Dwa kroki od historycznego awansu na Euro. Dlaczego "tylko" i dlaczego "aż" dwa?

Getty Images / Mateusz Słodkowski / Na zdjęciu: reprezentacja Polski kobiet
Getty Images / Mateusz Słodkowski / Na zdjęciu: reprezentacja Polski kobiet

Choć nie są faworytkami, wlały w nasze serca sporo nadziei pewnym zwycięstwem w poprzedniej rundzie. Dwumecz z reprezentacją Austrii zadecyduje o tym, czy reprezentacja Polski kobiet po raz pierwszy w historii awansuje na mistrzostwa Europy.

Wiemy co poprawić

Z jednej strony nasze panie są już naprawdę blisko wielkiego turnieju. Najbliżej w historii. Wszystkie poprzednie próby dostania się na mundial lub Euro kończyły na fazie eliminacyjnej. Teraz są już w barażach i to w ostatniej, finałowej rundzie. A największym osiągnięciem w tej kwestii dotąd było dotarcie do meczów mogących dać prawo gry w play-offach - w 2013 roku z Ukrainą oraz 2022 roku z Czechami.

Z drugiej jednak to wciąż starcie z renomowanym i wyżej notowanym przeciwnikiem. Przeciwko reprezentacji Austrii Polki mierzyły się już w tym roku w ramach Ligi Narodów. Zarówno w Gdyni w kwietniu, jak i w Altach w lipcu przegrały po 1:3. Trzeba jednak mieć świadomość, że chociażby w rankingu FIFA (ostatnie notowanie w czerwcu) nasze rywalki plasują się na 17. miejscu, podczas gdy Biało-Czerwone są na 32. pozycji.

Wygrany pewnie 4:1 rewanż pierwszej rundy baraży z Rumunią miał prawo wlać w serca kibiców sporo optymizmu, szczególnie po pierwszym meczu na wyjeździe, gdzie wynik był zdecydowanie lepszy niż gra. Polki mają jednak świadomość, że poziom trudności tego spotkania będzie znacznie wyższy.

ZOBACZ WIDEO: "Nie takie nazwiska przegrywają". Kibice bronią selekcjonera Probierza

- Będziemy bardzo mocno przygotowane. Analizowałyśmy już nasze mecze z Austrią i wiemy, co musimy poprawić. Musimy stwarzać sobie więcej sytuacji i wykorzystywać przestrzenie, które Austria zostawia. Damy z siebie wszystko i będziemy walczyć o mistrzostwa Europy - zapewnia Ewa Pajor, kapitan oraz liderka polskiej kadry.

- Powinniśmy się cieszyć z tego, jak wypadłyśmy przeciwko Rumunkom, ale mamy też sporo materiału do analizy. Już w trakcie spotkania w Gdańsku chcieliśmy sprawdzić pewne ustawienia, stąd pewne zmiany pod względem taktycznym. Z Austrią musimy być na pewno szczelniejsze w obronie i konkretniejsze pod bramką przeciwnika, bo mecz trwa 90 minut i jeżeli masz sytuację z takim rywalem, należy ją wykorzystać. Trzeba też bardzo mądrze grać z tyłu - wyliczała na konferencji pomeczowej trener Nina Patalon.

Austriaczki to nie jest europejski potentat, ale mają tę przewagę, że na Euro wystąpiły już dwukrotnie - w 2017 i 2021 roku. Ponadto teraz to pierwszy mecz odbędzie się w Polsce, zaś rewanż w Wiedniu. Dlatego tym bardziej Biało-Czerwone muszą podejść do tego starcia maksymalnie skoncentrowane. Ewentualna zaliczka przed wyjazdem do Wiednia może się okazać bezcenna.

- To jest drużyna bardzo fizyczna. Ze swojej strony mam nadzieję, że zagramy dużo lepiej niż w Lidze Narodów. Nie ma się co oszukiwać: musimy zagrać dużo lepiej, żeby powalczyć i żeby awansować na mistrzostwa Europy. Na pewno zostawimy serce na boisku. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Będziemy walczyć do ostatniej sekundy - deklaruje bramkarka Kinga Szemik.

Jeśli nie Pajor, to... może Kamczyk?

O tym, że Polki - przynajmniej fragmentami - potrafią postawić się reprezentacji Austrii, świadczy czerwcowe starcie w Gdyni. Wprawdzie przegrane 1:3, ale przez dużą część tamtego spotkania zespół trener Niny Patalon potrafił utrzymać koncentrację, a nawet zdobyć gola wyrównującego. Przepięknym strzałem z dystansu popisała się wówczas Ewelina Kamczyk.

- Ja mecze z Austriaczkami uwielbiam. Dobrze mi się gra przeciwko nim. Wiem, że to będą inne spotkania niż te latem. Zdajemy sobie sprawę, że teraz nie możemy popełnić żadnego błędu, bo porażka wyeliminuje nas z gry o mistrzostwa Europy, a rywalki potrafią wykorzystać każdy nasz błąd. Po tych dwóch starciach już się trochę poznałyśmy i wiemy, w czym są mocne. Musimy zaangażować się na 120 procent - zapowiada piłkarka FC Fleury 91.

Sygnałem ostrzegawczym w kwestii koncentracji może być nawet dość pewnie wygrane spotkanie z Rumunią 29 października na Polsat Plus Arenie w Gdańsku. Jednak kiedy już dziennikarze byli gotowi podać statystykę, że to pierwszy raz od blisko roku, gdy reprezentacja Polski zachowa czyste konto w meczach o stawkę... wydarzył się klops w doliczonym czasie gry.

- Zazwyczaj jest tak, że potrafię nawet po porażkach bardziej chwalić zespół niż po wygranych i to jest dla mnie bardzo frustrujące, bo wymagam, żebyśmy grali do końca. Tak samo jak zrobiliśmy to w Bukareszcie. Musieliśmy strzelić bramkę i tam nikt nie odpuścił. Bez względu na wynik, musimy grać do końca, także w takich meczach, kiedy prowadzimy 4:0. Próbuję się cieszyć, więc też nie będę za bardzo krytyczna, ale taki pstryczek może sprawi, że będziemy jeszcze więcej od siebie wymagali. Taka sytuacja może też właśnie wydarzyć się przeciwko Austriaczkom, zatem koncentracja do końca jest nam niesamowicie potrzebna - podkreśla trener Patalon.

Pierwszy akt dwumeczu o awans na Euro 2025 w Szwajcarii odbędzie się w piątek 29 listopada o 18:00 w Gdańsku. Rewanż zaplanowano na 3 grudnia na godzinę 18:15 w Wiedniu. Relacje na żywo z obu tych spotkań na portalu WP SportoweFakty.

Krzysztof Sędzicki, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty