[tag=39240]
Ireneusz Mamrot[/tag] nadal wierzy w awans, ale po meczu miał olbrzymie pretensje do swoich piłkarzy. Jego zdaniem przegrali zremisowany mecz. Chodzi konkretnie o sytuację z końcowych minut, kiedy zawodnicy Jagiellonii zapomnieli o defensywie i w głupi sposób dali sobie strzelić gola.
- Nie możemy się tak zachowywać jak przy straconej bramce! Było kilka minut do końca meczu, a my biegniemy całym zespołem na pole karne przeciwnika i nadziewamy się na kontrę. Jeśli nie można wygrać, trzeba pilnować bezbramkowego remisu, bo w pucharach taki wynik jest korzystny. My o tym zapomnieliśmy - mówił zdenerwowany.
Oprócz postawy przy straconym golu Mamrot nie miał zastrzeżeń do postawy piłkarzy.
- Jestem bardzo niezadowolony z wyniku, ale nie z gry zespołu. Drugą połowę rozegraliśmy dobrze, lepiej niż pierwszą. Mieliśmy okazje, jak choćby ta Bartka Kwietnia, kiedy rywal wybił piłkę z linii bramkowej. Mierzyliśmy się z silnym zespołem, który potwierdził to na boisku. Byliśmy na to przygotowani - ocenił trener "Jagi".
Drzwi do kolejnej rundy eliminacji Ligi Europy jeszcze się nie zatrzasnęły. Żółto-czerwoni pojadą do Belgii po zwycięstwo, a że gole na wyjazdach strzelać umieją pokazali w Portugalii (4:4 z Rio Ave). - W rewanżu na pewno nie spuścimy głów. Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale będziemy walczyli do końca. Jeśli w pierwszej połowie zdobędziemy gola to stać nas na awans - zakończył Mamrot.
Rewanżowy pojedynek rozegrany zostanie 16 sierpnia w Gandawie.
ZOBACZ WIDEO Lekkoatletyczne ME Berlin 2018: Adam Kszczot strofuje dziennikarza: Nie "udało się", tylko wywalczyli