Homoseksualizm w piłce nożnej. Kobietom łatwiej "wyjść z szafy"

Getty Images / Mike Hewitt / Na zdjęciu: kibice podczas meczu Premier League
Getty Images / Mike Hewitt / Na zdjęciu: kibice podczas meczu Premier League

Jeszcze żaden polski zawodnik nie przyznał się do homoseksualizmu. Ale w polskiej piłce mamy już pierwsze małżeństwo jednopłciowe. Ślub odbył się w Szkocji.

- To był przypadkowy wywiad - wspominała Nilla Fischer, reprezentantka Danii. - Zapytali mnie, czy chodzę na randki. Wtedy powiedziałam, że umawiam się z kobietą i blablabla - żartowała w rozmowie z "The Guardian". Piłkarkom dużo łatwiej mówić o swojej orientacji. Już na mundialu w 2015 roku grało kilkanaście reprezentantek, które otwarcie przyznały, że należą do społeczności LGBT. Z turnieju na turniej ich liczba rośnie.

W październiku ubiegłego roku ślub wzięły dwie zawodniczki Bayernu Monachium - Lucie Vonkova i Claudia van den Heiligenberg. Klub pogratulował im w swoich social mediach. "Owszem, nie raz słyszeliśmy już o osobach homoseksualnych uprawiających piłkę nożną, ale o związku wewnątrz jednego klubu? Chyba nigdy!" - zastanawiał się "Super Express". Takie historie znają jednak i polskie boiska.

W marcu ślub wzięły dwie polskie zawodniczki warszawskiego AKS-u "Zły": Eliza Górska-Tran i Karolina Górska-Tran. "Tym samym stały się pierwszym jednopłciowym małżeństwem w polskiej piłce nożnej" - chwaliło się stowarzyszenie "Chrząszczyki" promujące piłkę nożną kobiet i walczące z dyskryminacją na boiskach. Ślub musiały wziąć za granicą. Zdecydowały się na szkocki Edynburg.

[color=black]ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Liverpool dokonał niemożliwego w Lidze Mistrzów. "To była lekcja nawet dla najwierniejszych kibiców"

[/color]

W świecie "macho"

- W kwestii "wychodzenia z szaf" generalnie łatwiej jest kobietom. Wydaje mi się, że mężczyzn trudniej zlekceważyć społeczeństwu. To nie jest tak, że nam na więcej się pozwala. Po prostu łatwiej machnąć ręką na lesbijki - twierdzi Eliza. Klub, w którym grają, zasłynął otwartością dla wszystkich, wspiera osoby wszystkich orientacji, walczy z homofobią. Z okazji ślubu doczekały się nawet transparentu z gratulacjami.

Futbol męski nie doczekał się jeszcze tak głośnych coming-outów. Pierwszy skończył się tragicznie. W 1990 Justin Fashanu przyznał się brytyjskim mediom do tego, że jest gejem. Świat go dobrze znał - był pierwszym czarnoskórym zawodnikiem, za którego zapłacono więcej niż milion funtów - ale nie zaakceptował jego orientacji. Bezpodstawne, jak się okazało, zarzuty pewnego 17-latka o molestowanie tak dotknęły Anglika, że w 1998 roku popełnił samobójstwo.

- Sport w społecznym postrzeganiu oparty jest o fizyczność, rywalizację i cechy, które posiadają typowi liderzy - wytrzymałość i przekraczanie granic własnego komfortu, a czasami bólu. Sport jest uznawany przez ogół za domenę ludzi twardych, silnych nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Rzeczywistość nie zawsze taka jest - tłumaczy Daria Abramowicz, psycholog sportu. - Mam takie przemyślenie, że homoseksualizm szczególnie w niektórych dyscyplinach mocno zmaskulinizowanych jest uznawany za pewnego rodzaju przyznanie się do jakiejś słabości - dodaje.

- Większa część kibiców to mężczyźni. I ogromne znaczenie ma to, jak mężczyźni postrzegają homoseksualizm kobiecy i męski. Społeczeństwo nie akceptuje homoseksualizmu wśród mężczyzn, wciąż ma uprzedzenia. Mężczyźni mają dużo trudniej z ujawnieniem się - przekonuje psycholog Natalia Pawelska, która również współpracuje ze sportowcami. - Wynika to z tego, że potem kibice nie będą chcieli się z nimi utożsamiać. Spotka ich ten sam ostracyzm społeczny i oskarżenia, że też są homoseksualistami.

