Nawet 15 piłkarzy tego lata może opuścić Lecha Poznań. Nowe umowy nie zostaną zaproponowane m.in. Łukaszowi Trałce, Maciejowi Gajosowi, Jasminowi Buriciowi, Nikoli Vujadinoviciowi czy Vernonowi De Marco.
Bartosz Bosacki, były piłkarz poznańskiego klubu, nie wierzy, że Lech przeprowadzi aż tyle zmian w letnim oknie transferowym.
- Nie chce mi się wierzyć, że taka rewolucja, na tak dużą skalę, rzeczywiście się w Lechu wydarzy. W Poznaniu już mają pewne doświadczenia w tym temacie i wiedzą, że jeśli w jednym oknie transferowym wymieni się kilku piłkarzy, potem nie da się wszystkiego poukładać na nowo w dwa czy trzy tygodnie - przyznaje w rozmowie dla "Przeglądu Sportowego".
- Na pewno dla nikogo nie jest to fajny sygnał, kiedy już w tym momencie wie się, że zostaje w klubie tylko do czerwca i potem zostanie pożegnany. Dla żadnego piłkarza taka sytuacja nie jest komfortowa. A widać, że atmosfera w szatni nie jest idealna i moim zdaniem ostatnio Lech przegrywa głównie dlatego, że gracze nie tworzą kolektywu - podkreśla Bosacki.
Przeprowadzenie wielkiej rewolucji jest związane z fatalnymi wynikami sportowymi osiąganymi przez Lecha Poznań. Kolejorz stał się średniakiem w Lotto Ekstraklasie, na ten moment zajmuje dopiero 6. miejsce w ligowej tabeli (12 zwycięstw, 3 remisy, 11 porażek).
Zobacz także: Napięte stosunki Gattuso z Leonardo. Włosi sugerują, że trener Milanu może odejść
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Sporo wolnych miejsc na PGE Narodowym. Ceny biletów na mecze kadry zbyt wysokie?