Pelikan skomplikował sytuację Górnika - relacja z meczu Pelikan Łowicz - Górnik Wieliczka

Górnik Wieliczka przyjechał do Łowicza jako faworyt. Zespół z Małopolski mimo przeciwności losu ambitnie walczy o promocję do I ligi. Górnik w Łowiczu musiał jednak zdobyć trzy punkty i liczyć na potknięcie Sandecji Nowy Sącz. Spełnił się tylko ten drugi warunek, a podopieczni Roberta Kasperczyka po niedzielnym spotkaniu nie mogą do swojego konta dopisać żadnego oczka.

W niedzielę piłkarzom obu zespołów przyszło grać w trudnych warunkach. Tuż przed meczem w Łowiczu padał intensywny deszcz. Podczas samego spotkania żadnych opadów nie było, zawodnicy momentami mieli jednak problemy z utrzymaniem równowagi na śliskiej murawie. Lepiej w tych warunkach radził sobie Pelikan, który po raz kolejny udowodnił jak groźny jest na domowym obiekcie i tym samym zapewnił sobie na kolejkę przed końcem spokojne utrzymanie w lidze.

Kibice, którzy przyszli zobaczyć po raz ostatni w sezonie 2008/2009 grę swoich pupili może nie mogli być zachwyceni poziomem widowiska, ale nie powinni mieć również zbyt wielu zastrzeżeń do biało-zielonych. Głównym mankamentem w grze gospodarzy była skuteczność.

Pierwsza połowa należała do gospodarzy, którzy przez jej zdecydowaną większość utrzymywali się przy piłce. Gracze z Wieliczki ograniczali się do kontrataków, ale nie potrafili dostać się pod bramkę Mariusza Jędrzejewskiego, który zastępował tego dnia kontuzjowanego Marcina Ludwikowskiego. W pierwszych trzech kwadransach przyjezdni nie oddali żadnego celnego strzału. Raz szczęścia próbował Tomasz Lizut, ale w ostatniej chwili został zablokowany. Groźnie było również po szybkim kontrataku, gdy z lewej strony w polu karnym z piłką znalazł się Daniel Jarosz. Jednak po zagraniu snajpera gości piłka wyszła na aut.

Statystyki gospodarzy wyglądałyby podobnie gdyby nie Paweł Kozub. Sprowadzony z Legii Warszawa napastnik zastępował w ataku pauzującego za kartki Krzysztofa Piosika i ze swojego zadania wywiązał się bardzo dobrze. To on oddał jedyne dwa celne strzały w pierwszej połowie. Raz po indywidualnej akcji i ograniu dwóch rywali uderzał za lekko, aby zaskoczyć Waldemara Sotnickiego. Za drugim razem wykorzystał ładne dogranie Piotra Grzelczaka i pokonał golkipera gości w sytuacji sam na sam. Oprócz tego w pierwszej połowie strzały oddawali jeszcze Cezary Stefańczyk i Piotr Grzelczak, obaj nie trafili w światło bramki, z kolei uderzenie Krystiana Bolimowskiego zostało zablokowane.

Druga połowa była już znacznie ciekawsza od pierwszej. Obraz gry uległ zmianie. W drugiej odsłonie to Górnik częściej utrzymywał się przy piłce, a gospodarze ograniczali się do kontrataków. Czynili to jednak znacznie lepiej niż ich przeciwnicy w pierwszych trzech kwadransach. - W drugiej połowie nie mieliśmy nic do stracenia. Zaatakowaliśmy większą liczbą zawodników, nawet sam zapędzałem się pod pole karne rywala. Jakbyśmy przegrali 0:2 to nic by to nie zmieniło, a tak zawsze możemy powiedzieć, że walczyliśmy o remis - mówił po meczu obrońca gości Michał Świstak.

