Z tymi "dziadkami" młode byczki czasami nie dają rady. Zbliżają się do pięćdziesiątki, a jak grają!

Newspix / Michał Chwieduk/Fokusmedia / Na zdjęciu: Jan Woś (z zasłoniętą twarzą), Ireneusz Jeleń, Mariusz Śrutwa i Adam Kryger - piłkarze Reprezentacji Śląska Oldbojów
Newspix / Michał Chwieduk/Fokusmedia / Na zdjęciu: Jan Woś (z zasłoniętą twarzą), Ireneusz Jeleń, Mariusz Śrutwa i Adam Kryger - piłkarze Reprezentacji Śląska Oldbojów

Zaokrągliły im się brzuchy, skronie przyprószyła siwizna. Młodzi mówią o nich pogardliwie: "dziadki". Młodziankom rzedną jednak miny, gdy ci piłkarscy emeryci wychodzą na boisko.

2 października 2018 r. Chłodne, jesienne popołudnie. Lipiny - dzielnica Świętochłowic. Stadion im. Ryszarda Pieca - byłego reprezentanta kraju, olimpijczyka z Berlina, który grał także na mistrzostwach świata z 1938 roku, w słynnym meczu Polska - Brazylia. Na boisku inny uczestnik mundialu, tego z 2006 roku w Niemczech - Ireneusz Jeleń. Jego drużyna - Reprezentacja Śląska Oldbojów - walczy o awans do półfinału Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Katowice. Jej rywalem jest miejscowy Naprzód Lipiny.

1585 meczów i 218 bramek w Ekstraklasie - to łączny dorobek śląskich oldbojów, którzy przyjechali na to spotkanie.

Obroną RŚO dyryguje Wojciech Szala (262 mecze w Ekstraklasie), były zawodnik GKS-u Katowice i Legii Warszawa. W drugiej linii - jak dawniej, na prawym skrzydle - widzimy Wojciecha Grzyba (302 mecze), byłego piłkarza Ruchu Chorzów, a także m.in. Dariusza Dudka (191 meczów), niegdyś zawodnika GKS-u Katowice czy Odry Wodzisław, a ostatnio trenera Zagłębia Sosnowiec. Wreszcie atak, w którym występują byli reprezentanci Polski: król strzelców Ekstraklasy z 1998 r. Mariusz Śrutwa (281 meczów, 103 gole) i wspomniany już Ireneusz Jeleń.

Taktyka od Jose Mourinho

Przed laty rozdawali karty w naszej lidze. Teraz głowy niektórych przyprószyła siwizna, u innych trochę zaokrąglił się brzuch ("To jest przewaga fizyczna, można powiedzieć: tonaż" - tak w żartobliwy sposób nazywa to Zdzisław Podedworny, trener RŚO), ale pasja do futbolu pozostaje niezmienna.

Puchar Polski śląscy oldboje traktują bardzo prestiżowo. Grają w nim już po raz siódmy z rzędu. Pół żartem, pół serio: to ich jedyna szansa na… europejskie puchary, na co dzień nie grają bowiem w żadnej lidze. W tym roku w PP przeszli już dwie rundy, eliminując A-klasową Józefkę Chorzów (2:1) oraz grającą w "okręgówce" Siemianowiczankę (3:1).

Naprzód Lipiny (zespół prowadzi Grzegorz Wagner, mistrz Polski z 1989 r. z Ruchem Chorzów) to także klasa okręgowa, ale oldboje od początku meczu przekonują się, że dziś łatwo nie będzie. - W naszym wieku to już możemy się wszystkich obawiać. Wydolnościowo, szybkościowo czy skocznościowo jesteśmy na straconej pozycji. Zostaje nam wyszkolenie techniczne i taktyka - śmieje się 47-letni Mariusz Śrutwa.

Reprezentacja Śląska Oldbojów przed meczem Pucharu Polski z Naprzodem Lipiny (2.10.2018 r.). Fot. Michał Fabian
Reprezentacja Śląska Oldbojów przed meczem Pucharu Polski z Naprzodem Lipiny (2.10.2018 r.). Fot. Michał Fabian

Rywale - młodsi od oldbojów o ok. 20 lat - od pierwszego gwizdka atakują pressingiem. - Nasi wcześniejsi pucharowi przeciwnicy się cofali, próbowali grać w niskim pressingu. To pierwszy zespół, który wyszedł do nas tak wysoko - zauważa Adrian Napierała, obrońca RŚO. Gdy piłkarze Naprzodu przejmują piłkę, cierpliwie rozgrywają ją na połowie dawnych gwiazd śląskiego futbolu.

Ale stare wygi spokojnie sobie z tym radzą. Mają sytuację pod kontrolą, nie pozwalają sobie zrobić krzywdy. - Nasze poruszanie się po boisku nie zawsze jest szybkie, ale za to jest świadome - zauważa Dariusz Dudek.

- Mamy taktykę, która nie została wymyślona przez nas, lecz przez Jose Mourinho. Czyli "autobus", który powinien zostać zaparkowany. Nie będziemy się ścigać z młodzieżą, bo nie mamy najmniejszych szans. Mamy za to umiejętności, kulturę gry, timing - tłumaczy Zbigniew Cieńciała, grający menedżer zespołu, na co dzień dziennikarz katowickiego "Sportu". To on jest sprawcą całego zamieszania, założycielem RŚO. Zaczęło się od zespołu dziennikarzy, który od czasu do czasu wzmacniała znana postać śląskiej piłki - najpierw byli to m.in. Albin Wira, Jan Furtok czy Marek Koniarek. Z czasem żurnaliści się wykruszyli, za to przybywało byłych piłkarzy chętnych do gry.

Jeleń, czyli nieustanne zagrożenie

Przez lata w RŚO wystąpiło mnóstwo dawnych gwiazd piłki ze Śląska, byłych reprezentantów Polski - na czele z obecnym selekcjonerem Biało-Czerwonych Jerzym Brzęczkiem oraz członkiem sztabu kadry Radosławem Gilewiczem. - Marcin Baszczyński, Kamil Kosowski, Damian Gorawski. Z tych najbardziej znanych piłkarzy ze Śląska, byłych reprezentantów, zagrali u nas praktycznie wszyscy, poza Jerzym Dudkiem - wylicza Cieńciała. Z ławki dyryguje zespołem Zdzisław Podedworny, niegdyś trener m.in. reprezentacji olimpijskiej i Górnika Zabrze. - Zdarzało się jednak także, że naszą drużynę prowadzili selekcjonerzy kadry: Franciszek Smuda i Waldemar Fornalik - dodaje grający menedżer RSO.

Piłkarze Reprezentacji Śląska Oldbojów przed meczem na rzecz WOŚP. Od lewej: Dariusz Dudek, Jordan Maciejowski, Jerzy Brzęczek i Mariusz Śrutwa. Fot. Rafał Rusek/Press Focus
Piłkarze Reprezentacji Śląska Oldbojów przed meczem na rzecz WOŚP. Od lewej: Dariusz Dudek, Jordan Maciejowski, Jerzy Brzęczek i Mariusz Śrutwa. Fot. Rafał Rusek/Press Focus

Na boisku w Lipinach oldboje - oficjalnie zawodnicy powyżej 35. roku życia, ale w tym przypadku średnia wieku jest znacznie wyższa, grubo przekracza 40 lat - zaczynają przejmować inicjatywę. Najpierw 43-letni Wojciech Grzyb urywa się rywalom na prawym skrzydle, ale jego uderzenie broni bramkarz Naprzodu. Później w sytuacji sam na sam jest 43-letni Dariusz Dudek, lecz przenosi piłkę nad poprzeczką.

Największe zagrożenie stanowi Ireneusz Jeleń. "Młodzieniaszek" wśród oldbojów. Zaledwie 37-latek (młodszy w tym meczu w zespole RŚO jest tylko 36-letni Napierała). Stara się utrzymywać formę, gra w piłkę w rodzinnym Cieszynie - jest w nim również prezesem klubu CKS Piast - minimum dwa razy w tygodniu. Choć przez cały czas Jelenia pilnuje dwóch piłkarzy Naprzodu, kilka razy pokazuje to, z czego słynął - ciąg na bramkę. - Może mam trochę mniej lat od kolegów z Reprezentacji Śląska Oldbojów, ale już trochę kilogramów przybyło i jest ciężko. Ale na tyle, na ile mam sił, staram się zostawić serce na boisku i walczyć - mówi Ireneusz Jeleń.

Zdarza się, że obrońcy nie potrafią zatrzymać 29-krotnego reprezentanta Polski w przepisowy sposób. Jeleń ląduje na murawie, ale od razu dostaje przeprosiny od piłkarzy Naprzodu. Widać wzajemny szacunek. Nie zawsze tak bywa.

