Raport selekcjonera Adama Nawałki nie przypadł nam do gustu. Czytając go można było odnieść wrażenie, że został napisany na szybko. Nie zawierał podstawowych danych, statystyk, nie było tam analizy taktycznej, nie było właściwie żadnych danych, które pozwoliłyby znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego przegraliśmy? Dlaczego z Senegalem zagraliśmy tak słabo? Dlaczego nie byliśmy w stanie nawet przez chwilę zagrozić Kolumbii?
Dlatego napisaliśmy raport własny. W których aspektach reprezentacja Polski była słabsza od przeciwników, a w których lepsza? Co zrobiliśmy dobrze, a co zaniedbaliśmy?
Ale też co było zależne, a co niezależne od sztabu... Bo też trudno zrzucić całą winę na Adama Nawałkę czy, jak próbują niektórzy publicyści, na Remigiusza Rzepkę, specjalistę od przygotowania fizycznego. Sporo czynników było losowych albo przynajmniej niemożliwych do przewidzenia czy wyeliminowania, jak kontuzja Kamila Glika, znaczący spadek formy Grzegorza Krychowiaka w ciągu ostatnich dwóch lat, słabsza forma Łukasza Piszczka czy powolne wygaszanie Kuby Błaszczykowskiego. Ale też w wielu sytuacjach sztab i zawodnicy mogli zachować się znacznie lepiej.
O pomoc poprosiliśmy Marka Marciniaka, trenera UEFA A i analityka gry InStat Sport, który podczas mundialu pracował dla reprezentacji Belgii oraz Szwecji. A także trenerów i psychologów sportu, Ksawerego Sowińskiego i Bartosza Zawidzkiego z firmy Psychosportica. Stworzyliśmy raport alternatywny bądź też "suplement do raportu Nawałki".
Zacznijmy od podstawowych danych. Wszelkie informacje statystyczne pochodzą z raportu przygotowanego przez firmę InStat po zakończeniu wszystkich meczów fazy grupowej turnieju.
Posiadanie piłki
czas posiadania/mecz | liczba posiadań/mecz | wartość procentowa | |
Japonia | 31:50 | 91 | 56 |
Kolumbia | 27:59 | 103 | 52 |
Polska | 26:43 | 99 | 48 |
Senegal | 22:24 | 96 | 44 |
Marek Marciniak: Drużyna Japonii najpłynniej utrzymywała się przy piłce w grupie H. Zespół azjatycki najdłużej rozgrywał piłkę w trakcie pojedynczego posiadania (0:21,1 średnio), reprezentacje Polski i Kolumbii osiągnęły ten sam czas pojedynczego posiadania (0:16,2). Spośród wszystkich zespołów ostatniej grupy turnieju, Biało-Czerwoni najczęściej wchodzili w obszar strefy podbramkowej (41 wejść; Senegal - 35, Japonia - 34, Kolumbia - 29), natomiast w polu karnym przeciwnika częściej od Polski był tylko Senegal (14; Polska - 13, Japonia - 12, Kolumbia - 9).
Ataki z gry
Liczba ataków z gry/mecz | Liczba ataków pozycyjnych/mecz | Liczba kontrataków/mecz | |
Polska | 79 | 65 | 14 |
Kolumbia | 79 | 64 | 15 |
Senegal | 75 | 57 | 18 |
Japonia | 74 | 64 | 10 |
Marek Marciniak: Polska, wraz z Kolumbią, była najczęściej atakującym zespołem grupy, prowadząc grę w ataku pozycyjnym częściej niż przeciwnicy. Polacy i Japończycy konstruowali najwięcej akcji pozycyjnych zakończonych strzałem na bramkę (4.7 średnio). Japonia była najgroźniej kontratakującą drużyną polskiej grupy (2.3 kontrataki ze strzałem), zespół trenera Nawałki był w tym aspekcie najsłabszy (1.3).
