Rafał Gikiewicz: Odejdę, jeśli działacze zechcą mnie sprzedać

Jagiellonia Białystok w ostatnim spotkaniu ligowym przegrała z GKS Bełchatów 0:2. Po meczu, ze względu na wynik, nie mógł być zadowolony Rafał Gikiewicz. Golkiper żółto-czerwonych wpuścił dwie bramki, jednak żadna nie obciąża jego konta.

- Przede wszystkim nie jesteśmy zadowoleni z tego powodu, że na koniec sezonu nie zajęliśmy siódmego miejsca, a byłoby ono historyczne. Jesteśmy niepocieszeni, ponieważ inaczej chcieliśmy się pożegnać z kibicami, którzy przyszli na mecz. Po drugiej bramce część publiczności wychodziła, a najwierniejsi zostali - za to im dziękujemy, bo nie zawsze się wygrywa. Taka jest piłka. Ktoś musi przegrać, żeby ktoś mógł wygrać. Przegraliśmy z GKS Bełchatów 0:2. Szkoda, bo odkąd gram w Jagiellonii nie zdarzyło mi się puścić dwóch bramek w jednym meczu. Zawsze jednak musi być ten pierwszy raz - uważa Gikiewicz.

Mimo porażki Jagiellończycy byli w nie najgorszych humorach, ponieważ utrzymali się w ekstraklasie i sprawili, że trzeci raz z rzędu białostoczanie będą grać na tym poziomie. - W szatni cieszymy się, że w następnym sezonie Białystok będzie miał ekstraklasę. Uważam, że miasto jak i kibice, działacze, wszyscy, którzy kibicują Jagiellonii zasługują na ten szczebel rozgrywkowy. Utrzymaliśmy się i nawet widmo dziesięciu ujemnych punktów, które chodziło za nami do końca tej rundy nie wpłynęło na naszą postawę. Pokazaliśmy, że nawet mając nóż na gardle potrafimy grać. Szkoda, że jak mieliśmy już pewne utrzymanie nie zdobyliśmy kilku punktów, ponieważ fajnie byłoby się zapisać na kartach historii - mówi "Giki".

W ostatnich dniach w mediach pojawiły się informacje, że Gikiewicz znajduje się w orbicie zainteresowań zespołów z czołówki ligi polskiej. - Wiele serwisów podawało, że jestem już w Wiśle Kraków czy Legii Warszawa. To nie prawda - jestem w Jagiellonii. Mam kontrakt ważny jeszcze przez trzy lata i odejdę wówczas, gdy klub otrzyma korzystną ofertę finansową, a ja dobrą propozycję rozwoju. Jak przyjdzie jakiś fax z ofertą, działacze na pewno ją rozważą. Jeżeli zdecydują, żeby mnie wytransferować - odejdę. Wszystko będzie zależało od działaczy, jakie mają plany wobec mnie. Prezesi powtarzają, że każdy zawodnik jest na sprzedaż i oni zadecydują o transferze, a nie ja - twierdzi Gikiewicz.

Wiele osób w różnych serwisach czy forach internetowych pisało, że Gikiewicz chce jak najszybciej "uciec" z Białegostoku. - To nieprawda. Chcę grać w Jagiellonii, a nie tak jak niektórzy ludzie wypisują, że Jaga jest dla mnie za słaba - są to bzdury. Gdyby była to prawda, nie narażałbym ręki, która jeszcze się w stu procentach nie zrosła, nie trenowałbym i w czerwcu bym się pakował do innego klubu. Jednak trenowałem, chciałem pomóc chłopakom - broni się młody golkiper żółto-czerwonych.

Komentarze (0)