Ostatnia deska ratunku

Po raz drugi w ostatnim czasie stanowisko trenera Łódzkiego Klubu Sportowego objął Marek Chojnacki. Wcześniej, gdy drużyna przeżywała mały kryzys, a potrzebny był jej awans do pierwszej ligi i teraz, kiedy klub z alei Unii wszyscy spisywali na straty. Czyżby w Mieście Czterech Kultur Chojnackiego traktowano jako ostatnio deskę ratunku?

- Raczej nie. Sytuacja wygląda tak, że gdy na stanowisku szkoleniowym pracował ktoś inny, ja w ŁKS pełniłem funkcję menedżera lub dyrektora sportowego. W chwili obecnej nie było sensu szukać nowego trenera, skoro jestem na miejscu i widzę, w jakiej sytuacji znajduje się drużyna. Z tym klubem jestem związany już od pewnego czasu, a teraz byłem pod ręką... - mówi Sportowym Faktom trener ŁKS.

To właśnie on tchnął w drużynę nowego ducha. - Potrzebny jest jakiś pozytywny impuls - powiedział nam niedawno Bartosz Król, rzecznik prasowy i dodał: - A że umiejętności szkoleniowe Chojnackiego dobrze znamy, to właśnie on został naszym nowym trenerem. I jak pokazał mecz w Sosnowcu, działacze Łódzkiego KS podjęli dobrą decyzję. Podopieczni Chojnackiego zagrali mądrze taktycznie i ładnie dla oka, co przyniosło im pewne zwycięstwo. Ale dopiero najbliższe tygodnie będą prawdziwym sprawdzianem dla starego-nowego trenera łodzian, którzy zagrają najpierw z Zagłębiem Lubin, a potem z Koroną Kielce.

Chojnacki po raz pierwszy na stanowisku szkoleniowym zatrudniony został dwa lata temu, kiedy będący blisko awansu ŁKS nagle stracił formę. Wówczas miejsce miała karuzela trenerska (m.in. Jerzy Kasalik zrezygnował z prowadzenia zespołu po... jednym meczu), a drużynę dotknął kryzys. Jednak dopiero zatrudnienie Marka C. okazało się odpowiednim antidotum na wszystkie problemy. Klub pewnie awansował i po pierwszym półroczu w Orange Ekstraklasie okupował pozycje w górnej części tabeli. Dziennikarze drużynę beniaminka okrzyknęli rewelacją sezonu, a niektórzy piłkarze między wierszami przebąkiwali o chęci powalczenia o europejskie puchary... Plan jednak spalił na panewce i choć zespół utrzymał się bez większych problemów, trener nie dogadał się z Danielem Goszczyńskim (właścicielem ŁKS) w sprawie nowego kontraktu, który wygasł z końcem sezonu 2006/2007.

Chojnacki do pracy w klubie z alei Unii powrócił kilkanaście tygodni temu. Gdy za sprawy szkoleniowe odpowiadał Mirosław Jabłoński, on pełnił rolę dyrektora sportowego. Kiedy jednak z pracą trenera pożegnał się były prezes Zagłębia Lubin, znów przypomniano sobie o Chojnackim, który w środowisku piłkarskim zaczyna być postrzegany jako "strażak" (parę miesięcy temu przez pewien czas pracował w broniącym się przed spadkiem Pelikanie Łowicz). Czy i tym razem uda mu się ugasić pożar? Pierwszy krok 48-letni trener już zrobił, teraz pora na następne...

Komentarze (0)