Sobota, godz. 12.00, grafik przygotowany przez dyrektora KS Warta (sześciosekcyjnego stowarzyszenia, które w kwestiach piłkarskich szkoli większość grup młodzieżowych, w tym najmłodsze) Damiana Kęcela wyraźnie wskazuje, że mecz orlików z Sokołem Pniewy ma się odbyć na boisku bocznym.
Na stadionie przy Drodze Dębińskiej pojawia się jednak Jakub Pyżalski. - Dostałem polecenie, by rozegrać ten mecz na boisku głównym - relacjonuje trener orlików poznańskiego klubu, Kostas Milonas. Od kogo? Jakuba Pyżalskiego? - pytamy. - Tak - pada odpowiedź. W tym momencie można się tylko zastanawiać, dlaczego polecenie zostało wypełnione.
To już kolejne z całej serii tego typu zdarzeń. "Determinacja" i upór męża byłej prezes Warty może robić wrażenie (niekoniecznie pozytywne), zwłaszcza że oboje już kilka razy otrzymali wyraźne sygnały, iż klub chce się od nich odciąć. Ostatni miał miejce całkiem niedawno, gdy przy wyborach nowych władz KS Warta (prezesem został Józef Bejnarowicz) Izabella Łukomska-Pyżalska nie znalazła się w nowym zarządzie, a kandydatura Anety Koniecznej na sternika klubu (wspierana przez małżeństwo Pyżalskich) przepadła w głosowaniu i to z kretesem (stosunkiem głosów 24:9).
Pyżalscy znajdują się poza strukturami zarówno spółki prowadzącej I-ligowy zespół, jak i stowarzyszenia, mimo to Jakub nadal próbuje wywierać wpływ na działalność klubu. W sobotę - w trakcie wspomnianego wyżej spotkania orlików - był nawet wpisany do protokołu jako kierownik zespołu, by móc przebywać na boisku.
- W piątek w godzinach popołudniowo-wieczornych na głównej płycie kładziono trawę z rolek w miejscach, w których były największe ubytki - między innymi w polach karnych i środkowej strefie. Oprócz tego cały czas toczą się prace pielęgnacyjne, które uniemożliwiają rozgrywanie na tym boisku jakichkolwiek spotkań. Dyrektor KS Warta otrzymał oficjalną informację, że do 20 czerwca płyta jest całkowicie wyłączona z użytku. Gdy widzimy takie sytuacje jak w sobotę, po prostu ręce opadają. Koszty utrzymania głównego boiska wzięła na siebie spółka, mimo że nie tylko ona z niego korzysta. Przy takich zdarzeniach jak samowolne wejście ta praca idzie na marne - powiedział WP SportoweFakty wzburzony dyrektor sportowy Warty, Dawid Frąckowiak.
->Izabella Łukomska-Pyżalska poza strukturami KS Warta Poznań. To definitywne rozstanie z klubem
Ostatnie zmiany w strukturach KS Warta zwiastują wreszcie lepsze czasy dla klubu. Poza tym obiekty przejęło miasto, któremu także zależy, by klub funkcjonował na zdrowych zasadach, a spółka i KS, grające przecież pod tym samym herbem, żyły w zgodzie. Pozostaje teraz dokończyć porządki, do czego mocno dąży m. in. właściciel spółki Bartłomiej Farjaszewski. - Najwyższy czas skończyć z tą patologią i przeprowadzić gruntowne zmiany organizacyjne - tak, żebyśmy wreszcie mogli się w pełni skupić na sprawach sportowych i rozwoju klubu - przyznał.
[color=black]ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kluby powinny brać przykład z Piasta. "Mistrz nie wyskoczył z kapelusza"
[/color]