Lotto Ekstraklasa. Wisła Kraków - Piast Gliwice: festiwal kiksów i podział punktów przy Reymonta 22

Newspix / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Martin Konczkowski (z lewej) i Krzysztof Drzazga (z prawej)
Newspix / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Martin Konczkowski (z lewej) i Krzysztof Drzazga (z prawej)

Mimo poważnych osłabień, fatalnych kiksów Mateusza Lisa, koszmarnego pudła Sławomira Peszki i zmarnowanego przez Rafała Pietrzaka rzutu karnego Wisła Kraków zremisowała z Piastem Gliwice (2:2) i pozostaje w grze o awans do grupy mistrzowskiej.

Biała Gwiazda wygrała prestiżowe mecze z Cracovią (3:2) i Legią Warszawa (4:0), by w środę ulec zamykającemu tabelę Zagłębiu Sosnowiec (3:4). Porażka z beniaminkiem sprawiła, że na dwie kolejki przed końcem sezonu zasadniczego krakowianie wypadli z pierwszej "ósemki", a powrót do niej musieli walczyć z trzecią siłą ligi i w dodatku osłabieni brakiem Jakuba Błaszczykowskiego, Łukasza Burligi i Marcina Wasilewskiego.

Piast natomiast przyjechał do Krakowa w najmocniejszym składzie i z poczuciem komfortu, które zapewniła mu porażka Cracovii. Pasy przegrały w piątek z Miedzią Legnica (1:2), a były jedynym zespołem, które mogły zbliżyć się do gliwiczan na wyciągnięcie ręki. Dla Wisły natomiast spotkanie z Piastem było walką o być albo nie być w grupie mistrzowskiej. O uniknięcie uwikłania w wyniszczającą batalię o utrzymanie, która dla skromnej kadrowo drużyny Macieja Stolarczyka mogłaby mieć zgubne skutki. O kilka milionów złotych z tytułu premii za wyższe miejsca. Słowem: o przetrwanie.

Czytaj również -> Paweł Kapusta: Wpuśćmy do ligi świeże powietrze

W Sosnowcu pozbawiona Wasilewskiego defensywa Wisły była dziurawa jak szwajcarski ser, a pierwsze minuty meczu z Piastem pokazały, że kilka dni treningów nie pozwoliło trenerowi Stolarczykowi na uszczelnienie tej formacji. Już w 2. minucie obrońcy Wisły pozostawili bez opieki Tomasza Jodłowca, który w polu karnym dostał mnóstwo czasu na przyjęcie piłki i spokojne oddanie strzału. Na szczęście dla wiślaków były reprezentant Polski uderzył nad bramką Mateusza Lisa.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Katastrofalny kwadrans Bologna FC. Skorupski wpuścił cztery bramki [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

W pierwszych minutach Piast stłamsił Wisłę, a przy Reymonta 22 taka dominacja gości to rzadkość. Biała Gwiazda była bezradna, ale paradoksalnie to ona była bliżej objęcia prowadzenia. W 9. minucie Jorge Felix wycofał piłkę do Aleksandara Sedlara, który chciał zagrać ją jeszcze głębiej do Frantisek Plach. Zrobił to jednak zbyt lekko i piłka padła łupem Marko Kolara, który następnie minął Placha i spod końcowej linii podał piłkę do Sławomira Peszki. Rozpędzony skrzydłowy nie trafił jednak czysto w futbolówkę i z pięciu metrów posłał ją obok bramki.

44-krotny reprezentant Polski fatalnie spudłował, ale to i tak nic przy tym, co w 19. minucie zrobił Lis. Wydawało się po nieudanym strzale Patryka Dziczka z rzutu wolnego bramkarz Wisły spokojnie złapie lecącą do niego piłkę, ale mimo to źle obliczył tor jej lotu i wpuścił ją do siatki. Zamiast chwycić dłońmi futbolówkę, ze wstydu schował w nich twarz.

Piast nie zamierzał zadowalać się jednobramkowym prowadzeniem i szedł po kolejne gole, ale po następnych próbach rywali Lis bronił juz bez zarzutu. Zdominowana Wisła była zmuszona do gry z kontry i nie czuła się w tym dobrze. Krakowianie nie stworzyli sobie ani jednej okazji, a mimo to udało im się wyrównać. Nim jednak do tego doszło, ich kibice jęknęli z zawodu po raz trzeci.

W 32. minucie Piotr Parzyszek zagrał w swoim polu karnym ręką i po analizie VAR sędzia Szymon Marciniak wskazał na "wapno", ale Rafał Pietrzak uderzył z 11 metrów tak, że piłka była w zasięgu Placha. To już trzeci obroniony wiosną przez Słowaka rzut karny. Kilkanaście sekund później Peszce, Lisowi i Pietrzakowi kamienie z serce zrzucił Matej Palcić, zamieniając głową na gola dośrodkowanie Kolara z rzutu rożnego.