Brzydkie faule i seria skurczów

Zdarzało się, że młodsi piłkarze w lekceważący sposób podchodzili do dawnych piłkarzy. Padały słowa "dziadki", "emeryci".

- W jednym z poprzednich meczów w Pucharze Polski było kilka nieładnych, złośliwych fauli. Może rywale nie potrafili się pogodzić z tym, że przegrywają z "dziadkami", może to wynikało z frustracji - zastanawia się trener RŚO Zdzisław Podedworny. - Różnie z tym bywa. To zależy od ludzi i od drużyn. Zdarzają się sytuacje niemiłe, gdy ktoś próbuje nam na siłę coś udowodnić, często faulując na pograniczu brutalności, bo gdzieś mu nerwy puszczają. Bardzo często jest jednak pozytywne podejście i szacunek - tłumaczy Mariusz Śrutwa.

Drużyny schodzą do szatni przy stanie 0:0. Oldboje mogą odczuwać niedosyt, bo stworzyli trzy stuprocentowe okazje, a rywale ani jednej. Pewnie w wielu drużynach przerwa upłynęłaby na rozpamiętywaniu zmarnowanych szans i toczonych w nerwowej atmosferze dialogach. Ale nie w tej szatni.

W przerwie nikt nie obraża się na Grzyba, Dudka czy Jelenia. Piłkarze i owszem rozpamiętują, ale… dawne czasy. Żartują, wspominają prezesa Dziurowicza w GKS-ie Katowice. Cieszą się każdą wspólnie spędzoną chwilą. - Kiedyś albo graliśmy w jednej drużynie, albo przeciwko sobie w śląskich klubach. Później w reprezentacji oldbojów mieliśmy raz w tygodniu trening. Teraz przybyło nam obowiązków. Każdy pracuje, czasu jest coraz mniej. Dlatego faktycznie w przerwie meczu bardziej wspominaliśmy dawne dzieje niż mówiliśmy o trwającym spotkaniu - powie później Dariusz Dudek.

Na poniższym zdjęciu Zbigniew Cieńciała, wyjątkowo w barwach... ZSRR. To zdjęcie z corocznego meczu wspomnień na Stadionie Śląskim ("Sportowa Lekcja Historii"), w którym udział biorą zawodnicy z RŚO. Co ciekawe, oldboje byli pierwszą drużyną piłkarską, która zagrała na zmodernizowanej arenie w Chorzowie. Kilka miesięcy przed kadrą Adama Nawałki i rok przed kadrą Jerzego Brzęczka.

Zbigniew Cieńciała, który tym razem nie przebrał się w strój i ogląda mecz z wysokości ławki rezerwowych, trochę się niepokoi. W poprzednich rundach Pucharu Polski jego drużyna strzelała w pierwszej połowie gole. Tym razem nic nie wpadło. Zdaje sobie sprawę, że oldboje z upływem czasu mogą mieć problem z wybieganymi chłopakami z Lipin. I nie powtórzy się już zaskakująca scena z pierwszego meczu pucharowego w Chorzowie.

W sierpniu 2018 r. oldboje pokonali na wyjeździe Józefkę Chorzów. W końcówce meczu sędzia co chwilę przerywał mecz, bo piłkarze A-klasowego (w większości dwudziestoparolatkowie) zespołu zaczęli narzekać na skurcze. Jeden za drugim leżeli na murawie z tym samym problemem. - Doliczyliśmy się chyba nawet ośmiu zawodników, których złapały skurcze. Widocznie mieli słabszy dzień, ale tak być nie powinno, to też o czymś świadczy - wspomina Mariusz Śrutwa.

- A dziwi się pan? - odpowiada Zdzisław Podedworny, gdy pytam go o tę sytuację. - Niech pan popatrzy na naszą Ekstraklasę. Oglądałem niedawno mecz Lechia Gdańsk - Zagłębie Lubin. W pierwszej połowie piłkarze Lechii się starali, drugą oddali. Dwóch albo trzech zawodników siadło na murawie i łapały ich skurcze. Dla mnie to nie jest normalne - podkreśla.