Jak Młot wyszedł z szafy

Dla Oliviera Giroud niemożliwe jest przyznanie się do homoseksualizmu. W wywiadzie dla "Le Figaro" mówił, że w futbolu jest jeszcze dużo pracy do zrobienia, by to się zmieniło. Nie przekonał go nawet Thomas Hitzlsperger. Niemiec rozegrał 53 mecze w reprezentacji i na "wyjście z szafy" zdecydował się dopiero po zakończeniu kariery. - W szatni jest za dużo testosteronu, wspólne prysznice - tak napastnik Chelsea bronił swojej tezy, że coming-out w trakcie kariery jest niemal niemożliwy.

Czytaj też: Maurizio Sarri może pożegnać się z Chelsea. Frank Lampard prawdopodobnym następcą

Reprezentant Niemiec przyznał, że nie zawsze było mu łatwo w piłkarskiej szatni. Był skazany na słuchanie żartów na temat gejów w towarzystwie nawet 20 kolegów. Wtedy nikt go nie podejrzewał o homoseksualizm.

Pawelska: - W przypadku mężczyzn duże znaczenie ma to, że w sporcie wciąż jest archetyp macho, herosa, a homoseksualiści stereotypowo nie są tak kojarzeni. Patrząc też na zachowania piłkarzy po zdobytej bramce - poklepywania, uściski, czasem i pocałunki - w sytuacji, kiedy ktoś zrobiłby coming-out, inny zawodnicy poczuliby to jako zagrożenie. W społeczeństwie homoseksualizm wciąż jest czymś, czego większość osób nie rozumie, a nieznajomość wiąże się z obawami.

Abramowicz: - W świetle społecznym i postrzegania kobiety i mężczyzny, homoseksualizm u mężczyzn może być prędzej postrzegany jako słabość. Dotyczy to szczególnie dyscyplin, które są zmaskulinizowane, np. piłki nożnej. To może być istotny czynnik, który powoduje, że kobiety o swojej orientacji mówią chętniej niż mężczyźni.

Wiceprezes West Hamu, Karren Brady, doświadczenia piłkarza po coming-oucie porównała do "bycia pożartym przez lwy w Koloseum".

Hitzlsperger nie należał do ludzi słabych. Mając 18 lat opuścił rodzime Monachium i z Bayernu przeszedł do Aston Villi. Trenerzy mieli z niego wiele pożytku. Obsadzali piłkarza na pozycjach od lewej obrony do środka pomocy - na każdej radził sobie dobrze i za każdym razem zostawiał dużo serca na boisku. Dzięki potężnemu uderzeniu Hitzlsperger zapracował na pseudonim "Der Hammer" (młot). A w 2007 roku, kiedy ważyły się losy mistrzostwa Niemiec dla VfB Stuttgart, pomocnik strzelił wyrównującego gola w meczu ostatniej kolejki z Energie Cottbus. W drugiej połowie wynik na 2:1 ustalił Sami Khedira. W niedzielę minie 12 lat od tamtego spotkania.

"Niewidoczni w sporcie"

Ani wyznanie Hitzlsperdgera, ani wcześniejsze Amerykanina Robbie Rogersa nie wywołało fali coming-outów wśród piłkarzy. A była reprezentantka Anglii, Casey Stoney, jest pewna, że geje są w piłkarskich szatniach. - Niektórzy z nich mogą nie odczuwać konieczności ujawnienia się, ale nadal uważam, że istnieje ogromny strach przed potępieniem, które może nawet pochodzić z trybun - uważała.

W Polsce dotąd żaden piłkarz nie ujawnił, by był orientacji homoseksualnej. Nadal to temat niewygodny. W 2013 roku portal "Weszło" przeprowadzał ankiety z zawodnikami klubów ekstraklasy. Na pytanie o reakcję na geja w szatni dominowały podobne, negatywne odpowiedzi. - Osoby LGBT są "niewidoczne w sporcie" - pisała dr Renata Włoch w raporcie dotyczącym wybranych przejawów dyskryminacji w polskim sporcie.

Być może sytuację zmieniłoby wyznanie zawodnika z absolutnego topu, utytułowanego i znanego na całym świecie? - Przewiduję, że może być podobnie jak w przestrzeni pozasportowej. Jeśli coming-outów będzie coraz więcej, to z czasem staną się naturalne. Być może, kiedy sportowcy topowi będą otwarcie mówili o swojej orientacji, takich komunikatów pojawi się więcej - odpowiada Abramowicz.

Sprawdź także: Paryż wart jest transferu, czyli dlaczego Robert Lewandowski powinien odejść do Paris Saint-Germain

Źródło artykułu: