Zbigniew Boniek: Mamy poukładaną piłkę. Problemem są ludzie

Agencja Gazeta / Jakub Orzechowski / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek
Agencja Gazeta / Jakub Orzechowski / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek

- W polskiej piłce problem jest ten sam. To problem ludzki - prezes PZPN Zbigniew Boniek w rozmowie z WP SportoweFakty odnosi się do katastrofalnych wyników naszych drużyn w europejskich pucharach.

W tym artykule dowiesz się o:

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Czy Polski Związek Piłki Nożnej czuje się odpowiedzialny za wyniki naszych drużyn w europejskich pucharach?

Zbigniew Boniek, prezes PZPN: Ale za co? (śmiech).

Za kompromitujące wyniki. Fakt, że wszystkie zespoły odpadły z pucharów już w połowie sierpnia.

Mam być odpowiedzialny za to, że jeżeli Legia chciałaby dziś sprzedać jakiegoś piłkarza, to znalazłby się chętny tylko na jednego zawodnika, Sebastiana Szymańskiego? Jestem za to odpowiedzialny tak samo, jak pan. Jeżeli chodzi o politykę naszych klubów, to nie mam na nią żadnego wpływu. To niezależne spółki, mogą zatrudniać kogo chcą i jak chcą. Mają swoją politykę. Gdybym miał cokolwiek do powiedzenia, to nie dopuściłbym do bałkanizacji Legii rok temu. I pewnie do zatrudnienia większości obcokrajowców. Bo oni są niepotrzebni polskiej piłce i Legii. W życiu nie oddałbym klubu obcokrajowcom od A do Z. Ale to nie moja broszka. Może mi być jedynie przykro. Chciałbym mieć na to wpływ, ale nie mam żadnego przełożenia na funkcjonowanie zawodowego klubu w Polsce. Ja wiem, za co odpowiedzialny jest PZPN.

Za co?

Za wiele czynników, które funkcjonują. Nie wydaje mi się, żeby prezes hiszpańskiej federacji odpowiadał za wyniki Realu, Barcelony czy Atletico.

W takim razie proszę odpowiedzieć konkretnie: za co jesteście odpowiedzialni?

Za stworzenie systemu. Znieśliśmy opłaty dla grup młodzieżowych. Wprowadziliśmy trzy Centralne Ligi Juniorów od lat 15, płacimy za sędziów, wyjazdy itp. W rozgrywkach juniorów zmieniliśmy system od 6 do 12 roku życia. Juniorzy są pod obserwacją, są skomputeryzowani. W trzeciej lidze z szesnastu lig zrobiliśmy cztery. Druga liga jest jedna. Ale piłkarzy szkolą kluby, nie PZPN. My robimy programy i szkolimy trenerów. Uważam, że te rzeczy są w Polsce dobrze poukładane. Polityka klubów jest niezależna, nie mamy na nią wpływu. To karkołomna teza, że mamy być za to odpowiedzialni.

W statucie czytamy, że PZPN jest odpowiedzialny za: "opracowywanie kierunków rozwoju sportu piłki nożnej w kraju" oraz "kierowanie i koordynowanie całokształtem działań związanych z uprawianiem i promocją piłki nożnej w Polsce".

Odpowiadamy za to, jak kluby funkcjonują, czy mają przejrzyste finanse. W stosunku do klubów mamy procesy licencyjne, które są jasne i klarowne. Są one dobre, o czym świadczy fakt, że bardzo mało drużyn w Polsce upada. A na przykład we włoskiej Serie B z tego powodu ligę zmniejszono z 22 do 19 drużyn. Piłkę mamy poukładaną.

To dlaczego jest aż tak dramatycznie?

Kluby idą w złą stronę, obierają złą politykę. W polskiej piłce problem jest ten sam. To problem ludzki. Za mało osób zaangażowanych w nią zna się na futbolu. Byłem niedawno w Chorwacji. Jest tam ogromny bałagan, ale przynajmniej ludzie znają się na piłce. Żyjemy pewnymi sztampowymi hasłami. Że Lech słynie ze sprzedaży piłkarzy. A co by było, gdyby grał tam Kownacki, Linetty czy Bereszyński? Wartość drużyny byłaby większa. Ale taką kluby mają politykę: sprzedają, żeby funkcjonować. I są z tego zadowolone. Denerwuje mnie narzekanie, że nie mamy systemu. Jeżeli mówimy o szkoleniu, to musimy poczekać 8, 10 lat, żeby ci chłopcy wyrośli.

Nie martwi pana, że jest coraz gorzej?

Poza dwoma, trzema przypadkami, od 25 lat sytuacja w polskiej piłce klubowej wygląda tak samo. Można się martwić, ale czy jest z tego jakieś wyjście? Kiedyś w europejskich pucharach grano w 99 procentach polskimi zawodnikami. Gdyby Legia korzystała z najlepszych Polaków, to wyglądałaby inaczej. Najlepsi polscy piłkarze wyjeżdżają co roku z kraju. Nie jesteśmy w stanie ich zatrzymać. A na ich miejsce bierzemy graczy, którzy są trzy razy słabsi.

Próbował pan interweniować, podpowiedzieć coś prezesom, jakoś zareagować, czy się pan nie wtrąca?

Są ludzie, z którymi można porozmawiać, bo lubią posłuchać. Polska piłka żyje jednak etapami. Niedawno uczyli mnie jej pani Hytrek-Prosiecka i pan Marzec (była rzeczniczka prasowa Ekstraklasy oraz były prezes Ekstraklasy SA - przyp. red.). Radzili, jak trzeba się wypowiadać, co robić. A dziś ich już nie ma. Zawsze mówiłem: miejsce Polski jest między 15. a 30. miejscem w rankingu FIFA.

ZOBACZ WIDEO Piorunujący start Bayernu. Hat-trick Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Pora zejść na ziemię, idą chude lata.

Ostatnio głównie Legia grała w pucharach, teraz popełniła kilka błędów i odpadła, więc niewiele się zmienia. Reprezentacja to co innego. Na Euro 2016 mogliśmy dojść nawet do finału po wyeliminowaniu Portugalii (w ćwierćfinale), graliśmy na dwóch dużych imprezach, jestem przekonany, że na Euro 2020 też się zakwalifikujemy.

Fakty są jednak brutalne: w jednym roku reprezentacja zawaliła mundial, a kluby odpadły z pucharów w wakacje.

Nasza kadra nie wyszła z grupy na mistrzostwach świata, podobnie jak Niemcy czy wiele innych mocnych drużyn. To trochę inna skala porażki, bo polskie zespoły odpadają w preeliminacjach. Legia przegrała mecz z drużyną, z którą trudno było przegrać. Oglądałem to spotkanie i... Pazdan leci gdzieś na prawą stronę pomóc Wietesce, ale po co? Błędy taktyczne, niezrozumiałe. Inna kwestia: Legia kupiła dwóch napastników: Jose Kante i Carlitosa. W ilu meczach grali razem? Zdążyli się poznać? No właśnie. A czy ja mam na to wpływ? Nie mogę przecież zadzwonić do prezesa klubu i powiedzieć, że zrobiłbym tak, czy inaczej.

Twierdzi pan, że gdyby mógł zareagować, to by to zrobił. Załóżmy, że ma pan taką moc. Co by pan zmienił?

Jestem do dyspozycji prezesów, można do mnie zadzwonić i porozmawiać. Nie będę o tym mówił w mediach. Nie mówię, że jest dobrze. Problemem są ludzie, którzy realizują później swoje plany.

Źródło artykułu: