Masakra w Turcji. Piłkarz ranił żyletką kilku rywali podczas meczu

Getty Images / Stringer / Na zdjęciu: policjant w Turcji
Getty Images / Stringer / Na zdjęciu: policjant w Turcji

Mansur Calar z Amed SK zaatakował żyletką kilku rywali podczas meczu trzeciej ligi tureckiej z Sakaryasporem (1:1). Jednemu z nich próbował podciąć gardło! Sytuacja miała najprawdopodobniej związek polityką w kraju.

Każdy wiedział, że w starciu kurdyjskiego Amed SK z tureckim Sakaryasporem będzie gorąco. Ale takiej sytuacji nie mógł przewidzieć nikt. Kiedy jeden z piłkarzy gospodarzy przebiegał obok rywali, ci odwracali się po chwili ze zbolałą miną. Mansur Calar miał bowiem pomiędzy palcami mały, ostry przedmiot (prawdopodobnie żyletkę - red.), którą ich ranił.

Wszystko wyszło jednak na jaw dopiero po meczu. Goście udostępnili bowiem swoje zdjęcia w mediach społecznościowych, pokazując obrażenia Haciego Omera Dogru, Dilavera Guclu i Tevfika Kose na szyi, twarzy, rękach i nogach. Sprawa od razu nabrała rozgłosu w mediach, a telewizja "TV264" znalazła kilka ujęć z ataków. Widać na nich m. in. jak 33-latek ukrywa coś w swoich rękach na początku spotkania, a mijając kapitana rywali Ferhata Yazgana przeciąga tym w okolicach jego pośladków, zaś w przypadku innego gracza atakuje gardło.

Amed SK to zespół ze stolicy Kurdystanu, Diyarbakiru. Sakaryaspor jest z kolei drużyną z miasta Adapazari w północno-zachodniej Turcji. To mocny bastion poparcia prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, który prowadzi restrykcyjną politykę przeciwko Kurdom. I z tego powodu już jesienią w spotkaniu obu zespołów było bardzo niespokojnie.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Passa AC Milan trwa. Skromne zwycięstwo dało podium [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Zaczęło się już od wyjazdu z hotelu na stadion Sakaryasporu. Piłkarze i trenerzy Amedu zostali zaatakowani przez tłum kibiców po drodze, a później na boisku i w szatni I to mimo, że mecz rozgrywano bez udziału publiczności! Brała w tym jednak udział także ochrona, która miała użyć wobec zawodników siły fizycznej. Klub opublikował wówczas filmy na swoich kontach w mediach społecznościowych, ale nie odnotowano obrażeń i sprawę umorzono. Bez reakcji została też skarga gości na wyświetlanie podczas rozgrzewki filmu z tureckich operacji wojskowych przeciwko kurdyjskim rebeliantom oraz muzyki z osmańskich pieśni wojennych i ultra-nacjonalistycznych.

Czytaj także: Besiktas Stambuł próbuje ratować finanse

Stąd też spodziewano się, że Amed SK może szukać zemsty podczas niedzielnego starcia. I rzeczywiście: mecz przerywano kilkukrotnie, a sędzia Ferhan Kestanlioglu musiał kilkukrotnie interweniować, rozdzielając bliskich bójki piłkarzy. Odgwizdał też kilkanaście fauli i podyktował dwa rzuty karne (oba wykorzystane - przyp. red.). Dopiero po zakończeniu zawodów poinformowano go jednak o atakach Calara, który rozegrał 90 minut.

Warto zaznaczyć, że Sakaryaspor złożył też już w skargę do tureckiej federacji piłkarskiej (TFF), a członkowie personelu medycznego wraz z prawnikami klubu udali się natychmiast na komisariat policji, aby złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa i zeznania.

Czytaj także: Tanio i komfortowo - to dlatego polskie kluby wybierają zimą Turcję

Amed SK broni swojego zawodnika. Klub wydał specjalne oświadczenia w których czytamy, że wszystko jest prowokacją. Ostrzeżono w nich także media przed "nagłaśnianiem nieprawdy".

Źródło artykułu: