Liga Mistrzów: Borussia - Tottenham. Cudu nie było. Londyńczycy dobili rywala

PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na zdjęciu: piłkarze Tottenhamu Hotspur
PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na zdjęciu: piłkarze Tottenhamu Hotspur

Dwumecz Borussii Dortmund z Tottenhamem Hotspur rozstrzygnął się w Londynie. Wygraną 1:0 w rewanżu angielski klub rozwiał ostatnie wątpliwości i przypieczętował awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów 2019.

Borussia Dortmund nie miała alternatywy na wieczór. Musiała ruszyć do ataku. Po porażce 0:3 w Londynie liderowi Bundesligi pozostało 90 minut na ratowanie się przed odpadnięciem z Ligi Mistrzów. - U siebie jesteśmy potęgą - próbował zmobilizować drużynę Marco Reus, choć jak wszyscy w Dortmundzie, był świadomy poziomu trudności zadania. Borussia stała przed misją prawie niemożliwą do wykonania, a to jak rozsądnie i konsekwentnie grał jej przeciwnik, sprawiło, że ani przez chwilę w rewanżu nie zanosiło się na piłkarski cud.

Każda minuta przybliżała do awansu Tottenham Hotspur. Ustawiona pięcioma obrońcami z tyłu drużyna odpierała ataki Borussii. Formacja pod dowództwem Jana Vertonghena zapewniła spokój Hugo Llorisowi, który w pierwszej połowie w Dortmundzie, miał mniej pracy niż na Wembley. Minęło 30 minut i Francuz musiał obronić tylko jeden celny strzał.

Czytaj także: Klapa Juergena. Hit do zapomnienia

Od początku dekady Borussia rozegrała u siebie 12 meczów w pucharach, których wynik premiowałby minimum dogrywką we wtorek, ale ten z Tottenhamem nie przypominał żadnego z nich. Londyńczycy świadomie pozwolili piłkarzom z Niemiec na wymienianie podań. Gospodarze byli przy futbolówce przez 70 procent czasu, ale to nic konkretnego nie dało.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kto w ataku reprezentacji? "Jeśli Jerzy Brzęczek nie śpi, to mu z tym dobrze"

Podopieczni Mauricio Pochettino biegali za piłką od lewej do prawej, przesuwali się w jedenastu po własnej połowie i kontrolowali wydarzenia. Wreszcie postanowili zaatakować i od razu zrobili to skutecznie.

W 49. minucie Harry Kane dał prowadzenie 1:0 Tottenhamowi. Anglik pokonał Romana Burkiego w sytuacji sam na sam po podaniu Moussy Sissoko. Nieobecny w pierwszym meczu Kane wrócił do jedenastki i od razu przydał się drużynie. Kane strzelił Borussii czwartego gola w czwartym meczu w karierze. W historii spotkań klubów z Londynu i z Dortmundu tyle samo mają na koncie tylko Pierre-Emerick Aubameyang oraz Heung-Min Son. Kane po wyleczeniu kontuzji trafił do siatki już trzy razy.

[b]Najlepiej ocenieni piłkarze wg. SofaScore.com

[/b]
W tym momencie Borussia potrzebowała pięciu goli do awansu, więc było "pozamiatane". O zwycięstwie Tottenhamu w rewanżu zdecydował jeden celny strzał, a w dwumeczu cztery z jego siedmiu uderzeń w światło bramki skończyły się golem. Skuteczność piłkarzy z Anglii była imponująca.

Czytaj także: Odrodzenie Manchesteru United wystarczyło na jedną połowę. Paris Saint-Germain bliżej awansu

Od 9 lutego z powodu kontuzji nie gra Łukasz Piszczek. Były reprezentant Polski nie wystąpił w obu starciach z Tottenhamem i musiał oglądać je z boku. Wrażenia nie mogły być pozytywne. W fazie grupowej Borussia zdobyła 10 goli, a w dwumeczu z angielskim zespołem ani jednego. Młoda drużyna odpadła zasłużenie z Ligi Mistrzów i pozostała jej walka o prymat w Niemczech.

Borussia Dortmund - Tottenham Hotspur 0:1 (0:0)
0:1 - Harry Kane 49'

Pierwszy mecz: 0:3. Awans: Tottenham

Składy:

Borussia: Roman Burki - Marius Wolf (62' Jacob Bruun Larsen), Manuel Akanji, Julian Weigl, Abdou Diallo - Jadon Sancho, Marco Reus (74' Thomas Delaney), Axel Witsel, Mario Goetze, Raphael Guerreiro (62' Christian Pulisic) - Paco Alcacer

Tottenham: Hugo Lloris - Serge Aurier, Toby Alderweireld, Davinson Sanchez, Jan Verthonghen, Ben Davies - Harry Winks (55' Eric Dier), Moussa Sissoko - Christian Eriksen (83' Danny Rose) - Heung-Min Son (71' Erik Lamela), Harry Kane

Sędzia: Danny Makkelie (Holandia)

Źródło artykułu: