Od kilkudziesięciu godzin katalońskie i hiszpańskie media szeroko rozpisują się o kolejnym występie Ousmane Dembele. Skrzydłowy nie pojawił się na czwartkowym treningu Barcelony, nikogo o tym wcześniej nie informując.
Po trwających 1,5 h poszukiwaniach okazało się, że Francuz ma problemy żołądkowe. Taka przynajmniej wiadomość trafiła do mediów. Prasa pisała także o lekarzach klubu, którzy mieli pojechać do jego domu i potwierdzić, że Dembele nie jest zdolny do treningu.
W piątek 21-latek wrócił do zajęć, jednak nie znalazł się w kadrze na niedzielne spotkanie ligowe z Realem Betis. I choć Ernesto Valverde przekonuje, że to nie jest kara, dziennikarze w Katalonii przekonują, że jest inaczej.
Każdy może to interpretować, jak chce. Staram się robić to, co najlepsze dla zespołu. Ousmane bywał powoływany, grał od pierwszej minuty, a jutro po prostu go nie będzie. Nie mam nic więcej do powiedzenia na ten temat, sprawy wewnętrzne klubu zostają wewnątrz - skomentował podczas sobotniej konferencji prasowej.
Przypomnijmy, że po dobrym początku sezonu Dembele obniżył loty, a według prasy jest to związane z właśnie z jego niesportowym trybem życia. Media donoszą o kolejnych imprezach organizowanych przez Francuza i jego otoczenie.
Brak powołania na mecz z Realem Betis powinno być dla niego bardzo głośnym dzwonkiem ostrzegawczym.
ZOBACZ WIDEO Bayern Monachium znowu traci punkty. Remis z Freiburgiem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]