Podania kluczowe
Liczba podań kluczowych/mecz | Liczb podań kluczowych celnych/mecz | Wartość procentowa | |
Senegal | 15 | 7 | 48 |
Kolumbia | 15 | 6 | 41 |
Japonia | 14 | 8 | 57 |
Polska | 13 | 7 | 53 |
Marek Marciniak: Reprezentanci Polski wykonywali najmniejszą liczbę prób podań otwierających drogę do bramki, jednak większość z tych prób była skuteczna. W drużynie biało-czerwonych, Grosicki był piłkarzem, który kreował największą liczbę podań kluczowych w meczu (3.6 średnio) i większość jego prób była celna (2). Rozgrywający reprezentacji Kolumbii, Quintero, wykonywał średnio 7 podań kluczowych podczas 90 minut gry.
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?
Te wszystkie dane pokazują, że w wielu podstawowych elementach nie odstawaliśmy wyraźnie od przeciwników, choć podczas turnieju kapitan naszej reprezentacji mówił, że "nie ma się co oszukiwać - byliśmy słabsi. Widać było różnicę między nami a rywalami". Być może był to wyraz zwątpienia po spotkaniu z lepszymi technicznie Kolumbijczykami. I to zrozumiałe, a jednak bardzo niepokojące są statystyki pokazujące, iż Polska była najsłabszym zespołem w kontrataku. A więc złożyła broń, której w przeszłości tak często używała. Dlaczego tak było?
Przypomnijmy sobie, co powiedział na konferencji prasowej Robert Lewandowski: "Nie wyszkolono mnie tak, że okiwam pięciu, bramkarza, i strzelę". Dużo w tym racji i jeszcze do tego wrócimy. A też, jak się okazało, nie liczba strzałów była problemem, a ich celność.
Strzały
Liczba strzałów/mecz | Liczba strzałów celnych/mecz | Wartość procentowa | |
Japonia | 9,7 | 4,7 | 48 |
Polska | 9,7 | 3 | 31 |
Senegal | 9 | 3,7 | 41 |
Kolumbia | 8,3 | 3,3 | 40 |
Marek Marciniak: Polska, wspólnie z Japonią, oddawała najwięcej strzałów w meczu, będąc przy tym najmniej skutecznym spośród zespołów grupy H. Drużyna trenera Nawałki wykonywała najwięcej strzałów niecelnych (4.3), a częściej blokowane były jedynie uderzenia Kolumbii (2.7; Polska - 2.3). Większość strzałów reprezentacji Polski oddawanych było z przestrzeni pola karnego (6) i tylko zespół Japonii wykonywał ich więcej (6.7).
Kolejnym poważnym problemem jest gra jeden na jednego. Z naszej analizy wynika, że Polacy podejmowali najmniej prób wejścia w pojedynek w ofensywie. A jeśli już podejmowali, to te próby były nieskuteczne. Teoretycznie na niższej skuteczności grali Kolumbijczycy, ale podejmowali znacznie więcej prób. Oczywiście to, że polski piłkarz gra dość prymitywnie i jest słabo wyszkolony technicznie, jest problemem znacznie głębszym, sięgającym podstaw szkolenia. I na to Nawałka nie mógł mieć wpływu.
Gra 1 vs1 w ataku
Liczba pojedynków/mecz | Liczba wygranych pojedynków/mecz | wartość procentowa | |
Senegal | 86 | 38 | 44 |
Japonia | 72 | 31 | 43 |
Polska | 70 | 29 | 41 |
Kolumbia | 95 | 38 | 40 |
Marek Marciniak: W całym turnieju, tylko jeden zespół wygrywał mniejszą liczbę pojedynków w ataku niż reprezentacja Polski i była to drużyna Korei. Wśród podstawowych zawodników polskiej drużyny, graczem najczęściej podejmującym pojedynki ofensywne był Lewandowski (17 średnio), jednak większość tych starć przegrywał (63 proc).
Ciąg dalszy tego samego zagadnienia to dryblingi, a więc jedna z najbardziej podstawowych umiejętności. W tym aspekcie niestety klęska.