"Potrzebuję nowych nóg"

Tymczasem sędzia daje znak do wznowienia gry. - Byłem pewny, że w drugiej połowie chłopaki odpuszczą - powie mi później Ireneusz Jeleń, mając na myśli zawodników Naprzodu Lipiny. Nic z tego. Piłkarze Naprzodu po przerwie nie zamierzają oddać pola. Dodatkowo w ekipie oldbojów pojawia się problem. Słowo na "k", którego wszyscy się obawiają.

Podczas jednej z interwencji kontuzji doznaje Wojciech Szala. Szef obrony RŚO szybko pokazuje w stronę ławki, że będzie potrzebna zmiana. Rozgrzewać zaczyna się Artur Toborek, a Szala… o mało nie strzela gola. Udaje się pod bramkę rywali na stały fragment gry, uderza z woleja, ale niecelnie. Kontuzjowaną nogą (z naciągniętym mięśniem dwugłowym). - Poszła mu całkowicie! - żartuje Toborek. Wszyscy wybuchają śmiechem. Humory nadal dopisują.

Jeleń dwoi się i troi. Jego bombę z dystansu broni golkiper Naprzodu, w kolejnych próbach piłka mija słupek bramki rywali. Nad stadionem robi się coraz ciemniej, ale nie ma zagrożenia, że meczu nie uda się dokończyć. W przypadku remisu po 90 minutach nie będzie dogrywki, od razu zarządzone zostaną rzuty karne. Tyle że oba zespoły wyraźnie chcą rozstrzygnąć mecz w regulaminowym czasie gry.

37-letni Ireneusz Jeleń (z prawej) to najgroźniejszy napastnik RŚO. Fot. Michał Chwieduk/Fokusmedia/Newspix.pl
37-letni Ireneusz Jeleń (z prawej) to najgroźniejszy napastnik RŚO. Fot. Michał Chwieduk/Fokusmedia/Newspix.pl

Oldbojów rozpiera ambicja, ale biologii nie są w stanie oszukać. - My gramy "40 plus". Ta szybkość już nie jest taka jak kiedyś. Głowa myśli tak samo jak dawniej, ale nogi nas inaczej prowadzą. Głowa chce, nogi nie idą - uśmiecha się Dariusz Dudek.

Skoro o nogach mowa… Oldboje mają swój czat grupowy na WhatsApp. Za jego pośrednictwem umawiają się na mecze, potwierdzają obecność lub zgłaszają absencję. Po poprzednim meczu w PP, w Siemianowicach Śląskich, Dariusz Dudek zamieścił wpis "Panowie, potrzebuję nowych nóg". - Zgadza się, to nie tajemnica - potwierdza. - A po tym meczu chyba napiszę, że trzeba uskutecznić jakąś siedmiodniową odnowę biologiczną, bo będzie po czym odpoczywać i się regenerować - dodaje.

2 maja 2020 r. mają wolne

Im bliżej końca spotkania, tym częściej młodsi rywale wychodzą z akcjami "4 na 3", "3 na 2". W końcu pada gol dla Naprzodu Lipiny. Mocny strzał z dystansu w długi róg, piłka przechodzi obok rąk byłego bramkarza GKS-u Katowice Sławomira Rydla i ląduje w siatce. Jest 82. minuta.

Stracony gol tylko rozdrażnia dawne gwiazdy futbolu. Rzucają się do ataku, pod bramkę rywali wędruje nawet stoper Napierała. 1:1 ma "na nodze" Dudek, lecz uderza nad poprzeczką. - K…a, na lewej miałem! - śmieje się do kolegów z ławki rezerwowych, gdy za moment opuszcza boisko. Do karnych może doprowadzić Jeleń. Sprytnie się zastawia, gubi rywala, celuje w okienko, ale piłka przelatuje tuż obok bramki. Jęk zawodu na ławce RŚO po raz pierwszy. A za moment po raz drugi, gdy piłkarze z Lipin po kontrze ustalają wynik na 2:0, kończąc pucharową przygodę oldbojów.

Okazało się, że Mariusz Śrutwa miał dobre przeczucia. - Co będziesz robić 2 maja 2020 roku? - zażartowałem przed meczem z Naprzodem, mając na myśli finał Pucharu Polski na PGE Narodowym (rozgrywki w podokręgach, a następnie w okręgach znajdą swój finał na szczeblu centralnym w sezonie 2019/20). - Nie mam nic zaplanowane, ale… myślę, że po najbliższych tygodniach dalej nie będę miał nic w planach - uśmiechnął się.

