Spotkanie z Włochami było czwartym reprezentacji Polski pod wodzą Jerzego Brzęczka. Nowy selekcjoner nie cieszył się jeszcze ze zwycięstwa: dwa mecze zremisował, a dwa przegrał. W niedzielę Biało-Czerwoni byli bliscy trzeciego remisu, ale w doliczonym czasie gry Wojciecha Szczęsnego pokonał Cristiano Biraghi.
- Powinniśmy ten mecz przegrać, ale jak przegrywa się w takich okolicznościach, kiedy już właściwie zremisowaliśmy, a w ostatniej akcji tracimy koncentrację, to trochę przykro. Trzeba jednak przyznać, że Włosi byli lepsi piłkarsko. Jorginho i Verratti odbierali ochotę do gry naszym piłkarzom. Ten mecz pokazał, że nasza drużyna najbardziej lubi grać w systemie 4-4-2, co też świadczy o słabości zespołu, bo ma problemy z grą w jakimkolwiek innym ustawieniu - przyznał Zbigniew Boniek w rozmowie z TVP Sport.
- Włosi byli lepsi, ale część ich sytuacji była efektem niechlujnych podań naszych piłkarzy. Kiedy przeciwnik jest lepszy, trzeba zachować czujność. Ktoś, kto grał w piłkę, kto kilka razy biegał po tym stadionie widzi takie błędy, to w żołądku go boli - dodał prezes PZPN.
Październikowe porażki z Portugalią (2:3) i Włochami oznaczają spadek Biało-Czerwonych do II dywizji Ligi Narodów, ale Boniek przypomniał, że głównym celem Brzęczka jest przygotowanie zespołu do el. Euro 2020.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski o taktyce kadry: Jest system, który bardziej nam odpowiada. Myślę, że trener zdaje sobie z tego sprawę
- Jestem przekonany o tym, że Polska awansuje do mistrzostw Europy. Liga Narodów już jest praktycznie za nami. Został nam jeden mecz z Portugalią, a za pięć miesięcy zaczynamy eliminacje mistrzostw Europy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że teraz będzie krytyka zawodników, trenera i PZPN, ale jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Trzeba wyciągnąć wnioski - stwierdził prezes PZPN.
Boniek dał do zrozumienia, że oczekuje od selekcjonera większej odwagi w przebudowie zespołu, ale zapewnił, że Brzęczek cieszy się jego zaufaniem.
- W drugiej połowie to była kadra Nawałki: wszedł Grosicki, wszedł Błaszczykowski i to zawodnicy, którzy coś wnieśli, ale trzeba się zastanowić, czy nie trzeba szukać alternatyw, bo to są piłkarze, którzy dziś nie pociągną przez pełne dziewięćdziesiąt minut, a za dwa lata może być jeszcze gorzej, jeśli nie będą grali na co dzień w klubie. Pracy przed sztabem jest dużo, ale mamy do niego pełne zaufanie - podkreślił prezes PZPN.