Dryblingi
Liczb dryblingów/mecz | Liczba skutecznych dryblingów/mecz | Wartość procentowa | |
Senegal | 30 | 17 | 56 |
Kolumbia | 32 | 14 | 45 |
Japonia | 21 | 9 | 42 |
Polska | 20 | 8 | 42 |
Marek Marciniak: Reprezentacja Polski była najsłabiej dryblującym zespołem Mistrzostw Świata w Rosji. Polscy piłkarze najrzadziej podejmowali próby dryblingu i najmniej z tych prób wygrali. W zespole polskim najczęściej dryblował Lewandowski (5 prób). Najskuteczniejszym dryblerem mundialu był Messi, który podczas spotkań fazy grupowej średnio 13-krotnie wchodził w drybling i 79 proc. jego prób było skutecznych. Zespołami, które skuteczniej dryblowały na turnieju, były drużyny m.in. Panamy, Arabii Saudyjskiej i Iranu. Nieskuteczność działań indywidualnych w ofensywie objawiała się przede wszystkim w ataku szybkim, będącym dotychczas wiodącą formą polskiego ataku. Polscy piłkarze nie potrafili wykreować czystej pozycji strzeleckiej po przechwycie piłki i oddali zaledwie jeden celny strzał na bramkę po akcji w kontrataku w ciągu 3 meczów mistrzowskich.
Na następnej stronie: Taktyka i wybory personalne
[nextpage]
Taktyka i wybory personalne
Celowo poprosiliśmy o zestawienie naszych podstawowych statystyk z przeciwnikami grupowymi, gdyż to, co zrobił sztab Nawałki - a więc wrzucenie kilku liczb w oderwaniu od rzeczywistości - nie może prowadzić do żadnych sensownych wniosków.
Z tego co widzimy, wynika jasno, że Polacy nie byli w stanie stworzyć w trakcie gry przewagi za pomocą skutecznej gry jeden na jeden. Swego czasu Joachim Loew, selekcjoner Niemców, powiedział że Polska oddaje inicjatywę nawet słabszym rywalom i to jest jej sposób gry. Podczas Mundialu 2018 jakby zatraciliśmy swoje podstawowe atuty, a więc grę z kontry i co jest w tym kluczowe - skuteczny drybling.
Nawałka starał się, co widać zwłaszcza z Senegalem, zagrać kombinacyjnie. Okazało się to niewypałem. Ustawienie Krychowiaka i Piotra Zielińskiego w środku a przed nimi Arkadiusza Milika z Lewandowskim sprawiło, że straciliśmy kontrolę nad grą. A więc efekt był dokładnie odwrotny od zamierzonego. Skąd się to wzięło? Otóż to ustawienie było nie tylko najmocniejsze na papierze, ale było też ustawieniem bazowym Nawałki. Tak zagraliśmy na początku eliminacji w meczu z Danią. I działało to doskonale aż do momentu kontuzji Arka Milika. Potem nie stosowaliśmy tego ustawienia. Nawałka wrócił do niego w drugiej połowie meczu z Chile i wyglądało to katastrofalnie. Tyle, że podobno na treningach już całkiem nieźle.
ZOBACZ WIDEO Krychowiak wymienił, czego zabrakło Polakom w spotkaniu z Włochami. "To jest tylko zremisowany mecz"
Podstawowy wniosek jest tu taki, że selekcjonera zawiodła intuicja. Za bardzo rozegrał mecz "na papierze" i było to zbyt odrealnione. Postawił na Arka Milika kosztem Karola Linettego (bądź Jacka Góralskiego) i to był podstawowy błąd. Chciał dać drużynie dodatkowy atut i to nie wyszło. Milik kompletnie zawiódł. Sam Nawałka w swoim raporcie pisze, że dwa dni przed meczem z Senegalem zrobił zbyt ciężki trening. To jednak można traktować jako argument dodatkowy, ale nie kluczowy.
Oczywiście trzeba pamiętać, że niektóre czynniki były od niego niezależne. Choćby głupia kontuzja Kamila Glika. Nawałka nie był w stanie w ekspresowym tempie zastąpić kluczowego zawodnika. Efekt jest taki, że rzucony na głęboką wodę Jan Bednarek nie utrzymał się na powierzchni. Wszystkie bramki, które strzelili nasi rywale, straciliśmy po ataku środkiem pola.
Sam Bednarek miał istotny udział w dwóch kluczowych bramkach dla rywali, na 0:2 z Senegalem oraz 0:1 z Kolumbią. Warto tu też zaznaczyć, że współwinnym tych goli był Wojciech Szczęsny, który dwukrotnie źle ocenił sytuację. To kolejna zagadka Nawałki. Podczas EURO 2016 jednym z najlepszych zawodników był Łukasz Fabiański, podobnie podczas eliminacji, zagrał w 7 z 10 spotkań i trudno go obwiniać za puszczone bramki, nawet jeśli puścił ich więcej (10 w 7 meczach, podczas gdy Szczęsny 4 w 3). W sezonie Fabiański był podstawowym bramkarzem swojej drużyny, podczas gdy Szczęsny był zaledwie rezerwowym. Fabiański rozegrał 38 meczów, Szczęsny 21. Poza tym, że Szczęsny gra w znacznie lepszym klubie, nic nie świadczyło na jego korzyść. Podczas turnieju puścił 5 z 6 strzałów lecących w światło bramki. Nie tylko miał udział przy dwóch golach, ale żadnemu nie zapobiegł. Od bramkarza tej klasy można wymagać więcej.
Na kolejnej stronie: Przygotowanie mentalne
[nextpage]
Przygotowanie mentalne
Ksawery Sowiński i Bartosz Zawidzki z firmy Psychosportica, specjaliści psychologii sportu, współpracujący z kadrami PZKosz i PZG, których poprosiliśmy o analizę, mogli oprzeć się o istniejący już raport. To Adam Nawałka i jego sztab byli na miejscu, jednak poza kilkoma ogólnikami nie przedstawili żadnych powodów klęski. Dlatego analiza musi mieć formę dość ogólną. Będąc na miejscu, w Soczi, widzieliśmy, że piłkarze pozamykali się w pokojach, uciekali od odpowiedzialności, liderzy w najtrudniejszych momentach wysyłali na konferencje prasowe zawodników z drugiego szeregu. Hotel był raczej szczelny, ale kilka rzeczy na światło dzienne się przedostało. Choćby to, że niektórzy zawodnicy dość głośno krytykują np. Roberta Lewandowskiego. Część piłkarzy nie chciała podporządkować się kultowi "Lewego", niektórzy podważali jego rolę.
Nie było to nic nowego. W przeszłości problem z rolą kapitana miał Kuba Błaszczykowski, Arkadiusz Milik czy Grzegorz Krychowiak. Część z tych "konfliktów" udało się zażegnać. A teraz? Wielu rzeczy dowiedzieliśmy się już po mundialu, gdy znacznie ożywiło się "stronnictwo Kamila Glika" nawołujące do odebrania opaski Lewandowskiemu i przekazania jej obrońcy AS Monaco. Tych informacji, często mających formę spekulacji, nie przeczytamy w raporcie. Wiemy natomiast, że próby rozładowania konfliktu okazały się nieskuteczne, czasem może zbyt standardowe i charakterystyczne raczej dla nowej drużyny, a więc luźne rozmowy indywidualne, zabawy integracyjne.
Wydaje się, że każda grupa czasem się wypala, tworzą się stronnictwa, zaczyna się tzw. omawianie błędów kolegów za ich plecami. W takich sytuacjach szuka się raczej nowych rozwiązań. Dlatego poprosiliśmy psychologów sportu bardziej o opracowanie na temat: "Czego mogło zabraknąć sztabowi Nawałki, czyli jak postępuje się w podobnych sytuacjach".