Tragedii z porażki w drużynie śląskich oldbojów nikt nie robi. Jedynie trochę żałują, że po raz kolejny Lipiny okazały się dla nich pechowe. W jednej z poprzednich edycji Pucharu Polski, jesienią 2013 r., przyjechali na ten sam stadion bardzo silnym składem, m.in. z Brzęczkiem, Gilewiczem, Dariuszem Gęsiorem, Mirosławem Widuchem, Jackiem Trzeciakiem czy Janem Wosiem. - Mając taką armadę, taką pakę, przegraliśmy 1:4… To był chyba pierwszy mecz, w którym się lekko zdenerwowałem na moich zawodników - wspomina Zdzisław Podedworny, a jego zespół liczy na to, że sprawdzi się powiedzenie "do trzech razy sztuka" i Lipiny zostaną odczarowane.

Pewne jest bowiem, że drużyna zgłosi się latem przyszłego roku do kolejnej edycji Pucharu Polski. - W meczu z Naprzodem nie miałem dnia. Przeciwnicy dużo biegali, walczyli, chcieli pokazać się z dobrej strony i to im wyszło. Dla nas to jest przede wszystkim przygoda, zabawa, ale przygotujemy się za rok - zapewnia Ireneusz Jeleń. Jeszcze damy radę! - wtóruje mu Adrian Napierała. - Na pewno spotkamy się w tym samym składzie i powalczymy o kolejne awanse - dodaje.

A na profilu RŚO na Facebooku pojawia się taki oto komentarz. "Za rok wrócimy silniejsi i... starsi!".

Puchar to tylko dodatek. Liczy się pomaganie

Śląscy oldboje żartują, że są jedynym zespołem, który ma zgrupowania nie przed meczem, lecz po meczu. Tym razem "zgrupowanie" trwa krótko, bo wszyscy spieszą się do domów. Zanim jednak wyruszą w drogę powrotną, skorzystają z gościny świętochłowickiego klubu. Na stole kiełbaski z grilla. - Cały tydzień "Body Chief" (dieta pudełkowa - przyp. red.), to dziś sobie mogę pozwolić - śmieje się Dariusz Dudek.

Kiełbaski znikają szybko, jedna po drugiej. Dawne gwiazdy śląskiej piłki dziękują młodszym rywalom i życzą im powodzenia w kolejnej rundzie. Sami wkrótce znów skrzykną się na WhatsAppie, bo Reprezentacja Śląska Oldbojów gra nie tylko w Pucharze Polski. Znacznie częściej Ślązacy występują w meczach charytatywnych.

Na poniższym zdjęciu oldboje w Irlandii. Przed swoim meczem obejrzeli spotkanie towarzyskie Irlandia - Holandia na Aviva Stadium.

- W 2014 r. założyliśmy fundację, mamy siedzibę na Stadionie Śląskim, a także Radę Patronacką, w skład której wchodzą Antoni Piechniczek, Stanisław Oślizło, Waldemar Fornalik, Wojciech Cygan i Władysław Szyngiera - informuje Zbigniew Cieńciała. - Co roku sporządzamy raporty do ministerstwa. Okazuje się, że 95 procent naszych meczów ma podtekst charytatywny. Zimą gramy w hali, latem na dużym boisku. W Radzionkowie zbieraliśmy pieniądze dla maluszka ciężko chorego na serce. Polecieliśmy do Irlandii na mecz z drużyną polskich kibiców mieszkających w tym kraju. Zagraliśmy dla siostrzenicy Bogdana Pikuty. W rewanżu w Rudzie Śląskiej prowadzona była zbiórka środków na leczenie Agatki, córki Dawida Szczypiora, byłego piłkarza Ruchu - dodaje grający menedżer RŚO i prezes fundacji.

- Chłopaki z wielkimi nazwiskami, jak na polskie warunki, poświęcają swój czas i przyjeżdżają, by pomagać. Chwała im za to - mówi o swoich kolegach Napierała (który sam zagrał tylko sześć meczów w Ekstraklasie, ale za to może się pochwalić mistrzostwem Europy do lat 18 zdobytym z reprezentacją w 2001 r.). - Zawsze będę pod wrażeniem tych moich chłopaków. Przyjeżdżają na mecze, pomagają i nic za to nie chcą - kończy Cieńciała.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Przepiękny gol Insigne przypieczętował zwycięstwo Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)