Odrobienie strat ani nie uskrzydliło Wisły, ani nie podcięło skrzydeł Piastowi. To goście nadal prowadzili grę, nie pozwalając gospodarzom na wiele. Najlepszą okazję na odzyskanie prowadzenia gliwiczanie wypracowali sobie w 41. minucie. Joel Valencia prostopadłym podaniem wprowadził w pole karne Wisły Martina Konczkowskiego, ale Lis błyskawicznie wyszedł z bramki, czym zmusił rywala do szybkiego strzału, który obronił.

Czytaj również -> Wisła Kraków będzie miała drużynę blind footballu

Na początku drugiej połowy wiślacy sprawiali wrażenie, jakby trener Stolarczyk w szatni zresetował im pamięć, a następnie wystrzelił ich na boisko z procy. Zapomnieli o fatalnych kiksach z pierwszej połowy i o tym, że przed przerwą Piast był od nich o klasę lepszy, i sami zaczęli dyktować warunki gry. W pierwszej połowie nie stworzyli sobie ani jednej sytuacji z gry, tymczasem po zmianie stron zagrozili rywalowi już w 49. minucie. Po akcji Peszki w sytuacji sam na sam z bramkarzem Piasta znalazł się Kolar, ale Plach wyszedł obronną ręką z tego starcia.

Osiem minut później Wisła dopięła swego i znów zaskoczyła gości ze stałego fragmentu gry. Po krótko rozegranym rzucie rożnym Vukan Savicević zagrał piłkę na bliższy słupek, gdzie efektownym "szczupakiem" zaatakował ją Palcić, zdobywając swoją drugą bramkę w tym meczu. To pierwsze trafienia Słoweńca w barwach Wisły i w ogóle pierwszy jego dublet w karierze. Co ciekawe, bohater Białej Gwiazdy zagrał od pierwszego gwizdka tylko dlatego, że wystąpić nie mogli kontuzjowany Błaszczykowski i pauzujący za kartki Burliga.

Piast nie był w stanie odzyskać kontroli nad meczem, ale tak jak w pierwszej połowie gliwiczanie podali tlen bezradnym krakowianom, tak teraz wiślacy pomogli gościom stanąć na nogi. W 78. minucie kolejny kosztowny błąd popełnił Lis, który wypluł piłkę na rzut rożny po niegroźnej "główce" Michala Papadopulosa, a po centrze Gerarda Badii z narożnika boiska Papadopulos doprowadził do wyrównania.

Piast wyrównał po akcji zmienników, co potwierdziło, że Waldemar Fornalik ma głębię składu. Trener Stolarczyk nie ma takiego komfortu, o czym świadczy to, że na ostatnie minuty, szukając zwycięskiego gola, wprowadził na boisko Pawła Brożka, i Artura Balickiego. Pierwszy dopiero co wznowił treningi po urazie stawu barkowego, a dla drugiego był to pierwszy występ w ekstraklasie. 35-letni weteran i debiutujący w najwyższej lidze 19-latek nie byli w stanie wpłynąć na losy meczu.

Mimo remisu z Piastem wiślacy wciąż mają wszystko w swoich rękach i awansują do grupy mistrzowskiej, nie oglądając się na innych, jeśli w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego pokonają na wyjeździe Zagłębie Lubin. Remis też może im zagwarantować miejsce w "8", ale wtedy muszą liczyć na korzystne dla nich rezultaty spotkań Lecha Poznań i Pogoni Szczecin.

Wisła Kraków - Piast Gliwice 2:2 (1:1)
0:1 - Dziczek 19'
1:1 - Palcić 34'
2:1 - Palcić 57'
2:2 - Papadopulos 78'

Składy:

Wisła: Mateusz Lis - Matej Palcić, Lukas Klemenz, Maciej Sadlok, Rafał Pietrzak - Vullnet Basha, Vukan Savicević - Rafał Boguski (86' Paweł Brożek), Krzysztof Drzazga (90+2' Artur Balicki), Sławomir Peszko (77' Kamil Wojtkowski) - Marko Kolar.

Piast: Frantisek Plach - Tomasz Mokwa (66' Gerard Badia), Jakub Czerwiński, Aleksandar Sedlar, Mikkel Kirkeskov - Patryk Dziczek, Tomasz Jodłowiec - Martin Konczkowski, Jorge Felix, Joel Valencia (87' Tom Hateley) - Piotr Parzyszek. (63' Michal Papadopulos).

Żółte kartki: Sadlok, Basha (Wisła).

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Widzów: 26 010.

Komentarze (1)
avatar
ZbychuK
7.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wypowiedź Formalna ja przystało na trenera tej dyscypliny "mogliśmy mieć trzy punkty mogliśmy także przegrać" ale zremisowali czwartej opcji nie było.