Po przerwie pierwsze dwie groźne sytuacje stworzyli sobie właśnie przyjezdni. Najpierw po kapitalnej akcji całego zespołu i kilku szybkich podaniach z lewej strony z piłką znalazł się Mateusz Pawłowicz. Zdecydował się na dośrodkowanie, w polu karnym futbolówkę klatką piersiową zgrywał Artur Skiba, strzał z powietrza oddał Daniel Jarosz. Jędrzejewski tylko odprowadził piłkę wzrokiem a ta minęła bramkę. Po chwili po zagraniu z głębi pola w sytuacji sam na sam znalazł się Mateusz Leśniowski, przerzucił interweniującego przed polem karnym Jędrzejewskiego, ale posłał przy tym piłkę tuż obok słupka.

Po tych dwóch akcjach Pelikan się przebudził. W 58. minucie kapitalnym podaniem z połowy boiska popisał się Grzelczak. W sytuacji sam na sam znalazł się Adam Mójta. Pomocnik Ptaków skierował piłkę do bramki, ale sędzia odgwizdał spalonego. Jest to co najmniej kontrowersyjna decyzja arbitra z Olsztyna. W odpowiedzi strzał Piotra Wtorka z dystansu poszybował pół metra nad bramką gospodarzy.

Po chwili kolejny kontratak miejscowych i kolejna wyśmienita dla nich sytuacja. Po podaniu Mójty sam przed bramkarzem znalazł się Radosław Stencel. Sprowadzony latem napastnik trafił w słupek. Odzyskał jeszcze piłkę i dośrodkował na głowę Grzelczaka, ale po strzale wypożyczonego z Widzewa snajpera w bramce świetnie spisał Waldemar Sotnicki. Kilka minut później we znaki obronie znów dał się duet Grzelczak - Stencel, ale ten pierwszy zwlekał ze strzałem i skończyło się tylko na rzucie różnym.

Doskonałą sytuację do zdobycia bramki miał również Paweł Bojaruniec. Po strzale Mójty miał już przed sobą pustą bramkę, jednak chyba za bardzo się rozluźnił bowiem piłka odbiła się od jego pięt i trafiła w ręce Sotnickiego. - Po strzale Mójty Bojaruniec wybił piłkę zamiast skierować ją do bramki Górnika. To jest typowy obrońca, więc chyba ma taki nawyk, że trzeba wybić - żartował po meczu trener Jarosław Araszkiewicz.

W drugiej połowie swoje szanse mieli również Stefańczyk, który uderzał zbyt lekko z rzutu wolnego oraz Lewandowski, który także uderzał za słabo z 12. metrów. Wyśmienitą sytuację do zdobycia 19. trafienia w sezonie zmarnował również Grzelczak, który po przytomnym podaniu Stefańczyka fatalnie przestrzelił.

Dzięki temu zwycięstwu Pelikan ma już 53 punkty i nie musi się martwić na kolejkę przed końcem o bezpieczne utrzymanie. Komplikuje się sytuacja Górnika, który do Sandecji traci dwa oczka i ma tylko punkt przewagi nad 4. Startem Otwock. - Będziemy w ostatnim meczu z Wigrami walczyć o zwycięstwo i przynajmniej o występ w barażach - zapowiada jednak Artur Skiba.

Pelikan Łowicz - Górnik Wieliczka 1:0 (1:0)

1:0 - Kozub 43'

Składy:

Pelikan Łowicz: Jędrzejewski - Cichoń, Pastuszka, Czerbniak, Marcinkiewicz, Kozub (59' Bojaruniec), Stefańczyk, Mójta, Bolimowski (52' Stencel), Lewandowski (88' Wilk), Grzelczak.

Górnik Wieliczka: Sotnicki - Szymonik, Kubik, Świstak, Niemczyk (46' Wojcieszyński), Wtorek (79' Nowak), Leśniowski, Lizut (46' Filipowski), Jarosz, Pawłowicz, Skiba.

Żółte kartki: Stefańczyk (Pelikan) oraz Świstak (Górnik).

Sędzia: Mariusz Wiśniewski (Olsztyn).

Widzów: 600.

Najlepszy piłkarz Pelikana: Cezary Stefańczyk.

Najlepszy piłkarz Górnika: Mateusz Leśniowski.

Najlepszy piłkarz meczu: Cezary Stefańczyk.

Komentarze (0)