Marek Wawrzynowski: Piłka młodzieżowa to często tylko złudzenie (felieton)

Newspix / RADOSLAW JOZWIAK / CYFRASPORT / Na zdjęciu: reprezentacja Polski do lat 20
Newspix / RADOSLAW JOZWIAK / CYFRASPORT / Na zdjęciu: reprezentacja Polski do lat 20

"Jechaliśmy na eliminacje mistrzostw Europy do Izraela. Było nas 20 w kadrze, a biletów tylko 18. Liczyłem się z tym, że wypadnę. A wypadli Grzegorz Goncerz i... Robert Lewandowski". To tyle na temat piłki młodzieżowej.

Życie potoczyło się różnie. Różnicę zrobiło kilka bardzo poważnych kontuzji, ale też świadomość. Autor tych słów, Michał Zapaśnik, jest trenerem dzieci, zresztą świetnym, w otwockim klubie Champion i jako ojciec jednego z zawodników bardzo sobie jego pracę chwalę. Niedawno ze swoimi zawodnikami wygrał mazowiecki turniej Tymbarku, choć w ocenie trenera dzieci, ma to znaczenie drugorzędne.

Robert Lewandowski wiadomo gdzie i kim jest. Piszę o tym, nie po raz pierwszy, gdyż obserwuję niezdrowe podniecenie meczami reprezentacji młodzieżowych w mediach. Dopiero co skończyły się mistrzostwa świata do lat 20, gdzie zawodnicy Jacka Magiery zagrali na pograniczu kompromitacji, za chwilę mistrzostwa do lat 21 i wiele więcej się nie spodziewam. Choć wszystko może się zdarzyć.

Na wszelki wypadek do młodzieżówki prowadzonej przez Czesława Michniewicza przeniesiono w trybie pilnym Sebastiana Szymańskiego, Roberta Gumnego i Dawida Kownackiego. To kolejna sprawa, która spowodowała gorące dyskusje i spowodowała, że część internetowych profesorów znalazło powód do szydzenia z selekcjonera. Po co ich powoływał, skoro teraz ich odsyła? Pewnie wiele to nie zmieni, ale może uda się wyszarpać jakieś punkty i dać polskim kibicom kolejne złudne poczucie, że nasz futbol się odradza.

ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa świata U-20. Rozczarowujący występ Polaków. "Brakowało podstawowych umiejętności"

Nie mam pretensji do trenerów, taki mamy materiał ludzki. Pretensje mam do PZPN, który do tego dopuścił przez swoje zaniedbania i niestety nie robi wiele by cokolwiek zmienić. Dlatego tak grają kolejne drużyny młodzieżowe i tak potem grają nasi seniorzy.

Oczywiście byłoby fajnie, gdyby drużyna Magiery coś osiągnęła podczas mistrzostw Świata. Założymy, że piłka poleciałaby w lewo zamiast w prawo, a Polska wyeliminowałaby Włochy. I jakie by to miało znaczenie dla przyszłości futbolu? Prawda jest taka, że nasi piłkarze podczas turnieju, nie licząc meczu z Tahiti, oddali średnio 6,67 strzału na mecz, w tym średnio 3 celne. Nie zaprezentowali absolutnie nic wartego zapamiętania. To było dno. Zresztą nawet piłkarze Tahiti byli lepiej wyszkoleni indywidualnie. Przegrali motoryką i organizacją gry.

Lata mijają, a my cały czas nie patrzymy tam gdzie trzeba. Spójrzmy, ile nasi zrobili akcji, ile wygrywali pojedynków z rywalami, ile było dryblingów, jakie robili zwody, jakie podejmowali decyzje, jak są wyszkoleni indywidualnie, jak poruszają się w tłumie, jak reagują w sytuacji kryzysowej, czy są odważni, czy próbują, czy wyciągają wnioski po błędach? Jeśli zadamy sobie te pytania, zastanówmy się, jakie drogi prowadzą do celu. Niestety, na razie odpowiedzi są brutalne.

Ciągłe patrzenie na jakość szkolenia pod kątem osiągniętego wyniku (zamiast rozwoju), od drużyn 7-latków aż do reprezentacji młodzieżowych, zaprowadziło nasz futbol w ślepy zaułek, z którego nie potrafimy wyjść. Mamy chory związek piłki nożnej, pełny ignorantów nie mających zielonego pojęcia o piłce młodzieżowej. Dlatego próbuje się nam wmówić, że nie mamy wystarczającej liczby boisk, że nie mamy utalentowanych dzieci, że inni wygrywają, bo mają imigrantów, że jest za zimno albo za ciepło. A potem oglądamy turniej i widzimy, że to wszystko ściema, że nie o to tu chodzi, ale o jakość treningu, że nasi chłopcy nie graja w piłkę tylko ją kopią.

Niestety, jeśli chodzi o Polaków, dziś można zaryzykować, że z większości tych chłopców, którzy reprezentowali Polskę podczas turnieju, poważnych piłkarzy nie będzie. Nie sądzę, żeby trafili na dłużej do kadry narodowej. Przebiją się pewnie Radosław Majecki i Sebastian Walukiewicz, może Bartosz Slisz i Tomasz Makowski zajdą w miarę wysoko, choć dziś wydają się mocno ograniczeni jeśli chodzi o kreowanie gry. Trudno powiedzieć, czy ktoś jeszcze. Niewiele jak na cały rocznik w prawie 40-milionowym kraju. A przecież z braku laku Magiera powołał jeszcze zawodników wychowanych w Niemczech, którzy również niewiele wnieśli. Patrzyłem na Dominika Steczyka i Marcela Zyllę i załamywałem ręce, że w Polsce w tej kategorii wiekowej nie ma nikogo lepszego. Choć akurat Zylla próbował gry jeden na jednego, a to w realiach tego turnieju i tak dużo.

