Protest piłkarzy Warty

Warta jest najlepszym I-ligowcem w rundzie wiosennej i o utrzymanie nie musi się już martwić. Klub z Poznania nadal boryka się jednak z ogromnymi kłopotami finansowymi. Efekt? Podopieczni Bogusława Baniaka nie wzięli udziału we wtorkowych zajęciach. Tymczasem władze Zielonych robią wszystko, by załatać dziurę w budżecie i uregulować wszelkie zaległości.

W tym artykule dowiesz się o:

- Sytuacja jest trudna. Zespół nie trenował we wtorek i nie wiadomo, czy wyjdzie na zajęcia w środę - powiedział serwisowi SportoweFakty.pl dyrektor sportowy Warty, Zbigniew Śmiglak.

Jak długo zawodnicy poznańskiego I-ligowca nie otrzymują wynagrodzeń? - Zaległości sięgają niespełna dwóch miesięcy. Robimy, co możemy, by zredukować to zadłużenie. Rozmawiamy z potencjalnymi sponsorami i chcemy rozwiązać wszystkie problemy do końca obecnego sezonu. Później rozpoczyna się proces licencyjny, a jak wiadomo, by otrzymać uprawnienia do gry na zapleczu ekstraklasy na kolejne rozgrywki, nie możemy mieć długów - dodał Śmiglak.

Dyrektor Warty nie liczy już na wsparcie z budżetu miasta. - Na pieniądze, o które prosiliśmy, czyli 350 tys. zł, nie ma już żadnych szans. Musimy niestety radzić sobie sami.

Władze klubu od dłuższego czasu rozmawiają z potencjalnymi sponsorami. Jeden z nich obserwował wyjazdowy pojedynek drużyny Bogusława Baniaka z KGHM Zagłębiem Lubin. - Myślę, że nawiążemy współpracę z kolejnymi firmami, tyle że nic nie dzieje się z dnia na dzień. Trzeba przygotować odpowiednie umowy, a nad wszystkim czuwają radcy prawni. Poza tym nie jest nam łatwo pozyskiwać sponsorów, bo poza reklamą, trudno nam zaoferować coś więcej. Klub nie jest bowiem właścicielem obiektów - oznajmił Śmiglak.

Przypomnijmy, że poważne kłopoty poznańskiego I-ligowca pojawiły się zimą, wraz ze spłatą długów sprzed kilkunastu lat. Do tego czasu Warta żyła skromnie, ale miała pełną płynność finansową. By ją odzyskać, działacze klubu ze stolicy Wielkopolski muszą zdobyć ok. 350 tys. zł.

Źródło artykułu: