Jagiellonia i Legia na drodze Śląska. Tydzień refleksji dla Krzysztofa Mączyńskiego

Newspix / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Krzysztof Mączyński
Newspix / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Krzysztof Mączyński

Latem 2017 roku Krzysztof Mączyński wybierał między ofertą Jagiellonii i Legii. Postawił na zespół ze stolicy, który opuścił niespełniony po 1,5 roku. Teraz w ciągu 8 dni zagra przeciwko obu ekipom.

Czerwiec 2017 roku. Krzysztof Mączyński jest podstawowym piłkarzem reprezentacji Polski, która pewnie kroczy po awans do mistrzostw świata. Jest jasne, że wkrótce opuści mającą ogromne problemy finansowe Wisłę Kraków. Do wyścigu po jego podpis stają dwa najlepsze wówczas kluby w kraju - Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok.

Cezary Kulesza zdawał sobie sprawę, że niebawem Białystok opuści Jacek Góralski i chciał wypełnić lukę odpowiednim piłkarzem. Dlatego też dla pozyskania Mączyńskiego był zrobić naprawdę wiele. Namawiał go do przeprowadzki osobiście, ponadto zaoferował 28 tysięcy euro miesięcznej pensji (znacznie więcej niż najdroższy wówczas w utrzymaniu Cillian Sheridan - przyp. red.) i obiecał możliwość transferu zagranicznego po rosyjskim mundialu. To miało przekonać środkowego pomocnika do Jagi.

Tak się jednak nie stało, bo Legia miała więcej atutów. W tym główny, którym nie były jednak nieco wyższe zarobki. - Będę miał szansę powalczyć o występy w Lidze Mistrzów. Gra tam to jedyna rzecz, której mi brakuje - tłumaczył Mączyński po podpisaniu kontraktu z aktualnymi mistrzami Polski.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Race i kontrowersyjne transparenty. "Na tym traci liga"

Niewykluczone, że gdyby dziś "Mąka" mógł cofnąć czas, to wybrałby inaczej. W Warszawie dwukrotnie przegrał bowiem walkę o LM i to w sposób, o którym Polska będzie pamiętać latami. Ponadto dwa razy odpadał też w kompromitującym stylu z eliminacji Ligi Europy, a do tego nie dostał powołania na mundial. Jedynym sukcesem były mistrzostwo i Puchar Polski.

Brak zrozumienia z nowym trenerem sprawił, że Mączyński już po nieco ponad sezonie został zepchnięty na margines i musiał odejść z Legii. Nie był to jednak transfer zagraniczny, na który liczył. Nie sięgnął po niego też żaden klub z czołówki Lotto Ekstraklasy. Trafił jedynie do walczącego o utrzymanie Śląska Wrocław.

Czytaj także: Konflikt Sa Pinto i Mączyńskiego nie jest pierwszym na linii zawodnik-trener

- Nie boję się walki. Zresztą to był jeden z klubów, o którym rozmawialiśmy z rodziną od samego początku więc cieszę się, że udało się zakończyć negocjacje sukcesem. Chce się odbudować po ostatnim okresie w Legii - mówił Mączyński po podpisaniu umowy.

Być może jednak zawodnik miałby obecnie inne cele i byłby gdzie indziej, gdyby 1,5 roku temu wybrał propozycję Jagi? Tego nie wiadomo. Zapewne jednak najbliższe kolejki ligowe wywołają u niego refleksje dotyczące tamtego czasu. Śląsk w ciągu kilku dni zagra bowiem z Jagiellonią (piątek, 8 marca o godz. 20:30) i Legią (sobota, 16 marca o godz. 20:30).

Komentarze (2)
avatar
ThorinS
10.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I na co mieszać w to Jagiellonie?? Dawali ofertę jaka dawali wybrał legie i dostał kopa że wylądował w śląsku.. To do kogo ten żal? Może mieć jedynie do siebie samego że grał w Legii.. 
avatar
marolstar
8.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W piątek niech się oszczędza a całe siły rzuci na Legię. W taki sposób najlepiej utrze nosa dla "Pindo" i Mioduskiego