Komisja zawiesiła Wiśle licencję na początku stycznia. Dalej nie wiadomo jednak, czy klub jest wiarygodny finansowo i kto jest jego właścicielem, dlatego Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN czeka na kolejne dokumenty.
- Klub poinformował nas, kto jest jego właścicielem i prezesem. Nie wiemy jednak, czy te osoby pełnią swoją funkcję legalnie. Potrzebujemy odpowiednich dokumentów poświadczających ten fakt. Nie uzyskaliśmy też wiarygodnej prognozy finansowej klubu. W związku z tym licencja Wisły nie została odwieszona - wyjaśnia przewodniczący Komisji Krzysztof Rozen.
Wisła nie ma wiele czasu na wyjaśnienia, ponieważ 11 lutego ma rozegrać pierwszy mecz rundy wiosennej. Jeśli do tego czasu nie odzyska licencji, zostanie ukarana walkowerem, a dwa kolejne oznaczają przesunięcie drużyny na ostatnie miejsce w tabeli i degradację o dwie klasy rozgrywkowe.
- Na tym etapie postępowania nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jak jest. Są dwie kwestie do rozwiązania. Musimy uzyskać opinię prawną od niezależnej kancelarii prawnej, że Towarzystwo Sportowe jest właścicielem akcji i pan Rafał Wisłocki jest prawomocnym prezesem i może reprezentować klub. Musimy też otrzymać potwierdzoną przez biegłego rewidenta prognozę finansową klubu. Wówczas zawieszenie licencji przestanie obowiązywać. Nawet następnego dnia. O ile oczywiście nic innego nie wydarzy się po drodze - wyjaśnia Rozen.
Przewodniczący przypomina też, że Komisja podejmuje decyzję wyłącznie w oparciu o wcześniej ustalone zasady działania w takich sprawach. - Komisja licencyjna działa na podstawie podręcznika licencyjnego. To dla nas konstytucja. Wszystkie głosy, co mogliśmy zrobić, a czego nie, należy traktować z przymrużeniem oka. Wiemy, jak postępować - kończy Rozen.
Wisła Kraków po rundzie jesiennej zajmuje ósme miejsce w Ekstraklasie. W środę jej piłkarze wznowili treningi i przygotowują się do spotkania z ligowego z Górnikiem Zabrze.
ZOBACZ WIDEO Sytuacja Wisły Kraków to telenowela. "Opuścisz jeden dzień i jesteś zagubiony"