Oto analiza psychologów sportu zespołu Psychosportica:
Raport z pracy z przygotowań do oraz podczas samych Mistrzostw Świata, przedstawia przygotowanie mentalne jako "jeden z ważniejszych elementów strategii naszej pracy w funkcjonowaniu drużyny". O ile raport przygotowany dla PZPN nie zawiera szczegółowych celów związanych z przygotowaniem mentalnym zawodników, pojawia się w nim jednak diagnoza, wskazująca na panujące w zespole "napięcie". Nie określono jakie "symptomy" miałyby o tym świadczyć, wskazano jedynie ich prawdopodobną przyczynę, którą jest zbyt długie funkcjonowanie reprezentacji w zbliżonym składzie, nasuwa to dwa pytania.
Czy w obliczu takiej diagnozy zastosowano odpowiednie środki mające na celu rozwiązanie problemu?
Opierając pracę z kadrą o cztery filary przygotowania sportowca: technika, taktyka, motoryka oraz psychika, każdy z nich podlegać powinien pewnej metodologii, specjalizacji oraz periodyzacji. Powinny one być opracowywane o dostosowywanie metod do określonych: potrzeb, ilości czasu oraz typu dyscypliny. Przygotowanie mentalne wykonane w sposób profesjonalny, powinno być dostosowane dokładnie do tych reguł.
Jeśli diagnozą, a co za tym idzie remedium przed MŚ było "rozładowywanie napięć oraz konfliktów w zespole", powinny zostać zastosowane pewne zasady i reguły, które są podstawą do skutecznego poradzenia sobie z nimi. W tym wypadku, pierwszym etapem powinna być diagnoza z poziomu dynamiki grupy, jak również konieczne jest rozpoznanie powodów konfliktów na poziomie indywidualnym, szczególnie wśród zawodników będących zarzewiem konfliktu. Następnym, jak i najtrudniejszym etapem jest przeprowadzenie konfrontacji na forum grupy.
Jest on konieczny, a bardzo często niechętnie stosowany. Dlaczego? Ponieważ w naszej ludzkiej naturze, jest chęć obrony własnego "ja". A sytuacja otwarcia konfliktu i przyznania się do niego, jest wielką niewiadomą, którą nasze umysły traktują najczęściej jako bardzo prawdopodobne zagrożenie dla poczucia własnej wartości.
Każdy z nas próbował tuszować i omijać niewygodne tematy np. w rodzinie. Jak to się kończy? Dopóki poziom napięcia jest niski, dajemy sobie radę i wykonujemy czynności na normalnym poziomie. Jednak, gdy osiągamy krytczny poziom napięcia emocjonalnego (najważniejszy turniej w karierze), poziom wyczerpania zasobów siły woli (zmęczenie) lub inne źródło obniżenia poczucia własnej skuteczności (np. przegrany pierwszy mecz MŚ) - wtedy konflikt wychodzi na jaw w całkowicie niekontrolowany sposób.
W obliczu konfliktu, zespół zazwyczaj nie chce otwarcie rozmawiać o napięciach i trudnościach nim targających. "Sami sobie z tym poradzimy", "przecież nic się nie dzieje" - to częste odpowiedzi, które można usłyszeć kiedy grupa nie chce zmierzyć się z problemem. Potrzeba wtedy odpowiedniej osoby, która zachęci lub wręcz sprowokuje członków grupy do otwarcia się i wyrażenia swoich odczuć oraz opinii. Jest to newralgiczny moment, zachęcenie wszystkich zawodników do wypowiedzenia się bez skrępowania, kierowanie poziomem emocji w grupie i nastawieniem na rozwiązanie nie jest łatwe.
Jednakże, przepracowanie tego etapu pozwala na ruszenie dalej, a więc: szukania rozwiązań, skupienie na wspólnych celach, opracowanie metod działania. Warto pamiętać, że konfrontacja nie zawsze ma przynieść porozumienie i zgodę, ale ujawnić genezę napięcia w zespole. Na tej podstawie, nawet jeśli zawodnicy lub grupy są ze sobą nadal skłócone, wiemy jakich rozwiązań szukać, aby sobie z tym poradzić.
