Kibole przejęli stadiony i mogą wszystko. Nikt nie chce zakneblować im ust

PAP / Leszek Szymański / Kibice Wisły Kraków podczas meczu z Legią Warszawa
PAP / Leszek Szymański / Kibice Wisły Kraków podczas meczu z Legią Warszawa

"Pozdrowienia do więzienia", chełpienie się morderstwami, ataki na właścicieli klubów, polityków, kiedyś nawet imigrantów - trybuny polskich stadionów stały się dla chuliganów tablicą ogłoszeniową i nie ma odważnego, który zakneblowałby im usta.

W tym artykule dowiesz się o:

Tylko w ostatniej kolejce kibice Cracovii i Wisły wykorzystali mecze Lotto Ekstraklasy do manifestacji. Ci pierwsi protestują przeciwko działaniom zarządu klubu i podczas spotkania z Górnikiem Zabrze (2:0) wywiesili na trybunach kilka transparentów zaadresowanych do Janusza Filipiaka i jego pracowników.

"Filipiak z Tabiszem dosięgli nędzy, na mistrza Polski zabrakło pieniędzy", "Z naszego stadionu robicie psią budę, banda idiotów zarządza tym klubem", "Od piętnastu lat bez zmiany - zarząd bez ambicji cały do wymiany" - czytał ze swojej loży jeden z najbogatszych Polaków. Nie zabrakło też "pozdrowień do więzienia" dla jednego z kibiców, który wylądował w kryminale. Więcej o tym TUTAJ.

Kibice Wisły natomiast podczas wyjazdowego meczu z Legią Warszawa odnieśli się do głośnego reportażu Szymona Jadczaka z TVN, w którym ten przedstawił dowody na związki władz klubu ze środowiskiem przestępczym. Fani Białej Gwiazdy zaprezentowali przy Łazienkowskiej sektorówkę z hasłem "Kasa, kłamstwo i afera - nieważne fakty, tylko kariera", na której Jadczak został przedstawiony jako pies na smyczy TVN.

Oczywiście fani Wisły nie zapomnieli też o osławionym Pawle M., który dzień wcześniej usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa, kierowania zorganizowaną grupą przestępczą i rozprowadzania dużych ilości narkotyków. "Misiek, trzymaj się bracie" - transparent z takim hasłem zaprezentowali kibice Białej Gwiazdy. A mowa o człowieku, który poza tym, że stał się groźnym gangsterem, to 20 lat temu rzucił nożem w Dino Baggio, przez co Wisła została wykluczona z rozgrywek UEFA. Więcej o tym TUTAJ.

Sytuacje z Krakowa i Warszawy nie są jednak niczym nadzwyczajnym w Lotto Ekstraklasie. Chuligani już dawno zawładnęli stadionami, traktując je jak forum, na którym zabierają głos w tematach politycznych, atakują właścicieli klubów albo ich kierownictwo, a nawet chełpią się przestępstwami, w tym morderstwami (!) kibiców wrogich drużyn, ale do tego posunęli się do tej pory tylko "fani" Cracovii i Wisły.

Jesienią 2015 roku kibice niemal wszystkich klubów polskiej ligi zgodnie prowadzili na trybunach głośną akcję "Stop islamizacji Europy". Niewiele wcześniej kibice odgrażali się Donaldowi Tuskowi, że "obalą jego rząd", a zarząd Cracovii nie jest pierwszym, którego trybuny chcą się pozbyć: wcześniej do podobnych sytuacji dochodziło w Legii Warszawa, Wiśle Kraków, Zawiszy Bydgoszcz czy niedawno w Lechii Gdańsk. Z kolei kibice Lecha Poznań w finale poprzedniego sezonu oznajmili transparentem, że "mają, k***, dosyć", by za moment doprowadzić do przerwania meczu z Legią.

Wreszcie żaden mecz nie jest wolny od pozdrowień dla kompanów, którzy wylądowali w więzieniu. Litania ksyw ludzi z kryminału stała się nieodłącznym elementem spotkań Lotto Ekstraklasy do tego stopnia, że już mało kogo bulwersuje, gdy z trybun pozdrawiani są przestępcy, w tym mordercy. Chuligani wykorzystują też trybuny do wewnętrznych rozliczeń i oznajmiania tego, kto stał się objętym infamią "konfidentem". Na przykład w sierpniu młyn Cracovii zaatakował byłego lidera swojej chuligańskiej bojówki Jude Gang - "Metala". "Robisz z siebie celebrytę?! Na kolana i rób p***. W sprawie braci swych sprzedałeś - tak się szmato zachowałeś" - transparent o takiej treści wisiał przez kilkadziesiąt minut na trybunie podczas meczu 3. kolejki z Arką Gdynia. Dokładnie naprzeciwko sektora rodzinnego.

