Dla 37-letniego Cecha finałowe spotkanie w Baku byłoby ostatnim meczem w karierze. Wyjątkowym również dlatego, że rozegranym przeciwko Chelsea - klubowi, w którym spędził 11 lat i z którym święcił największe sukcesy. Mówi się, że po sezonie ma wrócić na Stamford Bridge i objąć tam stanowisko dyrektora sportowego.
W obecnej edycji Ligi Europy Cech jest pierwszym bramkarzem Arsenalu. Wystąpił w dziesięciu spotkaniach, Leno nie zagrał ani razu. Z kolei w Premier League to Niemiec był zawodnikiem wyjściowego składu - zanotował 32 występy, Czech zagrał tylko 7 razy.
Logika każe sądzić, że w środowy wieczór na Stadionie Olimpijskim w Baku bramki "Kanonierów" będzie bronił Cech. Jednak choć przed meczem Emery bardzo chwalił doświadczonego zawodnika, nie powiedział, że na niego postawi.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Lokalizacja finału Ligi Europy jest mocno kontrowersyjna. "To przykład prania wizerunku przez sport"
- Najważniejsze jest to, żebyśmy wygrali rozgrywki. Wyjściową jedenastkę najpierw przedstawię piłkarzom. O Cechu mogę powiedzieć dużo dobrego, ale przede wszystkim jest to dobry człowiek, dobry profesjonalista, miał wspaniałą karierę zarówno w Arsenalu, jak i w innych klubach - mówił szkoleniowiec klubu z północnego Londynu.
Czytaj także:
Finał Ligi Europy: Lothar Matthaeus stawia na "Kanonierów"
Finał Ligi Europy: Unai Emery. Porzucił Krychowiaka, teraz wraca na szczyt
- To będzie jego ostatni mecz. Chcę zrobić dla niego coś ważnego w tych finałowych chwilach jego kariery, niezależnie od tego, czy będzie na boisku, czy nie. Bardzo go szanuję. Jest niesamowity, jako osoba i jako zawodowy piłkarz. Zasługuje, żeby mu zaufać - wychwalał Emery 124-krotnego reprezentanta Czech.
Po tej laurce dodał jednak: - Może zagra w pierwszym składzie, a może nie. Jeszcze nie zdecydowałem. Swoją wypowiedź zakończył słowami "Jak możemy jednak w niego nie wierzyć?".
Spotkanie Arsenalu z Chelsea w finale Ligi Europy rozpocznie się w środę o godzinie 21.