To był test cierpliwości dla Roberta Lewandowskiego. Napastnik czekał 808 minut na kolejnego gola dla reprezentacji Polski. Doczekał się w drugim meczu eliminacji ME 2020 z Łotwą na Stadionie Narodowym. W 76. minucie z lewej strony dośrodkował Arkadiusz Reca, a "Lewy" wbiegł, uderzył głową i przechytrzył Pavelsa Steinborsa.
- Chęć strzelenia gola była większa, bo jak będę miał głód bramek to kadra na tym zyskuje. Wiedziałem, że musze być skupiony. Od pierwszej minuty zachowałem koncentrację i wierzyłem, że się uda i dzięki temu zdołam pociągnąć zespół - przyznał Lewandowski w rozmowie z Polsatem Sport.
Niespodzianka! Izrael powalił Austrię na łopatki
Biało-Czerwoni długo męczyli się ze skazywanym na pożarcie rywalem. Spodziewano się łatwego spotkania i liczono, że Polacy urządzą w niedzielę na Narodowym festiwal strzelecki. Jerzy Brzęczek postawił w ataku na Krzysztofa Piątka i Roberta Lewandowskiego, ale pierwsza bramka padła dopiero w drugiej połowie. - Też bym sobie życzył, żeby nasze mecze się rozstrzygały wcześniej. W pierwszej jakbyśmy zdobyli pierwszą bramkę, to byłoby łatwiej - dodał 30-letni piłkarz.
Polacy kończą zgrupowanie z niezłą skutecznością. Zawodnicy Brzęczka wygrali pierwsze dwa mecze eliminacji ME, ale za każdym razem styl nie należał do przekonujących. W czwartek Biało-Czerwoni długo walczyli, żeby skromnie wygrać z Austrią 1:0. W niedzielę opór stawiali Łotysze, którym daleko nawet do miana europejskiego średniaka. Ostatecznie udało się wygrać 2:0 po golach Roberta Lewandowskiego i Kamila Glika.
- Dobrze, że taki trudniejszy mecz trafił się akurat na tym etapie. Dla głowy to znak, że bez względu na klasę rywala, zawsze trzeba dawać z siebie 100 procent i być skoncentrowanym na swojej robocie - przyznał kapitan reprezentacji Polski.
Czytaj też: Michał Kołodziejczyk: Wrócił Kapitan, cały na biało (komentarz)
ZOBACZ WIDEO Lewandowski o meczu z Łotwą. "Gra do poprawy, ale plan jest wykonany"