Transparent kibiców Cracovii podczas meczu z Arką Gdynia
Transparent kibiców Cracovii podczas meczu z Arką Gdynia

Takie obrazki na stadionach psują wizerunek rozgrywek, ale kluby idą z chuliganami na zgniłe kompromisy. Długich na kilkadziesiąt metrów transparentów albo przykrywających kilkaset miejsc sektorówek nie da się wnieść na stadiony bez wiedzy organizatora, ale kluby godzą się na to, by utrzymać względny spokój na trybunach. W razie sprzeciwu naraziłyby się na wybuch konfliktu, którego skutki byłyby znacznie poważniejsze, niż dyskomfort patrzących na to zwykłych kibiców i telewidzów.

Ekstraklasa SA i PZPN też nie chcą kneblować kibicom ust. Organy dyscyplinarne wymierzają kary finansowe za zachowanie kibiców, które z reguły na mocy umów z klubami pokrywają sami kibice, ale nie działają prewencyjnie i nie zamierzają.

- Na stadionach całego świata są eksponowane transparenty, na których pojawiają się głosy nierzadko nieprzychylne władzom klubowym, zawodnikom czy np. polityce federacji, wystarczy zajrzeć za naszą zachodnią granicę. Dopóki jest to w granicach kultury i dopuszczalnej formy krytyki, wszystko jest w porządku. W przypadkach np. używania wulgaryzmów, kary są wymierzane. W ubiegłym roku na kluby nałożono ponad milion złotych kary, więc nie można w żaden sposób mówić o braku reakcji organizatorów rozgrywek - mówi nam Bartosz Orzechowski, rzecznik prasowy Ekstraklasy SA.

- Kluby są karane przez Komisję Ligi w sytuacji, w której dochodzi do naruszeń porządku oraz naruszenia zasad ekspozycji transparentów niezgodnych z tymi, jakie są określone w stosownych regulacjach PZPN. Komisja Ligi działa w granicach rozwiązań, przyjętych w ramach regulaminu dyscyplinarnego PZPN; zmiana tych regulacji może nastąpić wyłącznie poprzez działania Walnego Zgromadzenia PZPN, jedynego ciała mogącego zmienić regulamin dyscyplinarny oraz wszelkie załączniki do niego. Komisja Ligi nie tworzy prawa związkowego - dodaje Orzechowski.

A dla Komisji Ligi Ekstraklasy SA podstawą do wymierzenia kary są raporty delegata PZPN, który w trakcie meczu może poprosić organizatora rozgrywek o zdjęcie transparentu albo flagi z zakazaną treścią. Przedstawiciele federacji też nie mają obowiązku działać prewencyjnie, lecz reagują dopiero, kiedy treść zostanie już zaprezentowana.

- Delegaci nie mają obowiązku sprawdzania transparentów. Pełnią funkcję doradczą względem klubów. Jedynie w wyjątkowych okolicznościach mogą zablokować transparent, ale mówimy o rzeczach całkowicie ekstremalnych. Delegaci mają natomiast obowiązek zaraportowania do organów dyscyplinarnych o treściach eksponowanych podczas meczów - tłumaczy nam rzecznik prasowy PZPN Jakub Kwiatkowski.

- Delegaci swoimi reakcjami nie mają na celu wzbudzać niekontrolowanych zachowań na trybunach w trakcie rozgrywanych meczów. Tak jak wspomniałem, rolą delegata jest zaraportowanie treści eksponowanych na trybunach do organów dyscyplinarnych - dodaje Kwiatkowski.

Katalog treści niedozwolonych na polskich stadionach został określony uchwałą zarządu PZPN 25 maja 2017 roku. Czytamy w niej, że:

"1. Na stadionie piłkarskim niedopuszczalne jest obrażanie lub dyskryminacja jakichkolwiek osób.
2. Rozgrywki piłkarskie muszą być wolne od treści wulgarnych, agitacji politycznej, propagowania ideologii faszystowskich, komunistycznych, innych ideologii zbrodniczych lub totalitarnych oraz nawoływania do nienawiści.
3. Na stadionie piłkarskim zabronione jest w szczególności eksponowanie treści o charakterze pogardliwym, rażąco nieetycznym, pochwalających terroryzm, przestępczość, przemoc, odwołujących się do zbrodniczych ideologii, treści politycznych, treści o charakterze dyskryminacyjnym, w szczególności odnoszących się do rasy, koloru skóry, języka, religii bądź pochodzenia itp."
  
Nie ma tam ani słowa o innych niezwiązanych z meczem treściach, jak choćby nagminnie przesyłane "pozdrowienia do więzienia", ale PZPN na razie nie ma w planie rozszerzenia katalogu. - Katalog jest bardzo szeroki. Na chwilę obecną nie przewiduje się rozszerzenia go - mówi Kwiatkowski.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Hat-trick Hofmanna. Borussia M'gladbach goni lidera [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: