[tag=25402]
Andrea Agnelli[/tag] oraz Giuseppe Marotta znaleźli się w centrum uwagi po tym jak w programie "Report" na Rai Sport 3 ujawniono długoletnią współpracę Juventusu z mafią. - Każda grupa kibicowska Juve ma określonego przywódcę, który należy do 'Ndrangheta - mogliśmy usłyszeć w programie.
Ale żeby dojść do obecnej sytuacji, musimy cofnął się wiele lat wstecz. 12 lat temu Juventus został ukarany za udział w aferze korupcyjnej. Nie tylko odebrano mu mistrzostwo Włoch, lecz zdegradowano także do Serie B i odjęto osiem punktów. To nie był jednak koniec Juventusu. Klub w tym samym sezonie wygrał rozgrywki na zapleczu Serie A i wrócił do najwyższej klasy. Co więcej, zburzył stary, niszczejący stadion i wybudował nowy. Ultranowoczesny, ale o mniejszej pojemności - 41 tysięcy. W 2011 roku nastąpiło jego otwarcie, a od roku w klubie działali na obecnych stanowiskach wspomnieni Agnelli oraz Marotta (pierwszy jest prezydentem, drugi jest dyrektorem generalnym).
Obaj zmienili Juventus w nowoczesną markę. Nie tylko postawili nowy stadion, ale zadbali o wizerunek Starej Damy, aby nie była w żaden sposób kojarzona ze starymi, korupcyjnymi czasami (zmieniono m.in. herb klubu). Jednak w czasie gdy otwierali stadion, dogadali się z włoską mafią - ujawnił Sigfrido Ranucci. To znany, włoski dziennikarz śledczy. Pokazał, że Agnelli nawet trzy razy w tygodniu spotykał się z pseudokibicami, którzy w zamian za tańsze bilety i karnety mieli zapewnić mu spokój na trybunach. W ręce fanatyków trafiały także bilety, które były rozprowadzane na czarnym rynku, a zysk trafiał do kieszeni włoskiej mafii.
ZOBACZ WIDEO: Serie A: Napoli zbliżyło się do Juventusu. Pewne zwycięstwo drużyny Polaków [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Już w kwietniu 2013 roku włoska prokuratura dostała sygnał, że coś się dzieje w Juventusie. Wysłali go sami ultrasi Starej Damy. Podczas meczu z Milanem pojawił się baner z napisem "I Gobbi", czyli Garbaty. To zainteresowało śledczych, którzy wysunęli wniosek, że klub współpracuje z 'Ndranghetą. Kluczowym człowiekiem w śledztwie był Rocco Dominello, syn rzekomego bossa mafii, który miał być konikiem.
Zdaniem Ranucciego, dyrektor generalny Juventusu Marotta miał wiedzieć o tajemniczej śmierci Raffaele Bucciego, przywódcy kibiców Juventusu. W telefonie działacza Juve znaleziono nawet zdjęcie z listą koników, którzy sprzedawali bilety. Bucci, odpowiedzialny za rozprowadzanie wejściówek, w lipcu 2016 roku zginął w tajemniczych okolicznościach. Rzucił się w przepaść z 30-metrowego mostu. Pikanterii tej sytuacji dodaje fakt, że w całą sprawę ma być zamieszany Marotta. Dyrektor generalny był podsłuchiwany, ale akurat tego dnia na trzy godziny przestał być monitorowany. W tym czasie zginął właśnie człowiek o pseudonimie "Ciccio".
- Był przerażony. Czuł, że w każdej chwili mogą go zabić, bo rozmawiał z prokuratorami - miał mówić Alessandro D'Angelo, dyrektor ochrony Juventusu, podczas rozmowy telefonicznej z Francesco Calvo, byłym dyrektorem turyńskiego klubu, sugerując, że Bucci wcale nie popełnił samobójstwa. Jeden z ultrasów w czasie programu Rai Sport 3 także powiedział, że "nie wierzy w samobójstwo".
Ujawniono, że Ndrangheta do prania pieniędzy wykorzystywała Lotto i zdrapki. Sam Bucci miał wygrać w sumie 200 000 euro.
Cała sprawa przypomina casus Wisły Kraków. We wrześniu Szymon Jadczak, dziennikarz "Superwizjera" TVN, pokazał dowody na to, że ogromny wpływ na działania Białej Gwiazdy mają chuligani z grupy "Sharks". - Każda osoba związana z klubem, z którą rozmawiałem przyznaje, że klubem rządzą bandyci - mówił Jadczak w rozmowie z WP SportoweFakty.