Metodami jakie obrano w reprezentacji Polski były, cyt. "rozmowy indywidualne, spotkania integracyjne, rodzinne, stały kontakt sztabu z zawodnikami (...), treningi alternatywne, dobór odpowiednich ćwiczeń - zabawy rozluźniające (...)".
Rozmowy indywidualne nie dadzą pełnego obrazu sytuacji mediatorowi. Dlaczego? Gdyż konflikt grupowy nie obniża działań indywidualnych zawodnika, a pokazuje swoje negatywne skutki dopiero w działaniach grupowych. Zawodnik będąc w sytuacji jeden na jednego z mediatorem (np. trenerem), może zapewniać o silnej woli i tzw. "schowaniu dumy do kieszeni".
W grupie, pod działaniem bodźca wyzwalającego, będzie się zachowywał zgoła inaczej. Jeśli zawodnik nie zostanie z tym skonfrontowany w sytuacji grupowej, może to obniżyć zdolność grupy do wspierania się, do współdziałania a przede wszystkim do poświęcenia własnych celów ponad dobro ogółu, zaś w skrajnych przypadkach zaognić konflikt i podzielić grupę. Kluczowe jest zatem odkrycie tego konfliktu na forum grupy, co nie ma szans powodzenia w rozmowach indywidualnych.
Następnie umiejętny mediator przejdzie do ustalania reguły wspólnego funkcjonowania, zasad na jakich strony sporu mogą (pomimo napięć) dążyć do wspólnych celów. Jest to określona metodologia, która wymaga czasu, a także działań dostosowanych do konkretnej drużyny. Dopiero wtedy możliwa jest ponowna integracja zespołu oraz odbudowa pozytywnej atmosfery.
Czy takie działanie wymaga specjalisty - psychologa? Przekornie napiszemy, że nie. Trenerzy często mówią o sobie, że pełnią rolę pierwszego psychologa. Niektórzy tak jak dyrektor sportowy reprezentacji Polski, Tomasz Iwan, otwarcie wyrażają wątpliwości co do współpracy ze specjalistą od trzeciego filaru futbolowego przygotowania. Jednak trener ten powinien znać metodologię, a więc mieć wiedzę jakie działania podejmować w takiej sytuacji. Wraz ze wzrostem poziomu klasy zawodników oraz zaawansowania problemów wewnątrzgrupowych potrzebne są jeszcze większe kompetencje, a także kompetencje miękkie, niezbędne w mediacji. Jeśli trener je posiada, psycholog może być zbędny. Pamiętajmy jednak, że trener może być częścią procesu konfliktowego np. jeśli jeden z zawodników uważa, iż trener ma swoich faworytów. W takim wypadku psycholog jest tutaj najlepszym możliwym rozwiązaniem.
Każdy nowy zespół podlega etapom: forming (tworzenie), storming (konflikt, burza, napięcie, docieranie się), norming (normowanie, wypracowywanie rozwiązań), performing (działanie). Reprezentacja Polski była już po wszystkich etapach po EURO 2016. Słyszeliśmy jednak w wywiadach i jak widzimy w sprawozdaniu, iż metody przygotowań miały być powtórzone przed MŚ. Problem natury mentalnej jest jednak taki, iż mimo że zabrano praktycznie ten sam zespół co na EURO 2016, każdy z członków zespołu zmienił się od tego czasu. Każdy zmagał się z innymi indywidualnymi sytuacjami trudnymi: zmiany klubów, brak gry, sytuacje rodzinne, potencjalny transfer. Dlatego też grupa sama w sobie podczas przygotowań do MŚ znów rozpoczęła przechodzenie przez każdy z etapów formowania się. Sprawozdanie sugeruje, że potraktowano grupę jako już uformowaną i gotową do działania na najwyższym możliwym poziomie (performingu). Przez co bez jakiejkolwiek kontroli przeszła ona z pierwszej fazy, tj. tworzenia, do stormingu. Natomiast mocny negatywny bodziec w postaci przegranej w pierwszym meczu nie pozwolił na przejście grupy do fazy normowania. Warto tutaj podać przykład reprezentacji Niemiec, która mimo porażki w pierwszym meczu, pod względem mentalnym wyglądała na niezwykle silną, a przykładem niech będzie mecz ze Szwecją.
