Na początku listopada "Der Spiegel", bazując na przeciekach z "Football Leaks", ujawnił, że 16 najlepszych europejskich klubów znowu myśli o stworzeniu zamkniętej ligi. Zespoły te zrezygnowałyby z udziału w Lidze Mistrzów, pojawił się też pomysł o odpuszczeniu lig krajowych. Nam udało się ustalić, że na razie temat upadł.
Arsenal, który znalazł się w gronie drużyn przewidzianych do rywalizacji w nowych rozgrywkach, potwierdza, że faktycznie było coś na rzeczy. Szefostwo Kanonierów brało udział w rozmowach na temat Superligi, ale od początku dawało do zrozumienia, że nie zamierza opuszczać Premier League.
- Arsenal nie był i nigdy nie będzie zainteresowany grą w rozgrywkach, które osłabiają Premier League. To wiodąca liga świata w najbardziej rozsławionym sporcie na świecie. Nie zrobimy nic, co mogłoby zaszkodzić Premier League. Rozmowy? To, że w nich uczestniczymy, nie oznacza, że je wspieramy - podkreśla Vinai Venkatesham, dyrektor zarządzający Arsenalu.
Kanonierzy nie wykluczają, że w przyszłości zastanowią się nad dołączeniem do Superligi, o ile takowe rozgrywki w ogóle powstaną. Na razie się jednak na to nie zanosi. - Mamy ważną umowę z UEFA, więc w najbliższym czasie rewolucji nie będzie. Co przyniesie przyszłość? Tego nie wiemy. Nie przewiduję jednak, by w perspektywie krótko- lub średnioterminowej, doszło do radykalnej zmiany. Obecna sytuacja jest optymalna. Jesteśmy bardzo dumni z tego, że rywalizujemy w Premier League - zaznacza Raul Sanllehi, dyrektor sportowy londyńskiego klubu.
Arsenal ma na swoim koncie m.in. 13 mistrzostw Anglii (ostatnie wywalczone w 2004 roku). Kanonierzy nadal czekają natomiast na premierowe zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Najbliżej tego sukcesu byli w 2006 roku, gdy w finale LM przegrali w Paryżu z Barceloną (1:2).
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Obrona gra ciągle w nowym ustawieniu. To wpływa na całą drużynę