W rundzie jesiennej wiślacy grali bez wynagrodzenia. Choć klub nie wypłacał im pensji od lipca, nie składali wezwań do zapłaty, które inicjują proces rozwiązania kontraktu z winy pracodawcy.
Drużyna z charakterem
Dzięki temu i świetnej, jak na okoliczności organizacyjno-finansowe, postawie na boisku, kibice ochrzcili zespół Macieja Stolarczyka "Drużyną z charakterem".
Piłkarze zwlekali ze złożeniem wezwań do zapłaty, czekając na zmianę właściciela, ale po tym jak z przejęcia Wisły wycofała się koalicja lokalnych przedsiębiorców, a potem byli świadkami farsy z Vanną Ly i Mats Hartling w rolach głównych, stracili cierpliwość i w grudniu wnioski posypały się jeden za drugim. Na taki krok nie zdecydowali się jedynie Paweł Brożek i Marcin Wasilewski.
Czytaj również -> Maciej Kmita: świątynia Kuby zamiast basenu z rekinami
Na początku stycznia zaległości Wisły wobec piłkarzy wynosiły ok. 7 mln zł. Z prawa do rozwiązania kontraktu z winy klubu skorzystali Zoran Arsenić, Marko Kolar (ostatecznie został przy Reymonta 22) i Tibor Halilović, a Jakub Bartkowski i Dawid Kort porozumieli się w sprawie rozwiązania umów za porozumieniem stron.
Nowe priorytety
Wiślacy otrzymali zaległe pensje dopiero w połowie stycznia. Dzięki wynoszącej 4 mln zł pożyczce, której udzielili klubowi Jakub Błaszczykowski, Jarosław Królewski i Tomasz Jażdżyński, Wisła spłaciła zdecydowaną większość zaległości wobec zawodników i trenerów. Chwilę wcześniej dług wobec Kostala uregulował sam Królewski, dzięki czemu klub mógł sprzedać Słowaka w pakiecie z Jesusem Imazem Jagiellonii Białystok za blisko 3 mln zł.
Klub powstrzymał dalszy exodus piłkarzy i wysłał sygnał, że choć nadal ma problemy finansowe, wypłaty dla piłkarzy będą teraz priorytetem. I za słowami poszły czyny - w lutym, pierwszy raz w tym sezonie, wiślacy otrzymali pensje na czas.
- Nastała w końcu normalność, pojawiły się pensje, a w szatni nawet owoce - komentuje w swoim stylu trener Stolarczyk. Dla szkoleniowca Białej Gwiazdy to zupełnie nowa sytuacja: już nie musi rozmawiać z podopiecznymi o zaległych wypłatach - w szatni Wisły dominują tematy piłkarskie.
Czytaj również -> Wisła Kraków gotowa do zmiany właściciela
- Tak to powinno funkcjonować w normalnym klubie. Możemy się skupić tylko na jednym: na grze. To jest dla mnie kluczowe. Mam nadzieję, że tak to będzie funkcjonowało dalej. Że będą interesowały nas tylko sprawy sportowe, wyniki, rozwój - dodaje opiekun Wisły.
W jaskini lwa
Na inaugurację rundy wiosennej krakowianie ulegli Górnikowi w Zabrzu (0:2), by w następnej kolejce pokonać przy Reymonta 22 Śląsk Wrocław (1:0). W sobotę Białą Gwiazdę czeka jednak trudniejsze zadanie niż rywalizacja z zespołami broniącymi się przed spadkiem. Wisła zagra na wyjeździe z niepokonaną na swoim terenie Lechią Gdańsk. W dodatku przeciwko liderowi Lotto Ekstraklasy nie wystąpią Jakub Bartosz, Rafał Boguski, Paweł Brożek, Aleksander Buksa, Łukasz Burliga, Sławomir Peszko i Vukan Savicević. Więcej o tym TUTAJ.
- Kadra jest wąska, więc każdy musi być gotowy, by w pewnym momencie wziąć odpowiedzialność na siebie i wyjść w pierwszej "jedenastce". Nieobecność jednych to szansa dla innych. Wszyscy moi zawodnicy mają wartość i chcą pokazać swoje możliwości na boisku - mówi Stolarczyk.
- Dla nas każdy mecz jest trudny, co pokazał ten z Górnikiem. Nie mamy łatwych spotkań. Zdaję sobie sprawę z tego, w jakim miejscu jesteśmy i ile musimy wszyscy razem włożyć pracy, aby funkcjonować choćby dobrze. Lechia jest dobrze prowadzona przez trenera Stokowca. To bardzo wymagający rywal, który nie przegrywa u siebie, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz i tak jak każda seria kiedyś się kończy, tak i ta kiedyś się skończy - dodaje szkoleniowiec Wisły.
Mecz 23. kolejki Lotto Ekstraklasy Lechia Gdańsk - Wisła Kraków zostanie rozegrany w sobotę o godz. 20:30.
ZOBACZ WIDEO Brzęczek skomentował sytuację Wisły Kraków. "Miesiąc temu nikt nie wierzył, że przetrwają"
Czy Lechia jest mimo, pomimo..zespołem lepszym !?:)
Więc mogli w spokoju czekać na rozwój wydarzeń.