarzy będzie grzechem niewybaczalnym.
ZOBACZ: Michał Kołodziejczyk: Piłkarze! To wasza wina!
Gdy na początku kadencji nazwałem Brzęczka selekcjonerem z maszyny losującej, który nawet nie był wśród pięciu najlepszych polskich trenerów, kilka osób się oburzyło. Ale niestety niewiele wskazuje na to, by miał on warsztat i autorytet. Jest, bo jest. Być może czas zadziała na jego korzyść, ale dziś wiele wskazuje na to, że Zbigniew Boniek wsadził go na zbyt wysoki stołek. Zresztą, bramka strzelona Macedonii Północnej była idealnym odzwierciedleniem całego pomysłu Jerzego Brzęczka. A pomysłem tym jest chaos i przypadek.
ZOBACZ: Wymęczona wygrana z Macedonią
ZOBACZ inne teksty autora
Ale może by Ci ala specjaliści tzn dziennikarze co się naogladali Fify na konsolach i w telewizji i widzieli wszystkie mecze i znają się najlepiej na piłce????? Zastąpią selekcjon Czytaj całość