Mesut Oezil odpuścił wielką kasę dla Arsenalu. Mógł zarabiać milion funtów tygodniowo

Getty Images / Clive Rose / Na zdjęciu: Mesut Oezil
Getty Images / Clive Rose / Na zdjęciu: Mesut Oezil

- Mieliśmy na stole naprawdę wielkie oferty z Azji, niektóre były szalone - wspomina agent Mesuta Oezila, zdradzając, że jego klient mógł zarabiać nawet milion funtów tygodniowo. Piłkarz odpuścił kosmiczne pieniądze, bo zżył się z Arsenalem.

W tym artykule dowiesz się o:

W lutym Mesut Oezil podpisał nową, trzyipółletnią umowę z Arsenalem, na mocy której zarabia 350 tys. funtów tygodniowo. Dużo? To nic przy tym, jaką pensję oferowały mu kluby z Azji. Niemiec tureckiego pochodzenia zrezygnował jednak z oszałamiająco wielkich pieniędzy z miłości do Kanonierów.

- Mieliśmy na stole naprawdę wielkie oferty z Azji, niektóre były szalone. Ale dla Mesuta pieniądze nigdy nie są najważniejszym czynnikiem - podkreśla Erkut Sogut, agent Oezila, cytowany przez "Daily Mail". - Wszystko sprowadzało się do tego, co Mesut ma w sercu. Oezil kocha Arsenal. Powiedział, że to jego dom i to w tym klubie chce grać - zdradza Sogut.

Piłkarz odrzucił propozycje na poziomie nawet miliona funtów tygodniowo. Dzięki takiemu wynagrodzeniu zostałby jednym z najlepiej opłacanych piłkarz na świecie. A tak został najlepiej zarabiającym zawodnikiem, tyle że w historii Arsenalu.

- W porządku - zarobki to jedna z ważniejszych rzeczy do rozważenia podczas wyboru oferty, ale wszyscy muszą pamiętać, że jest umiejętności piłkarskie także są tylko jednym z aspektów negocjacji transferowych - zaznacza Sogut. - Mesut może pochwalić się największą popularnością w mediach społecznościowych wśród graczy Premier League. Poza tym koszulki z jego nazwiskiem sprzedają się najlepiej w całym Arsenalu - dodaje.

Mesut Oezil trafił do Arsenalu we wrześniu 2013 roku z Realu Madryt. Kanonierzy zapłacili wówczas za niego 47 mln euro. Od tego czasu Niemiec tureckiego pochodzenia zagrał w 208 spotkaniach londyńskiej drużyny, strzelając w nich 41 bramek i notując 72 asysty.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Bereszyński: Pierwszy raz możemy wystąpić w takim zestawieniu