- Robert Lewandowski ma w Bayernie Monachium status, jakiego oczekuje, a nie potwierdza go w momentach próby. Za mało daje w najważniejszych meczach - właśnie w takich słowach oceniał kapitana reprezentacji Polski po odpadnięciu z Ligi Mistrzów na poziomie półfinału Oliver Kahn, legendarny bramkarz Bayernu i reprezentacji Niemiec.
Bawarska jedenastka na ostatniej prostej przed finałem nie dała rady Realowi Madryt. W Monachium było 1:2, w Madrycie: 2:2. Real kilkanaście dni później świętował zdobycie kolejnego tytułu.
Czytaj też - Bundesliga: męczarnie Bayernu Monachium w Augsburgu. Robert Lewandowski bez gola
Lewandowski we wspomnianym dwumeczu nie wpisał się na listę strzelców. Zresztą co ciekawe, w całej fazie pucharowej trafił tylko w pierwszym starciu z Besiktasem Stambuł na poziomie 1/8 finału. Wówczas zdobył w Monachium dwie bramki i zaliczył asystę. Od tego momentu trwała niemoc: rewanż w Turcji, dwumecz przeciwko Sevilli w ćwierćfinale i wspomniany dwumecz z Realem to zerowy dorobek naszej gwiazdy. Dziennikarze "Bilda" wlepili mu za pierwszy mecz notę "5" i zaliczyli do najsłabszych na murawie. Po rewanżu dziennikarze też nie szczędzili słów krytyki.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Bayern Monachium wymęczył wygraną nad Augsburgiem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
"Po pierwszym starciu z Realem, podczas którego żałośnie zmarnował kilka okazji, spłynęła na niego wielka krytyka. Czy potrafi rozstrzygać o losach meczów? Podczas pierwszej połowy potwierdził, że krytyka była słuszna. Brakowało w jego grze poświęcenia. W drugiej połowie było lepiej, ale też bez efektu" - można było czytać na łamach "Spiegel Online".
Czytaj też - Robert Lewandowski o formie Krzysztofa Piątka: Będę miał łatwiej
Zbliżający się mecz z Liverpoolem będzie więc dla Polaka znakomitą okazją do udowodnienia, jak wielką rolę odgrywa w zespole i przede wszystkim, że potrafi decydować o losach najtrudniejszych i najważniejszych meczów w sezonie. Po losowaniu par 1/8 finału Ligi Mistrzów można było czytać, że trafienie przez Bayern na Liverpool FC to bardzo niedobre rozwiązanie dla Niemców. I że nie stanie się nic niesamowitego, jeśli Bayern - mający swoje problemy, męczący się w lidze, goniący Borussię Dortmund, prowadzący już remont kadry przed następnymi sezonami - pożegna się z Ligą Mistrzów na poziomie 1/8 finału.
Przed Bayernem więc ogromne wyzwanie. Niemiecki zespół poleciał na Wyspy lekko osłabiony (Franck Ribery dołączy do kolegów odrobinę później, bo w niedzielę urodziło mu się dziecko i dostał od trenera pozwolenie na spędzenie czasu z rodziną. Z kolei Jerome Boateng, pełniący ostatnio rolę zmiennika, został w Monachium z grypą żołądkową), ale również lekko niepewny po piątkowym meczu z FC Augsburg.
Monachijczycy mieli ogromne problemy z rywalem z dolnych rejonów tabeli (spotkanie zakończyło się wynikiem 3:2 dla mistrzów Niemiec). Bayern wciąż ma swoje problemy, nie przeszkadza to jednak marzyć monachijskim kibicom o awansie. By jednak było to możliwe, gole Bayernowi musi dać Robert Lewandowski.
Ten sezon w Champions League jest dla niego niezwykle udany, strzelił dotychczas aż osiem goli w sześciu meczach fazy grupowej. Trafiał hurtowo, za co zbierał wysokie noty. To już jednak historia, liczyć się będzie to, co uda mu się ustrzelić w fazie pucharowej.
Mecz Liverpool FC - Bayern Monachium we wtorek o godzinie 21:00. Transmisja w Polsat Sport Premium.