Ostatni raz Jasmin Burić w bramce Lecha Poznań zagrał w spotkaniu z Wisłą Kraków, które zakończyło się porażką 2:5. Później 31-letni golkiper miał problemy zdrowotne, a Ivan Djurdjević dał szansę gry Matusowi Putnocky'emu. W sobotnim meczu z Koroną Kielce Burić nie miał za dużo pracy. Gdy goście zagrażali jego bramce, to najczęściej uderzali obok. W 83. minucie został on pokonany przez Elię Soriano, ale w tej sytuacji nie miał żadnych szans, ponieważ Włoch oddał potężny strzał z kilku metrów.
- Szkoda straconej bramki, bo nie pamiętam kiedy ostatni raz zagraliśmy na zero z tyłu. Prowadziliśmy 2:0, do końca meczu było 10 minut i powinniśmy to utrzymać, bo niepotrzebnie zrobiło się nerwowo. Wygraliśmy i nie ma co narzekać. Najważniejsze, że trzy punkty zostały w Poznaniu - mówi Jasmin Burić.
Bramkarz Lecha miał duży udział przy drugiej bramce. To po jego dalekim wykopie i niepewnej interwencji Jakuba Żubrowskiego gola zdobył Christian Gytkjaer. - Widziałem na telebimie, że piłka odbiła się od pleców obrońców, co stworzyło sytuację Chrtianowi Gytkjaerowi, który idealnie ją wykorzystał - opowiada Burić.
Lech Poznań w ostatnich trzech kolejkach zdobył siedem punktów. Doliczając spotkanie Pucharu Polski z ŁKS Łódź to Kolejorz jest niepokonany od czterech meczów. - Mam nadzieję, że utrzymamy tę serię. Wiemy jak wygląda tabela. Różnice punktowe nie są duże i każda wygrana jest bardzo ważna. Do końca sezonu pozostało sporo kolejek - kończy Jasmin Burić.
ZOBACZ WIDEO: Serie A: Genoa zatrzymała Juventus, sensacja w Turynie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]