Wracając do narzędzi wybranych do rozwiązania zdiagnozowanego problemu, niestety były one skazane na nieskuteczność. Czy są to dobre metody? Jak najbardziej! Czy przynoszą dobre efekty? Tak, jednak w sytuacji spajania grupy, nie w sytuacji napięć i konfliktów. Wszystkie z tych metod to bardzo istotne działania, jednak pozostawiają problem nadal na poziomie jednostek, a nie zespołu. Budują relację ze sztabem, zaufanie, jednak nie konfrontują grupy z trudną sytuacją. Jak czytamy dalej zadbano o spotkania integracyjne, spotkania rodzinne, ćwiczenia o charakterze team buildingowym wplecione w jednostkę treningową (tak bowiem interpretujemy ćwiczenia ożywiające). Jednakże pomimo charakteru grupowego tych działań, nadal pominięto etap konfrontacji oraz wspólnego szukania rozwiązań. Zadbano jedynie o "wierzchołek góry lodowej", ale źródło napięcia nie zostało rozwiązane.
Wniosek numer dwa z raportu, a więc "nie udało się zrobić wszystkiego, aby scalić zespół w najtrudniejszych momentach mistrzostw" jest przejawem świadomego samokrytycyzmu, jednak scalanie zespołu następować powinno przed turniejem, zaś trudne momenty mogą być jedynie weryfikacją dobrze przepracowanego mentalnie okresu przygotowań do MŚ.
Pierwszym rozwiązaniem, mógł być powrót na etap "stormingu", tak by pozbyć się napięcia w zespole, rozwiązać konflikt, drugim zaś zdecydowanie się na zrobienie jeszcze jednego kroku w tył i uformować nowy zespół, składających się z innych personaliów. Zdecydowano się na rozwiązanie pierwsze, jednak dobrano nieodpowiednie narzędzia (bądź nie zostały one uwzględnione w raporcie). Co warto zaznaczyć, pierwszy skład zespołu pod względem indywidualnym należy ocenić za dobrze przygotowany do najwyższych i najtrudniejszych sportowych wyzwań. Zawodnicy trzonu zespołu grają co tydzień w najtrudniejszych ligach, w fazach pucharowych europejskich rozgrywek oraz rywalizując z najlepszymi zawodnikami na swoich pozycjach. Jeśli sztab szkoleniowy wybrał ten zestaw osobowy z uwzględnieniem tych kryteriów, które wskazał (poziom sportowy i dyspozycja, przydatność na poszczególne pozycje, umiejętność funkcjonowania w grupie, doświadczenie międzynarodowe), znaczy to iż powinni oni być przygotowani mentalnie do występowania w ekstremalnie trudnych sytuacjach turnieju rangi Mistrzostw Świata. Czy lepszym rozwiązaniem byłoby uformowanie innego zespołu? Odpowiedź może przynieść analiza statystyczna.
Jakie są ogólne wnioski?
- Oglądając ponownie mecz z Senegalem, można odnieść wrażenie, że Nawałka przeprowadził zbędny eksperyment na żywym organizmie. Mając świadomość, że może nie wypalić.
- Polacy nie skorzystali ze swojej tradycyjnej broni - kontrataku.
- Selekcjoner nie był w stanie odpowiednio zareagować na kryzys wewnątrz zespołu.
- Kierował się bardziej sentymentem niż realną oceną sytuacji.
- Zadecydowało sporo czynników niezależnych, a więc kontuzje i słabsza forma wielu piłkarzy. Nawałka znalazł się tu w ślepym zaułku, gdyż nie miał kim zastąpić większości piłkarzy.
Tyle, Wawrzynowski, na temat two Czytaj całość