ZOBACZ: Polska Ekstraklasa na peryferiach Europy

Gdy rozmawialiśmy z Michałem Zapaśnikiem, przypomniał jeszcze jedno. - Był w kadrze jeszcze Arek Ryś, środkowy obrońca. Prezentował się lepiej niż Kamil Glik. A w ich karierze jest przepaść na korzyść Glika.

Dlaczego jeden pociąg skręca w prawo a drugi w lewo, na bocznicę? O co w tym wszystkim chodzi? Tak naprawdę do końca nikt nie wie, choć wielu uważa, że wie. Przejście z wieku młodzieżowego do dorosłego to wąskie gardło, trudna selekcja tylko dla najlepszych, najbardziej fartownych. Piłka młodzieżowa zaskakuje nawet największych fachowców. Ilu to świetnych piłkarzy było odrzuconych. Virgil Van Dijk bez żalu został oddany z Willem II do Groningen, gdyż nie rokował. Przez większość kariery młodzieżowej był niezbyt wyróżniającym się i - uwaga! - niezbyt szybkim - prawym obrońcą.

Thomas Meunier został wydalony ze szkółki Standardu Liege mając lat 15, Antoine Griezmann był odrzucany przez cały francuski system i wyłowiony dopiero przez Hiszpanów z Realu Sociedad. Trzej topowi zawodnicy z trzech krajów, gdzie szkolenie młodzieży oraz selekcja młodych piłkarzy jest na absolutnie kosmicznym poziomie.

ZOBACZ: Problemy polskiej piłki to technika i rozumienie gry

Jakiś czas temu znalazłem w Piłce Nożnej z 2002 roku artykuł o mistrzach Polski juniorów - Drukarzu Warszawa. Przejrzałem nazwiska i nie rozpoznałem żadnego. Nikt nie przebił się do poważnej piłki. Podzieliłem się tym spostrzeżeniem publicznie, wtedy napisał do mnie jeden z zawodników z tej ekipy: "Nas przygotowywano do wygrywania w juniorach, a nie w seniorach". To bardzo mądre zdanie, które na długo zapamiętam.

Czy to taka różnica? Tak, ogromna. Dlaczego w turnieju w Polsce nie wystąpili Hiszpanie, Niemcy, Brazylijczycy, Anglicy, Belgowie, we wstępnej fazie odpadli Portugalczycy. To te kraje, które będą rozdawać karty w poważnej piłce. Czy Anglicy z takimi zawodnikami jak Declan Rice, Jadon Sancho, Callum Hudson-Odoi słabo szkolą młodzież?

Oczywiście można napisać, że turniej o mistrzostwo świata do lat 20 wypromował wiele gwiazd, że grali tu Maradona, Prosinecki, Messi, Pogba. Ale przecież takie przykłady można mnożyć również w drugą stronę. W przeszłości nagrody dla najlepszych zawodników turnieju odbierali m.in. Brazylijczycy Geovani Faria Da Silva, Paulo Silas, Adriano Gerlin da Silva, Caio, Bismarck, Urugwajczyk Nicolas Oliveira (sam byłem przekonany, że razem z Marcelem Zalayetą i Fabianem Coelho zaprowadzą nowy porządek w świecie futbolu, a Urugwaj na zawsze pozostanie niepokonany). I wielu innych, którym nic nie wyszło, choć wielu było przekonanych, że wyjdzie.

Z turnieju, w którym królował Oliveira (w 1997 roku w Malezji) przebili się David Trezeguet, Juan Roman Riquelme, Ze Elias, Jamie Carragher, Michael Owen, Esteban Cambiasso, Thierry Henry, Willy Sagnol, Alex (ten z Fenerbahce), Benni McCarthy, Shunsuke Nakamura, Walter Samuel, Pablo Aimar. Można by napisać, że Ne tak mało, gdyby nie fakt, że w kadrach było ponad 430 piłkarzy. Nazwisko króla strzelców, Adailtona, kojarzą tylko koneserzy ligi włoskiej. W dorosłej kadrze Brazylii nigdy nie zagrał, choć w kadrach młodzieżowych bił strzeleckie rekordy.

Jak więc widać to problem nie tylko polski. Zastanawialiście się, dlaczego zrobił karierę właśnie Lewandowski a nie jego rywale, którzy byli na tym samym albo lepszym poziomie w kategoriach młodzieżowych? - Trochę rywalizowaliśmy, trenowaliśmy wspólnie. Poza tym rywalizowaliśmy w kadrze Mazowsza, on był powoływany z Varsovii, ja z OKS Otwock. Potem trenerzy stawiali na mnie, a jego pomijali. To też pokazuje jaka jest piłka. Bobek - tak na niego wtedy mówiliśmy - był drobny i niepozorny, ale miał wiele cech, które pokazywały, że może grać na wysokim poziomie – opowiada Michał Zapaśnik.

Przypuszczam, że najważniejszą rolę odegrała tu świadomość Lewandowskiego, jego umiejętność wyciągania wniosków, znajomość własnych wad, wiedza na temat treningu, oczywiście ludzie, których po drodze spotkał, zwłaszcza jeden.

Dlatego warto pamiętać, że piłka młodzieżowa to tylko jeden z wielu etapów. To wszystko co wydaje się oczywiste, może być jedynie złudzeniem optycznym.

ZOBACZ inne teksty autora

Źródło artykułu: