W cztery dni w Lotto Ekstraklasie pracę straciło czterech szkoleniowców. Tak krwawego tygodnia w tym stuleciu jeszcze nie było. 31 marca - Adam Nawałka. 1 kwietnia - Ricardo Sa Pinto. 3 kwietnia - Zbigniew Smółka i Kibu Vicuna (Więcej Tutaj).
- Teraz spadły cztery głowy. To najłatwiejsze rozwiązanie. Czy najlepsze? Pewnie nie, ale to też podsumowanie sposobu myślenia ludzi zarządzających naszym futbolem. Nie szukamy ideału, a czegoś, co jest po prostu niezłe, tym bardziej jeśli pojawiają się niesprzyjające okoliczności - pisze w felietonie dla "Przeglądu Sportowego" Jerzy Dudek, były reprezentant Polski, który w swoim CV ma występy w takich klubach jak Liverpool FC czy Real Madryt.
- W Polsce decydujemy się na brutalne rozwiązania, jakim są zwolnienia trenerów, jednak sami wpędzamy się w błędne koło. Doprowadzamy do sytuacji, w której coś takiego jak szansa dla trenera na wyjście z kryzysu nie istnieje. A przecież szkoleniowca powinno oceniać się nie tylko po trofeach, ale też, a może przede wszystkim, po tym, jak radzi sobie z najgorszymi momentami - uważa Dudek.
Takiej rzezi trenerów w najwyższej lidze nie było.Owszem, zdarzyło się w tym wieku pięć tygodni, w których dymisję wręczono trzem szkoleniowcom, ale cztery ścięte głowy w ciągu czterech dni to absolutny niechlubny rekord ekstraklasy.
- Mam wrażenie, że zmiany, do jakich doszło niedawno w czterech klubach, to krótkoterminowe działania. Wstrząs zadziała, pacjentowi przywróci się puls, jednak nie ma w tym żadnego długofalowego planowania, o którym przecież tyle się mówi - podkreśla Dudek.
Zobacz także: Kamil Grosicki wyróżniony! Pomocnik Hull City znalazł się w drużynie tygodnia
ZOBACZ WIDEO Ogromne emocje w spotkaniu Juventusu z Milanem! Bezlitosny Piątek z golem! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Zwolnieni chyba nie narzekają. PZPN, kluby, "działacze" kręcą karuzelą. Jeden nawet się nazywał Kręcina :)